Bill Cosby Show („Cosby Show”, 1984-92)

Bill Cosby Show („Cosby Show”, 1984-92)

21/08/2021 Opinie o serialach 0
cosby show serial 1984

Bez oglądania 8×2 byłaby gwiazdka w górę.

2/5

WYRÓŻNIENIE: Najlepszy odcinek roku (Miejsce #1)
https://garretreza.pl/podsumowanie-1986/

Sezon I (1984-85) ★★★

Dobra, trochę się zapędziłem, pisząc to, co wyrzuciłem z siebie poniżej. Czym jest Cosby Show? Przedstawia czarnoskórą rodzinę, która osiągnęła sukces: on jest lekarzem, ona prawnikiem, mieszkają w bezpiecznej dzielnicy i mają piątkę dzieci. Każde z nich ma cechy charakteru, z których się śmiejemy. Ważnym wątkiem jest rodzina, wychowywanie dzieci, obserwacja ich dorastania. Osiem sezonów, które zostawiły za sobą ciepłe wspomnienia, gdy to oglądaliśmy w okolicach premiery: ich dom, spokojne życie, relacje między rodzinne. Są odcinki, które będę wspominać.

Nie lubię starych seriali za to, jak kreują „prawidłowe” relacje między mężczyznami i kobietami. I ogólnie, jak wygląda tutaj rola mężczyzny w szeroko pojętym życiu. Kobiety są tylko i wyłącznie ciężarem, a mężczyźni są tym lepszymi ludźmi, im mniej ten ciężar im przeszkadza, im lepiej sobie z tym radzą, im lepiej przepraszają za coś, czego nie zrobili, oraz im lepiej domyślają się, co kobieta od nich chce. I to jest śmieszne czy coś, ale zaczyna być problemem, gdy wpływa na życie widzów. Byłem w końcu mocno na to wystawiony we wczesnym okresie swojego życia i dzisiaj nadal mam to w sobie przekonanie, że to jest słuszne – i muszę z tym walczyć. To nie jest prawidłowy wzorzec i tyle, muszę sobie wciąż powtarzać: moja kobieta jest dojrzałą, dorosłą osobą. I nie mogę jej traktować inaczej. A w tych wszystkich serialach większość postaci była niedojrzała. I domagają się, aby z tym współpracować, zamiast nakłaniać do samorozwoju. I pewnie jest tu miejsce na wymówki w stylu: „takie zasady gatunku”. I jest w tym nieco prawdy. Bohaterowie musieli mieć wady i one nie mogły się zmieniać przez cały okres trwania serialu. Niemniej, takie są fakty: w tym serialu gdy facet zachowuje się niedojrzale, to wymaga się od niego dojrzałości. Jak kobieta zachowuje się niedojrzale, to ona wymaga od wszystkich innych zrozumienia i wyrozumiałości. Te seriale odegrały istotną rolę w przekonaniu nas wszystkich, że kobietom trzeba tworzyć odrębną rzeczywistość, bo z tą właściwą sobie nie radzą.

Wracam do tej produkcji po latach, ostatnio chyba Puls to pokazywał mi w podstawówce. Lubiłem to oglądać, niektóre momenty czy odcinki utkwiły mi w pamięci do tej pory (Theo muszący odkupić własne meble od ojca). Śmieszyło mnie to, uwielbiałem też samo miejsce akcji: dom głównych bohaterów, szczególnie ich kuchnię z ogromnym kominkiem (dlatego zdziwiłem się, oglądając pilota, bo w nim scenografia była jeszcze inna). Rodzice z karierą wychowują swoje dzieci. Poskramiają kłótnie między rodzeństwem, służą radą, kontrolują, inspirują, ale też sami mogą być wyczerpani, niedocenieni albo dziecinni. Pod tą całą sitcomową otoczką faktycznie można zobaczyć prawdziwych ludzi starających się popełnić jak najmniej błędów przy wychowywaniu dzieci. W pamięci teraz mi zostają te niemal dydaktyczne sceny, gdy rodzice siadają z dziećmi na kanapie i rozmawiają o ich problemach. Upewniają się, że młode rozumie swój błąd i co powinna wtedy zrobić. Urocze to jest. Plus improwizacje Billa Cosby’ego! Perełki, które rozbawiające nawet pozostałych aktorów na planie.

Obejrzałem pierwszy sezon i skakałem po kolejnych. Robiłem to bez większej ekscytacji, czasami trafiając na coś lepszego. Dopiero w szóstym sezonie poczułem wolność od tego wszystkiego, a przynajmniej miałem takie wrażenie. Szybko ono minęło, ale jednak „te” elementy serialu zostały ograniczone. I nie wiem w sumie, jaką jest tego przyczyna – zmęczenie poprzednim materiałem? Nowe warunki ze starszymi dziećmi (Theo już się wyprowadził)? W każdym razie – teraz na pierwszym miejscu często jest rodzina. I życie jako rodzina. Czy to kolacja na wspólne Święto Dziękczynienia albo otwierający odcinek serii, gdzie Denise przedstawia swoje męża. Pod jego koniec w kuchni bohaterów nie ma miejsca, bo jest tam aż tyle dzieci, przyjaciół i innych. I oczywiście Bill Cosby wywraca oczami, sam ten widok go męczy, ale u widzów – a przynajmniej u mnie – jest to przeświadczenie, że nie chcę niczego innego od życia, że taki widok jest piękny i chcę na to pracować. Obok tego wciąż są takie motywy, jak wysyłanie Cliffa w złą pogodę na zakupy (ale bez bagażu reszty serialu raczej nie widziałbym w tym motywu wykorzystywania mężczyzn i ich upokarzania, sam w sobie to tylko typowy żart z postaci Cliffa, oparty o jego wyniosłość), albo odcinek, w którym trzech chłopa udowadnia swój romantyzm. Fajna rzecz, tylko pozostaje nadal taka refleksja, że w takich produkcjach tylko faceci są romantyczni.  Żeńskie postaci w ogóle nie są, ale nikt tego od nich nie wymaga. Nikt niczego od nich nie wymaga. Faceci muszą udowadniać, że im jeszcze zależy.

Tak naprawdę, z tego co widziałem, serial tylko zbliżał się do granicy, przekroczył ją ze dwa razy – z czego w jednym nadal nie jestem pewien, czy nie zrobił tego w dobry sposób. Ten zły to 8×2, ale do niego wrócę. Dobry to 7×3, kiedy Denise jest oburzona, że na wieczorze kawalerskim jej męża będzie striptizerka. Ten odcinek to stężona forma wszelkiego pierdolenia na temat kobiet i mężczyzn. Te postaci tracą nasz wszelki szacunek, gdy widzimy, że żadna z nich nie jest w stanie spojrzeć na drugiego człowieka jak człowieka, a do relacji międzyludzkich przystępują tylko po to, aby żyć w przekonaniu, że inni są gorsi od nich. Nie da się patrzeć ani słuchać, ale jednak ma to moje uznanie za to, że oto widzimy odcinek z początku lat 90., który jako społeczeństwo cytujemy nawet trzy dekady później. To jest spore osiągnięcie. Ponadto dwie rzeczy: reakcje Cliffa oraz nałożony na to wątek jego rodziców. Słyszymy wtedy, że takie myśli były już wcześniej w społeczeństwie, tylko wtedy dusiliśmy w sobie to, co nas bolało – z wielu powodów. Teraz mamy więcej wolności i mówimy o tym głośno. A to przecież dobrze?… Zawsze to krok bliżej do nauki rozmowy na te tematy. Tylko najwyraźniej od czterech dekad nie zrobiliśmy kolejnego kroku.

Wracając do złego, czyli 8×2. Najpierw wspomnę jeszcze o tym, że Cosby Show starał się włączyć do swojego obrazu poważniejsze wątki: biedę, na ten przykład. Pod koniec siódmego sezonu Theo decyduje się pomagać młodym osobom, widzi ich problemy i dostrzega, jak miał w życiu łatwiej od nich. Nie musiał pomagać rodzinie w ich problemach, oni pomagali mu, tego typu rzeczy. Miłe, morał też: doceniaj, co masz. Dosłownie dwa odcinki później, w 8×2 inne dziecko Cliffa namawia ojca na gigantyczną pomoc finansową, a następnie za konsekwencje swoich błędów obarcza ojca. Nie mają gdzie mieszkać, więc wprowadzają się z powrotem ze swoimi dziećmi do domu Cliffa. A nie, przepraszam: mają gdzie mieszkać! W motelu! I szantażują Cliffa, że to nie są warunki do dorastania! I to jest wypunktowane przez samego Cliffa: jeśli ci ludzie posuwają się do szantażowania innych własnymi dziećmi, to są skreśleni – ale nadal to jest żart, nadal wszystko dobrze się kończy. Tzn. mieszkają razem, Cliff i jego majątek naprawia wszystko i mamy się z tego cieszyć. Dla mnie w tym momencie umarł cały serial. Postaci straciły mój szacunek, zepsuto wszystko, co starano się wcześniej zbudować.

Ulubione odcinki:

Independence Day (1×14)
The March (3×6)
Denise: The Saga Continues (6×1)
I’m 'In’ with the 'In’ Crowd (6×3)
Cliff’s Wet Adventure (6×9)
The Last Barbecue (7×3)