Polacy na wakacjach w polskim kinie
Tak sobie oglądam "Fucking Bornholm" i pomiędzy jednym a drugim zduszonym śmiechem z kretynizmu tego filmu przychodzi taka refleksja: w sumie film jest o Polakach na wakacjach. Należy to docenić, bo Polacy w kinie nie jeżdżą na wakacje, co jest dziwne.
Kino wakacyjne/relaksacyjne mimo wszystko więc istnieje w rodzimej kinematografii – w większości nieświadomie i przez przypadek, ale jednak. Najczęściej jest powodem do gatunkowego dramatu. Po seansie Fucking Bornholm napisałem: „oglądanie Polaków na wakacjach jest depresyjnym doświadczeniem” i pytam: dlaczego? Przecież to nie jest tak, że kino obrazuje chociaż pracowanie (z nielicznymi wyjątkami, jak Strzępy czy Tato), więc jest tylko zawieszone w tym czasie „pomiędzy”, ni to praca, ni to odpoczynek, ni to o osobach pracujących ani o osobach ustawionych dzięki pracy w przeszłości. Tylko zmęczenie, jakby w naszym kinie nie było miejsca na nic innego. Dlaczego kino jest wciąż przeświadczone, że widzowie nie chcą oglądać lekkich wakacji, gdzie protagoniści pojechaliby żeby wypocząć i nabrać energii? Tak po prostu? Dlaczego wszystko w naszym kinie musi być pasywne, przegrane, bierne, nijakie, frustrujące?
BTW: jak na zawołanie, parę dni przed publikacją tego felietonu w końcu nadrobiłem czwarty sezon Atlanty, a tam właśnie odcinek o rodzinie jadącej na wakacje do lasu. Tak po prostu. Jeśli szukacie inspiracji, to nie musicie szukać dalej, niż do abstrakcyjnego serialu o czarnoskórej kulturze hip hopowej w Stanach.
Czy są jakieś inne dzieła kultury opowiadające o tym, jak naród spędza wakacje? Książki? Bo z tego co wiem, to tylko memy – niezmiennie od ponad dekady kpiące z parawanów na plaży, zachowań Polaków za granicą przynoszącego rodakom wstyd albo nieustającego parcia w kierunku kilku zatłoczonych lokacji, gdzie ceny są wystrzelone w kosmos (i narzekaniu potem, że jest tłoczno i drogo). Sam tego nie doświadczyłem osobiście i wiem, że to tylko memy, ale wydaje się, że nie mamy niczego innego, by taki wizerunek zastąpić. W 2021 roku Polacy nawet na wakacjach za granicą robili remont (Cicha ziemia), rok 2022 w kinie dał nam Fucking Bornholm, rok następny przyniósł jego słuchowiskową kontynuację, więc pozostaję przy memach.
Related
2022 Blog felieton O kinie o polskim kinie polskie kino publicystyka
Najnowsze komentarze