Ostatnio obejrzane i polecane – wrzesień 2023

Ostatnio obejrzane i polecane – wrzesień 2023

07/10/2023 Blog 0

Co widziałem w wrześniu i co z tego polecam w dwóch słowach, na co chcę zwrócić waszą szczególniejszą uwagę. Więcej pisałem gdzie indziej na blogu o każdym z tych tytułów. Bez powtórek, same tytuły oglądane pierwszy raz.

Moja przyjaciółka opętana („My Best Friend’s Exorcism”, 2022) Z serii: świat nie polubił, ale ja tak. Czasami mam takie szczęście – uroczy teenage horror nabijający się z lat 80., a raczej tego, jak je pamiętamy. Polubiłem bohaterki i ich przyjaźń między sobą, doceniam humor oraz zawoalowane podejmowanie takich tematów jak anoreksja czy wykluczenie. Szczerze się bawiłem.
 
Cena strachu („Sorcerer”, 1977) Z serii – tyle lat gadania, że nowe wersje starych filmów są złe, a bo po co, jak tamta wersja była wystarczająca, że nie chciałem nawet oglądać nowej „Ceny strachu”. I to był błąd, tak samo jak myślenie „a po co?” jest błędem (szczególnie bez oglądania, albo jeszcze przed powstaniem). Dobry remake nie jest zły, jak odkryto materiał źródłowy na nowo, dodano do niego własne spojrzenie, a w realizację włożono tyle trudu, ile sami bohaterowie musieli włożyć, aby przeżyć.
 
California (1977) Lubię ratowanie życia kotu. Oraz otarcie chleba z błota, bo nic innego nie ma do jedzenia. Lubię muzykę. I lubię pogoń za kobietą marzeń, odchodzenie w stronę słońca ostatkiem sił czy bycie tak wściekłym, że nie obchodzi cię, czy chłop akurat bije z butelki, i tak mu przywalisz w nos. Lubię takie posępne i tragiczne westerny.
 
Mantícora („Manticore”, 2022) Uwielbiam dobre, szalone, hiszpańskie kino – nawet jeśli to jest dosyć… Spokojne. Generalnie oglądamy, jak dwoje ludzi się poznaje na przestrzeni sporej ilości dni, stopniowo zaczynają się do siebie zbliżać. Nie ma tutaj pośpiechu i poznania drugiej osoby w godzinę podczas pierwszej nocy, tutaj faktycznie się poznają… I cóż, to nadal może nie wystarczyć. Niczego nie zdradzę, oglądajcie koniecznie.
 
The Bear – sezon II (2023) Mniej krzyczenia, więcej leczenia. Ten tytuł to nadal wyżyny aktorskie i narracyjne, będące w stanie wyrazić wszystko, co leży na sercu postaciom i zrobić to w taki sposób, by miało to sens. Tutaj nikomu nie wygarniasz tego, co o tej osobie myślisz, nie mając dobrego powodu ku temu. Wszyscy tutaj są zranieni i ranią, ale nie chcą tego kontynuować, chcą być lepszą wersją siebie, chcą być szczęśliwi na tym świecie. Czekam na trzeci sezon.
 
The Devils’ Hour (2022) A raczej ostatni odcinek, który odkrywa wiele sekretów i wyjaśnia, co oglądaliśmy do tej pory. To naprawdę może być genialny, enigmatyczny serial w kolejnych sezonach – sprawdźcie koniecznie.
 
The Jeffersons (1975-85) W końcu skończyłem i mogę wam polecić ten sitcom o losach czarnoskórej rodziny, która przestała być biedna i weszła własnymi rękoma do grona nowobogackich. Ten serial zaskakuje na wiele sposobów, ale przede wszystkim bawi podejmując poważne tematy przy pomocy żartów, które w ogóle nie ujmują powagi. Nawet o samobójstwie (autentycznym!) tutaj mówią. Nie wiedziałem, że tak się da. Z przyjemnością odkryłem też liczne odcinki świąteczne, które były cudowne – ze szczególnym wyróżnieniem „984 W. 124th Street, Apt. 5C” w czwartym sezonie. Nie chcę przesadzać, więc to póki co jedynie Top 4 moich ulubionych opowieści świątecznych, ale coś czuję, że będzie wyżej. Koniecznie to zobaczcie.