Wniebowstąpienie („Voskhozhdeniye / The Ascent”, 1977)

Wniebowstąpienie („Voskhozhdeniye / The Ascent”, 1977)

01/11/2023 Opinie o filmach 0

Do nieba można wstąpić tylko raz. Przytłaczający obraz.

5/5

Konflikt Niemców i Związku Radzieckiego, zima: ruscy partyzanci uciekają przed germanami. Twórcy od początku ukazują twarde realia, gdzie tłum chorych ludzi ma do dyspozycji tylko worek zboża do jedzenia. Dwoje ludzi rusza do pobliskiej wsi, żeby coś zdobyć. Wieś okazuje się zniszczona, więc idą dalej, byle tylko z czymś wrócić. Duet bohaterów na początku jawi się jednoznacznie: jeden jest silny i stawi czoła każdemu zagrożeniu, a nawet pociągnie towarzysza, gdy ten padnie ze zmęczenia. Wręcz będzie mu wdzięczny za samo towarzystwo, bo samotność jest dla niego najgorsza, jak wspomni na początku. Towarzysz jednak będzie tylko zbędnym balastem, który utrudni przetrwanie, nawet szybko się podda. Są naszymi bohaterami w tej podróży, ale wcześnie też zobaczymy ich od złej strony – gdy nakryją rodaka na współpracy z Niemcami, będą wobec niego bezlitośni. A przynajmniej będzie im obojętne, czy ten człowiek umrze lub będzie żyć dalej. Z czasem role się odwrócą – to pasywniejszy z bohaterów stanie się bardziej inspirujący, podczas gdy ten twardszy, odważniejszy i bardziej aktywny okaże się być gotów na każdą cenę, byle tylko przetrwać. A jeśli cena nie jest tego warta?

Pani reżyser (Łarisa Szepito, żona reżysera Idź i patrz, która zmarła niedługo po tym filmie w wypadku samochodowym, mając 41 lat) urodziła się na terenie dzisiejszej Ukrainy, tworząc obraz spójny z ówczesnym ambitnym kinem radzieckim, łączącym wiarę, przeżycia religijne i przemyślenia filozoficzne, mierząc się z brutalną historią oraz trudnymi sytuacjami, w jakich ludzie naprawdę się znajdowali. Uwiecznia tutaj zmagania z wrogiem, naturą oraz innymi ludźmi, którzy nawzajem byli wtedy (i nie tylko wtedy) ciężarem dla siebie nawzajem. Widzę też wyraźne podkreślanie osób płci żeńskiej w tej historii – gdy znajdą zdrajcę, to jego żona będzie wtedy najbardziej aktywna. W kolejnej chacie znajdą same dzieci, matka wróci chwilę później – i tylko ona. A jej reakcja to ciężkie westchnienie. Nawet nie strach, obawa przed czymś, tylko właśnie: westchnienie, bo oto ma kolejną gębę do wykarmienia, nawet jeśli tylko jednorazowo. Humanitaryzm musi poczekać na swoją kolej w tej krainie, tutaj nikt nie może sobie na niego pozwolić. Biel zimy, prawdziwy mróz wylewa się z ekranu, ludzie cierpią i umierają, w obliczu końca dywagują na tematy życiowe.

Tytułowe Wniebowstąpienie nie jest dosłowne – raczej mało którą postać można by nawet podejrzewać o aspiracje religijne. Bardziej tutaj chodzi o postawę wobec śmierci oraz chwalebne zachowanie za życia, by po wszystkim wejść do nieba, które tutaj symbolizuje wiele rzeczy, ale właśnie nie zaświaty czy boską przychylność. Owe „chwalebne” zachowanie za życia też będzie czymś zupełnie innym, niż możecie się spodziewać. To okrucieństwa wojny, w której wszyscy są zagubieni i w sumie nie zależy im, do kogo strzelają. Jest rozkaz, to strzelą – czy życie z takimi towarzyszami ma wartość? To tylko jeden z aspektów tego filmu, który w przejmujący, przytłaczający sposób ukazuje wojnę, przemoc oraz człowieka stawiającego czoła wieczności oraz jego ostatnie myśli z tym związane. I jak odkrywa, że do nieba można wstąpić tylko raz.

Nie jest to najbardziej subtelny obraz – potrafi przesadzać tu i tam, nie stroni od pretensjonalności w jednym czy dwóch momentach, nie ma też problemu z poświęceniem obciążającej realności filmu na rzecz symboliki i poetyki. Gdy Niemcy czytają wyrok śmierci, ale nagle dają chwilę Rosjanom na filozofowywanie, wtedy widz jednak trochę wyjdzie z filmu. I się kpiąco uśmiechnie nawet. Cały finał wali po głowie w ten dobry i zły sposób, przytłacza ale i męczy przekazem. Wniebowstąpienie jest głośnie i coraz bardziej głośne – nawet w momencie, gdy wydaje się, że odrobina kameralności byłaby na miejscu: wtedy, gdy protagonista zostaje sam ze sobą.

Myślę, że zobaczyłem ten film pierwotnie o kilka miesięcy za wcześnie. Pamiętam, że nie bardzo umiałem jakoś podsumować ten film w 2009 roku, gdy widziałem go pierwszy raz (Iluzjon w Warszawie). Źródło przeczytałem parę miesięcy później i dopiero wtedy do mojego życia weszła idea wartości życia życiem, zamiast tylko przeżywania za wszelką cenę, byle tylko dłużej, że tylko życie przeżyte tak, jak sobie to wyznaczamy, ma wartość. Tego mi brakowało przed seansem Wniebowstąpienia i teraz widzę to w tym filmie, połączone ze (lub ukryte pod płaszczem) służby żołnierskiej, wierności ojczyźnie itd.