Agnes Varda

Agnes Varda

08/03/2023 Opinie o filmach 0

I don’t believe in inspiration that arrives like a bolt from the blue – if it doesn’t also arise from your body and your immediate lived experience. That’s why I always refer to 'subjective documentary’. It seems to me that the more motivated I am by what I film, the more objectively I film.” – Agnes Varda

Agnes Varda

Obecnie Agnes Varda znajduje się w moim rankingu reżyserów na miejscu #246

Top

1. Tak zwane kariatydy
2. Zbieracze i zbieraczka
3. Kuba z Nantes
4. Plaże Agnes
5. Czarne pantery
6. Cleo od piątej do siódmej
7. Bez dachu i praw
8. Stworzenia
9. Cześć, Kubańczycy
10. Szczęście
11. Wujek Yanco
12. Ulotny lew
13. W stronę wybrzeża
14. Odpowiedź kobiet
15. Kung Fu Master
16. Lwia miłość

Ważne daty

1928 – urodziny Arlette w Belgii

1931 – urodziny przyszłego męża

1955 – debiut pełnometrażowy

1962 – małżeństwo do 1990 (jego śmierć, AIDS)

1971 – umiera Jim Morrison, Arlette jest jedną z sześciu osób na jego pogrzebie

1972 – urodziny syna Mathieu Demy, przyszłego reżysera i aktora

2019 – ostatni film, śmierć (nowtwór)

Odpowiedź kobiet ("Women Reply: Our bodies, our sex", 1975)

2/5

Short. Jednostronny, powierzchowny i bezmyślny protest przeciw czemuś, czego się nie rozumie. Ręce opadają.

Spot reklamowy, społeczny, współczesny. Wszystkie punkty zostały odhaczone wzorowo – aż trudno uwierzyć, że to jeden z pierwszych tego typu produktów. Kompletne zakopanie właściwych idei pod stosem bzdur i bredni? Jest. Antagonizowanie ludzi niezwiązanych z konfliktem? Jest. Zwalczanie ognia ogniem, czyli wzniecanie większego ognia, niż był na początku? Jest. Tworzenie programu, który zaprzecza sam sobie? Jest. Tworzenie ruchu, który nie przetrwa pięciu sekund? Jest. Tworzenie manifestu, z którym zgadza się jako całością 0% zainteresowanym? Jest. Robienie wszystkiego, byle tylko stworzyć jak najwięcej nowych problemów, zamiast zająć się tym, z powodu którego tutaj pozornie się zebraliśmy? Jest. Zapomnienie o tym oryginalnym problemie? Jest. Jestem naprawdę pod wrażeniem.

Kung Fu Master (1988)

1/5

Pedofilia, AIDS, gry komputerowe, czyli poruszyć jak najwięcej tematów zamiast zrobić spójny film.

Artyzm może mieć negatywne strony – jak choćby brak myślenia o widowni, albo myślenie o nim jako podmiocie podrzędnym, którego uwagę trzeba zwrócić na pewne tematy i według tej definicji robi się wtedy dobry film. Jest wtedy przecież pełny atrakcji, prawda? Nowoczesny, na czasie, aktualny, istotny, odważny i tak dalej. Gorzej, gdy autorzy nie przemyśleli tego, co chcą powiedzieć – i nic nie mówią. Wzbudzają kontrowersje i nie mają czym ich poprzeć. Dokładają motywów i tematów, o których zapominają. A w finale kulą ogon i się wycofują, robiąc obrzydliwie bezpieczny epilog… Który chyba jeszcze winę za pedofilię zwala na ofiarę, ciężko powiedzieć, gdy autor jest takim tchórzem artystycznym.

Kung Fu Master jest nazwą gry komputerowej, chodzonego beat’em up’a na automatach. Gra w niego ofiara głównej bohaterki, 14-letni Julien, grany przez syna pani reżyser, mającego w momencie premiery 16 lat*. Predatorem jest matka jego rówieśniczki z klasy. Autorka przedstawia ich relację jako coś pozytywnie romantycznego – tęsknota, motyle w brzuchu, pocałunek, dotyk dłoni. On przytula się do jej piersi jak niemowlę do matki, ona opowiada, że brakuje jej bycia pożądaną – i teraz goni za tym uczuciem. Całe szczęście to francuskie kino, więc jakby miało dojść do czegoś więcej, to by to pokazali, zamiast bawić się w „pocałunek symbolizuje ten-teges”, więc przynajmniej tyle mamy spokoju. Gorzej jest oglądać, jak matka manipuluje własną córką, jak ją okłamuje, olewa, źle traktuje, byle tylko zaspokoić swoje potrzeby. Nie ma tu wiele zakazów. Gdy matka predatorki dowie się, to okaże wsparcie i predatorka pojedzie na wakacje z tym obcym, młodym człowiekiem. Jak do tego doszło? A co, dopiero teraz chcecie zadawać pytania?

Co ma do tego AIDS? Nic, ale parę razy o tym wspomną w tle, że AIDS istnieje i jest poważny. To bardziej oznaka tego, że twórcy nie mieli pomysłu na film, więc by wypełnić metraż zrobili scenę, jak oglądają telewizję i leci tam program o AIDS. I o innych rzeczach. Nie ma to wpływu na cokolwiek, podobnie jak TYTUŁOWA gra, ale liczy się tylko wsadzenie tego do filmu. Jak wypadnie, to wypadnie.

W finale mamy narrację z offu, gdy predatorka mówi, że się do wszystkiego przyznała, rodzice ofiary byli coś tam, trzeba było zmienić szkołę i coś tam. Same bezpieczne słowa, których nawet nie chciało się nagrać, lecą jedynie spoza kadru, gdy predatorka stoi na moście i wzdycha. Tak na wszelki wypadek, jakby ktoś odczytał ten film chwalący pedofilię jako film chwalący pedofilię. Pani reżyser co prawda przedstawia pedofilię jako miłość, bo jak predatorka była młoda, to też się spotykała z młodymi, więc co za różnica, jeśli robi to dwie dekady później? Wiek to tylko liczba, ale spokojnie, w finale pokazujemy, że to nie jest słuszne. Jesteśmy kryci.

Epilog pokazuje ofiarę, gdy opowiada między kolegami, że zrobił przysługę starej kobiecie i pozwolił jej realizować marzenia. Można to odczytać jako chwalenie się przed kolegami, albo że twórcy zrzucają winę na ofiarę. Ciężko powiedzieć. Agnes Varda kolejny raz wyprzedziła swoje czasy.

*na szczęście wyrósł chyba na normalnego człowieka, a przynajmniej na Wiki nie piszą o niczym szczególnym.

Kuba z Nantes ("Jacquot De Nantes", 1991)

4/5

Agnes Varda wyraża miłość do męża, opowiadając o nim na dużym ekranie. Wyszła jej produkcja z gatunku coming of age, przedstawiająca dzieciństwo tej osoby i inspirację, które na nią wpłynęły. Tytuł z całą pewnością uroczy i sympatyczny, ale też sam w sobie jest zbiorem scenek idących w schemat gatunkowy, które do niczego nie prowadzą. Trzeba znać kontekst produkcji, aby jakoś się w nią zaangażować. Varda jasno sygnalizuje retrospekcje i inne zmiany czasu akcji. Stawia też na obraz czarno-biały, aby kolorem podkreślić te wspomnienia, które będą potem rezonować. Pomysły dobre, jest tu też uczucie do bohatera oraz jego uczucie do możliwości rejestrowania rzeczy kamerą. Normalnie oceniłbym to niżej, ale jak na Vardę – jest to Top 3 jej filmografii.

Plaże Agnes (2008)

3/5

Agnes Varda opowiada o sobie przez dwie godziny, czyli swoim dorastaniu i swojej karierze. Nic interesującego, chociaż momentami wychodzi jej (?) niezła scenografia. Lustro na plaży i już mamy ciekawy wizualnie kadr, nie przeczę. W pewnym momencie rekwizyt pyta panią Vardę, czy ta uważa się za kinofila, na co odpowiada przecząco: „Do 25 roku życia widziałam pewnie z 10 filmów”. To w sumie wiele wyjaśnia.