Ostatnio obejrzane i polecane – październik 2023

Ostatnio obejrzane i polecane – październik 2023

03/11/2023 Blog 0

Co widziałem w październiku i co z tego polecam w dwóch słowach, na co chcę zwrócić waszą szczególniejszą uwagę. Więcej pisałem gdzie indziej na blogu o każdym z tych tytułów. Bez powtórek, same tytuły oglądane pierwszy raz.

Girlfriends (1978) Film, który pierwotnie był krótkim metrażem, ale pani reżyser walczyła o więcej funduszy przez dwa lata i w ten sposób jej film o życiu, jakie zna, rozwinął się do pełnego metrażu. Dzisiaj pewnie nie jest łatwo znaleźć tutaj coś nowego, ponieważ to jest przede wszystkim obraz ówczesnej rzeczywistości, ale nadal ma swój urok. Portret zagubienia młodych ludzi nie zestarzał się ani trochę i odkrycie tej produkcji po latach jest wciąż emocjonalnym doświadczeniem. Jakby odkryć rodzinne nagrania po raz pierwszy.
 
 
Wzgórze królików („Watership Down”) Spodziewałem się bolesnej w oglądaniu produkcji, ale dostałem… Kino przygodowe. Brutalne i nie wybaczające niczego, ale nadal przygodowe. Tutaj jest aktywne stawianie czoła przeciwnościom losu, bycie wzorem dla innych, nawet umrzeć można mając w tym cel: poświęcić się, aby inni mieli lepiej, ochronić ich. Wciąż jestem zaskoczony na myśl, że ta animacja dla dorosłych tak naprawdę nadaje się dla dzieci. Może nie tych najmłodszych, ale… wciąż. Mogą się czegoś nauczyć o życiu z seansu.
 
 
Ostatni dom po lewej („The Last House on the Left”, 1972) Rozumiem, jak niektórzy mogą mieć mieszane uczucia wobec tej produkcji – sam w sumie tak mam, ale to, co tutaj polubiłem, to polubiłem naprawdę mocno. Pierwsza część filmu, do momentu zejścia do jeziora, to bezwzględne, brudne, paskudne kino, które portretuje tę obślizgłą stronę rzeczywistości i przebija nią ekran, aż możemy poczuć ślinę cieknącą po naszym policzku… Gwałtowne, tragiczne, mroczne kino. Początkowo to miał być pornos, ale Wes Craven został przydzielony, przepisał skrypt i wyciął całe porno. A efekt jest tak niesmaczny, jakby i tak pokazał wszystko w kadrze.
 
 
Krwawy obiad („Blood Diner”, 1987) Przykład kina pojebanego, który jest porządnie pojebany i nie bierze jeńców. Początek musiałem wręcz przewijać, aby się upewnić, że dobrze rozumiem bezsens tej produkcji… I rozumiałem dobrze. Cudowne kino. Zawsze będę miał na takie ochotę. Czarny humor, gore, groteska, żygopopędne widoki i głupie żarty – szczegółów nie będę zdradzać, to trzeba zobaczyć samemu.
 
 
Colin from Accounts – sezon I (2022) Pamiętam, jak w Gdyni cieszyli się, że jest więcej kobiet piszących scenariusze, bo to wprowadzi nowe perspektywy. Ogólnie od lat jest tyle gadania o otwieraniu granic, żeby więcej osób doszło do głosu. I ponoć dochodzą, tylko czemu te głosy są takie same i nadal oglądamy to samo, co lata temu? Piszę o tym, ponieważ Colin… zawiera w sobie tyle elementów różnorodności świata wokół, że to urywa głowę. I mógłby sobie bez nich poradzić, bo to nadal świetna komedia romantyczna z postaciami, które chciałem oglądać, ale obok tego mamy psa po wypadku, który porusza się o kółkach. Albo osoby z nowotworem, które już wyzdrowiały i po prostu sobie żyją. Na tym właśnie polega różnorodność, a nie na tym, że ktoś ma inny kolor skóry albo jest gejem. Aż się czuję zainspirowany do napisania felietonu na ten temat…
 
 
South Park: Joining the Panderverse (2023) Odcinek specjalny, chyba tak to można określić. Nie jest to część sezonu, tylko… ja wiem, średni metraż nie powiązany fabularnie z niczym. I trudno nawet wiedzieć, gdzie miałbym zacząć opisywanie, o czym to jest, ponieważ aż tyle się dzieje – przede wszystkim jest o tym, że Cartman przenosi się do innego wymiaru, gdzie wszyscy ludzie, których zna, są czarnoskórzy. I mu odpierdala. A czarnoskóry Cartman z tamtego wymiaru przenosi się do naszego i nikt nie ma problemu z tym, że Cartman jest teraz czarną kobietą. W międzyczasie fachowcy od naprawia sprzętu zgarniają miliony, bo jako jedyni umieją coś… Zrobić. I to też się łączy z wieloma wymiarami. Po prostu to zobaczcie: to cudowna satyra na współczesność, m.in. gotowych unikać odpowiedzialności za wszystko i szukający kosmicznych wymówek, byle tylko móc sobie powiedzieć, że to nie oni są problemem. Ćwierć wieku minęło, a South Park wciąż jest w szczycie formy.