Nie z tego świata („Supernatural”, 2005-20)

Nie z tego świata („Supernatural”, 2005-20)

21/08/2021 Opinie o serialach 0

Idealny do pizzy.

3/5

WYRÓŻNIENIE: Najlepszy odcinek roku 2007 (Miejsce #4)
https://garretreza.pl/podsumowanie-2007/

Sezon I (2005-06) ★★★★

Nie mogę nazwać tego serialu dobrym, ale jest on udany. Korzysta z języka filmowego w ubogi sposób, do konstrukcji fabularnej czy aktorstwa podchodzi w banalny sposób. Dialogi między bohaterami dotyczące świata czy mitologii są okropne – jakby były wypowiadane przez jedną osobę, która wie wszystko o potworach i jak je pokonać. Całe założenie fabularne jest na granicy absurdalności, ponieważ oglądamy walkę sił ciemności z dwoma mężczyznami, którzy wybitnie nie wydają się nadawać do tej roboty – nawet jak są przygotowani do „roboty”, to idą uzbrojeni w kurtkę i może kawałek sznurka, zazwyczaj jednak muszą improwizować i polegać wyłącznie na szczęściu. Nie są bohaterami i nie robią najczęściej niczego heroicznego. To w końcu serial – nie mogą co tydzień tak naprawdę ratować świata. Nie, niech zrobią to tylko raz czy dwa w sezonie. Szybko też staje się jasne, że bohaterowie w każdej chwili mogą skorzystać z jednej opcji: zawarcie układu z siłami ciemności. Ktoś umarł? Pięć minut później będzie żyć, bo ktoś oddał za niego życie. Albo jego część. A co potem? Tym będzie się martwić… potem. Zarówno bohaterowie, jak i scenarzyści.

Chodzi w końcu o to, aby co tydzień dostarczyć widzom porcję Supernatural – i w tym aspekcie ten tytuł nie zawodzi, dlatego nazywam go „udanym”. Mieliśmy mieć możliwość, aby co tydzień otrzymać coś idealnego do pizzy. Kolorystyka miała być mroczna, historia miała przywoływać na myśl coś horrorowatego i najważniejsze: mieliśmy możliwość oglądać, jak bracia Winchester są sobą, a ich przygody w jakiś sposób nawiązują do ich wewnętrznych konfliktów jako braci albo rodzeństwa mającego odmienne relacje z dominującym ojcem. Tutaj kryje się serce tego serialu, a widownia była w stanie wybaczyć banalną intrygę czy głupoty i nieścisłości, jeśli w tym wszystkim było miejsce dla jednego z braci uczącego się, że tak naprawdę drugi brat go kocha. Albo, że ojciec nie był taki twardy, jak go pamięta, że on też zasługuje na miłość czy wyrozumiałość. Albo, że ten pewny siebie brat też ma wrażliwą stronę i potrzebuje miłości. Jedna scena na odcinek w tym stylu wystarczy, aby wybaczyć wszelkie banały.

Tak, to bardzo sentymentalny serial. Pozornie wygląda jak teen-horror, ale to sentymentalizm jest tutaj na pierwszym miejscu. Tęsknota bohaterów do mamy, do innej utraconej osoby, do ojca, do siebie nawzajem. Dla siebie nawzajem zrobią wszystko, ale nie pozwolą, żeby drugi z braci się poświęcił za pierwszego. Dla Sama ważniejszy jest Dean i na odwrót. Żaden nie będzie umiał żyć bez drugiego. Nie można odmówić twórcom, że udało im się znaleźć geniusz w tej całej banalności – i z czasem byli w tym coraz lepsi. Mistrzostwem jest chociażby odcinek świąteczny – ten nie jest wcale regularny, pojawia się tylko raz: wtedy, gdy jeden z braci sprzedał duszę demonom i został mu rok życia. Zbliżają się święta i zaczyna wspominać święta z dzieciństwa. Wtedy drugi z braci pyta: „Czemu o tym gadasz? Nasze święta były okropne, ojca nigdy nie było…”, na co pierwszy odpowiada: „No tak, ale to będą moje ostatnie święta”. Oj, jakie to mocne! Nie uwierzę, gdy ktoś mi powie, że tego nie poczuł. Nie przeszkadza nawet świadomość, że po tym odcinku będzie jeszcze kilkanaście sezonów, więc będą mieć kolejne święta, to nadal trafia mnie prosto w serce. Takich przykładów jest naprawdę sporo, a serial nie schodzi poniżej pewnego poziomu*. Twórcy dokładają więcej motywów, poszerzają uniwersum, pogłębiają relacje między bohaterami i eksplorują to w prawie każdym odcinku. To naprawdę solidna robota!

Banalna, owszem, ale odkładając na bok kino jako sztukę i mój wewnętrzny skręt kiszek na widok takiego nijakiego języka filmowego, to jednak taki serial też można zrealizować lepiej lub gorzej. Supernatural jest gdzieś pośrodku, dając jednak pewną gwarancję. Szczególnie, jak ktoś ma miejsce w sercu dla takich przegiętych produkcji, udających brutalność, dojrzałość czy wulgarność. Jadą klasycznym autem (50 km/h), piją alkohol (0,5%), mają przyzwolenie na przestępstwa, sylwetkę osiągniętą bez jednego dnia na siłowni, pokonują zastępy demonów, ratując bezinteresownie życia setkom ludzi, są częścią ukrytej strony świata dostępnej tylko dla wybranych, umierają i wstają z martwych, mają kumpli wśród wszystkich, łącznie z aniołami i demonami, podobnie z kochankami… No jak tego nie lubić?

A dobrych odcinków nie będę nawet próbować wymieniać, jest ich zbyt dużo. Wśród nich najlepsze są na pewno: pierwsze pięć odcinków, What Is and What Should Never Be (2×20) i Mystery Spot (3×11)

*stan na czwarty-piąty sezon, ale dalej też będę oglądać.