Robert Rodriguez
„Video technology puts filmmaking back in the hands of the people. That’s how I learned how to make movies – making movies at home.” – Robert Rodriguez

Obecnie Robert Rodriguez znajduje się w moim rankingu reżyserów na miejscu #154
Top
1. Sin City – Miasto grzechu
2. Od zmierzchu do świtu
3. Desperado
4. The Misbehavers (segment „Cztery pokoje”)
5. Maczeta
6. Oni
7. Alita: Battle Angel
8. Mali agenci
9. Mali agenci 2: Wyspa marzeń
10.Mali Agenci 3D: Trójwymiarowy odjazd
11.Mali agenci. Wyścig z czasem 4D
12.Grindhouse: Planet Terror
13.Rekin i Lava: Przygoda w 3D
serialu „Boba Fett” nie liczę.
Ważne daty
1968 – urodziny (Texas)
1991 – debiut krótkometrażowy
1992 – debiut pełnometrażowy
2003 – początek serii 10-minute Film School
2023 – nowe filmy (w tym chyba piąte Spy Kids), planuje kolejne
Od zmierzchu do świtu („From Dusk Till Dawn”, 1996)
Na pozór jest to „głupie kino pełne bezsensownej przemocy„. W rzeczywistości jest tu o wiele więcej.
Seth uciekł z więzienia. Pomógł mu w tym jego brat, Ritchie. Razem jadą w kierunku granicy z Meksykiem, aby uciec policji i zacząć prowadzić nowe życie. Biorą po drodze zakładników i stawiają wszystko na jednej karcie.
„Od zmierzchu do świtu” ma doskonałe dialogi. Oczywiście, to, że dobrze brzmią to jedno – ale też w każdej wymianie zdań kryje się coś więcej. W podtekście kreślą one bohaterów i pozwalają im opowiedzieć o sobie, ale nie w oczywisty sposób. Seth (George Clooney) dla przykładu, ilekroć komuś grozi, robi to w barwny, przydługi, oryginalny sposób. Popis scenarzysty, owszem, ale przede wszystkim jednak sposób bohatera na to, że jego ofiara faktycznie będzie zastraszona, wskutek czego będzie bać się ruszyć palcem. I o to właśnie chodzi – takiego zakładnika nie trzeba będzie zabijać, a Seth nie zabija, jeśli nie musi. Jego brat Ritchie z kolei lubi prowokować swoje ofiary, bo mu zabijanie różnicy nie robi. Innym interesującym momentem, jeśli chodzi o dialogi, jest przedstawienie bohaterów: pary przestępców oraz księdza i jego rodziny. Obie grupy mówią podobne rzeczy na ten sam temat, kiedy ich poznajemy (motel, w którym mają się zatrzymać), ale te wymiany argumentów różnią się w detalach. Kluczowych, które w szybki sposób określają, kim oni są. Prosta sztuczka, skutecznie wykorzystana.
Mam ogromną ochotę chwalić scenariusz. Wyraźnie widać włożony wysiłek w to, aby za każdym razem czymś zaskoczyć widza, choćby małym szczegółem. Nie chodzi tu jednak o łamanie schematów, ale podążanie własną ścieżką. Prezentowanie oglądającemu czegoś, a potem robienia z tym czegoś wyjątkowego. Tutaj dwoje ludzi może prowadzić luźną rozmowę, po której zakończeniu dopiero dowiadujemy się, że jeden z uczestników siedział cały czas na bombie, która mogła wybuchnąć w każdej chwili. Napięcie z kolei opiera się często na tym, żeby bohaterowie nie zrobili teraz czegoś, co już wcześniej widzieliśmy – wiemy więc, że są do tego zdolni, a scena może rozegrać się na kilka sposobów. Dlatego choćby całość zaczyna się od wielkiej demolki – nie dla niej samej, ale po to, by pokazać, że bohaterowie są w stanie w każdej chwili do tego doprowadzić. Dzięki temu ich kolejne konfrontacje z przeciwnościami losu od razu nabierają głębi.
Jedno co należy filmowi zarzucić to trochę rozmyty temat przewodni. Niby jest to „głupie kino pełne bezsensownej przemocy„, ale tak naprawdę to każdy z bohaterów uczy się rozstawać z tym, co go hamuje, powstrzymuje przed rozwojem albo „ruszeniem do przodu”. Niestety, w przypadku większości postaci widać tego tylko zarys. Najpełniej zrealizowano plan w przypadku Setha, który to nie rozstawał się ze swoim bratem, chociaż ten cały czas pakował go w kłopoty – ale nawet ten wątek kończy się na długo przed finałem filmu. Po nim wyraźnie czegoś zaczyna brakować w produkcji, a ta trwa, bo trzeba ją było jeszcze dokończyć. Trochę to kiepskie, przyznaję. Efekt jest taki, że zakończeniu brakuje kopa. Widocznie trudno było tu pogodzić treść i fajerwerki. Ja tam nie będę narzekać. Będę wracać do tego filmu z całą pewnością.
PS. Nie wspomniałem jeszcze o momencie, w którym Seth wchodzi do pokoju motelowego i ogląda Glorię. Ta scena jest doskonała.
Cytaty
– Dokąd jedziemy?
– Do Meksyku.
– Co jest w Meksyku?
– Meksykanie.
– No noise. No questions. If you make a noise, Mister .44 makes a noise. If you ask a question, Mister .44 answers it. Now are you absolutely, positively clear about Rule #1?
– Yes.
– Don’t you ever try and fucking run on us, because I got six little friends and they can all run faster than you can.
– He’s not your brother anymore.
– Well, that is a matter of opinion and I do not give a fuck about yours.
– So, what’s the deal with you two, you a couple of fags?
– He’s my son.
– Yeah, how’s that happen? You don’t look Japanese.
– Neither does he. He looks Chinese.
Sin City (2005)
O ludziach posiadających tylko własne życie. Każdy film powinien mieć Clive’a Owena w trampkach, będącego w tarapatach.
Na pierwszy rzut oka Sin City wyróżnia się przede wszystkim stylem wykonania: to adaptacja komiksu przeniesiona niemal wprost na duży ekran. Kadry z powieści graficznej ożywione tak jak być powinno. Twórcy zadbali o odpowiednią korekcję barw, oświetlenie oraz – co najważniejsze – wypełnili film ruchem. To nie są tylko statyczne obrazki z twarzami aktorów, to przede wszystkim pełnoprawny film. Jedno medium zaadaptowane do drugiego i ponad dekadę od premiery to wciąż robi wrażenie. Świeżość i konsekwencja; to nie jest tylko trik, który się nudzi po kilku scenach.
Warstwa wizualna to jednak prywatne osiągnięcie twórców oraz pamiętna rzecz dla teoretyków kina. Sukces Sin City i jego potencjał do kolejnych seansów drzemie w bohaterach i ich historii. Film składa się z trzech oddzielnych wątków, które mają miejsce w tytułowym mieście (dlatego czasami bohaterowie jednego wątku mogą spotkać innych). Za każdym razem jednak motywy są podobne: ktoś robi okropne rzeczy (kanibalizm, gwałty, zabójstwa), ludziom robi się krzywda (złamania, postrzały, rany innego typu), a główny bohater jest w środku tego wszystkiego. I jest zaangażowany osobiście we wszystko. Jest na misji i zależy mu na jednym: chce kogoś uratować, pomścić albo ochronić.
Pod tą całą brutalnością i krwią widać wyraźnie opowieść o ludziach, którzy mają tylko jedno: własne życie. Są tego świadomi, że to jest jedyna cena, jaką mogą zapłacić za swoją walkę. I są gotowi jej udzielić. Mówimy tu o prostych ludziach zupełnie nieświadomych tego wymiaru swoich działań. Nie są dla nich istotne inne wartości poza tą jedną (np. dbaniem, by ukochana była bezpieczna), ale wciąż przecież mówimy o wartościach. Dla niej zrobią wszystko: umrą, zabiją i przyznają się w sądzie do rzeczy, których nie zrobili. Mają jedno życie i nikt im nie powie, co mają z nim zrobić. Są jego właścicielami.
Jedynym poważnym minusem tego tytułu jest brak przedstawienia świat filmu. O tytułowym Sin City dowiadujemy się niewiele więcej niż o LA po obejrzeniu Pulp Fiction. Tam to jednak nie przeszkadza, bo Los Angeles nie pełni tam żadnej roli. To mogło być każde inne miasto, byleby tylko było wystarczająco duże. W Sin City mamy coś nowego. Nowe zasady, które ukształtowały losy bohaterów, a tak naprawdę dowiadujemy się tylko o jednym: że część miasta jest pod kontrolą prostytutek z karabinami, policja nie miesza się w to. Jest jeszcze Roark, osoba kontrolująca wszystko, ale to po prostu typowa osoba u władzy. Ma nieograniczone wpływy na innych, robi okropne rzeczy i nikt mu nie podskakuje. Dużo oryginalności w tym nie ma. Chciałbym jednak poznać ten świat bliżej. Może zobaczę drugą część?
Sin City to film piękny i gorzki w wykonaniu, jak i stylu. Rewelacyjnie zrealizowana opowieść o prostych ludziach, którzy nie mają na tym świecie nikogo poza sobą samym.
Related
1996 2005 5 gwiazdek Action Anthology Film Black Comedy Crime Exploitation Girls With Guns Horror Hyperlink Cinema Neo-Noir Neo-Western netflix Reżyser Road Movie Splatter Vampire Vigilante
Najnowsze komentarze