Ostatnio obejrzane i polecane – maj 2023
Co widziałem w maju i co z tego polecam w dwóch słowach, na co chcę zwrócić waszą szczególniejszą uwagę. Więcej pisałem gdzie indziej na blogu o każdym z tych tytułów. Bez powtórek, same tytuły oglądane pierwszy raz.
How to Blow Up a Pipeline (2022) Miło, że wciąż odkrywam perełki z 2022 roku. Film podejmuje przede wszystkim współczesny stan umysłu wmawiający ludziom, że muszą działać, że świat się kończy, jeśli CZEGOŚ nie zrobią, że zaraz będzie za późno… Więc idą w terroryzm. Film mądrze to komentuje, dając nam też naprawdę inteligentnych bohaterów ze sprytnym planem i wieloma zaskoczeniami po drodze, trzymając odbiorcę w ciągłym napięciu. Jeden z nielicznych filmów, które pokazuje, że z terroryzmem wiąże się ryzyko, tak po prostu – chałupnicza bomba może ci wybuchnąć w ręku, plan może pójść źle, możecie zginąć zanim osiągnięcie cokolwiek. Warto?
The Wild One (2022) Wiwisekcja reżysera, który jest nieznany – przynajmniej jako reżyser. Zrobił dwa filmy, o których nikt nie pamięta – i ten dokument przywraca mu miejsce w historii kina. Przybliża jego historię życia, opowiada o dorobku artystycznym, analizuje go i pokazuje ich wartość, również tę ukrytą. Prezentuje relacje człowieka ze sztuką, którą tworzy – jak życie wpływa na sztukę, jak sztuka prowadzi do radzenia sobie z życiem itd. Wszystko to w taki sposób, że po seansie chcesz natychmiast obejrzeć filmy tego reżysera, przeżyć je, zamiast pomyśleć: „A po co je oglądać, jak już wiem o nich wszystko?”.
Nie na miejscu (2022) Cenię sobie każdy tytuł zwiększający moją świadomość tego, na jakim świecie żyję – ten opowiada o drodze śmieci – od momentu, gdy stają się śmieciami, do wysypiska i tego, co się tam dzieje. No i dobra, śmieci jak śmieci – ale tu chodzi też o skalę oraz zróżnicowanie problemu. Jak wygląda zbieranie śmieci ze szczytu gór? Albo dna morza? Język obrazu z siłą pokazuje rozmach działań skupionych wokół śmieci – i mają one miejsce codziennie. Niezwykły tytuł.
Dziewczyńskie historie (2023) Ostatni tytuł, jak zobaczyłem na MDAG i definicja uzasadnienia, czemu chodzimy na festiwale filmowe, chociaż tyle tam syfu – otóż dlatego, że w ten sposób można trafić na tytuły, które normalnie byśmy ominęli. Oto oglądamy historię dwóch dziewczynek w wieku 11 lat, współczesnych i normalnych. Nie ma tutaj analizy, skąd ich normalność, po prostu poznajemy ich świat, poznajemy je – i w ten sposób na naszych oczach powstaje kapsuła czasu. Cały świat teraz może poznać typowe, polskie nastolatki i zobaczyć, jak przetwarzają one rzeczywistość wokół nich, co się tak naprawdę tutaj dzieje. Uwierzyłem w ten dokument.
Aliens Abducted My Parents (And Now I Feel Kinda Left Out) (2023) Jeden z nielicznych tytułów na Off Camerze, który zebrał oklaski od widowni – i było słychać, że są one niewymuszone, szczere, od serca. A wszystko dlatego, że zobaczyliśmy finał i tak myślę, że sekretnie chcieliśmy zobaczyć taki finał od wielu dekad. Od kiedy tylko w niedzielny poranek zobaczyliśmy podobny film na Polsacie, a teraz w końcu oglądamy wariację tego samego pomysłu, która daje nam wszystko, czego powinniśmy dostać od takich filmów. I robi to w bezczelny, uroczy sposób – bo wie, że ma rację.
Falcon Lake (2022) Miks kinowy, czyli jak zrobić film o przyjaźni wakacyjnej, inicjacji seksualnej oraz… O wiele więcej. Wszystko w jednym filmie. Niespodzianek tu naprawdę sporo, żadnej nie powinno się zdradzać, a ja lubię kino coming-of-age. I lubię, gdy film mnie zaskakuje, kiedy okazuje się, że to wcale nie jest coming-of-agel
Fifi (2022) Naprawdę żałuję, że Francuzi nie umieją zrobić filmu bez dowalenia tam nieszczęśliwej miłości. Niech chociaż raz pozwolą miłemu filmowi być po prostu miłym wspomnieniem, ale nie, co to, to nie. Prędzej im Wieża Eiffle’a odpadnie, niż zrobią taki obraz. „Fifi” jest jednak blisko – dwoje ludzi się poznaje i każde z nich nieświadomie wzbogaca życie tej drugiej osoby. Piękny film ukazujący, że takie wzbogacanie ma wiele oblicz. Chociażby popchnąć w stronę wycieczki nad morze i zobaczenia go na własne oczy. Nawet jeśli tylko przez jeden dzień.
Love Life (2022) Nic nie zapowiada tragedii i nie o niej film jest. Jeśli już, to tylko o ciężarze życie, nieoczekiwanych wydarzeniach oraz tym, jak trudno jest wiedzieć w każdej chwili, co jest właściwe. Bo tak naprawdę jest to film o wspólnym życiu, gdy ta druga osoba nie wie tych wszystkich rzeczy. A przez to pierwsza osoba też nie wie, co jest właściwe: wybaczyć, zaakceptować, odejść, pokłócić się, nienawidzić? Tragedia jest tylko częścią ciężkiego życia – i to nawet nie wstępem, motorem napędowym, nic z tych rzeczy.
Soft (2022) Z cyklu miliona filmów, które potem podsumowałem słowami z piosenki Nasa: „Life a bitch and then you die”. I chyba jedna osoba tylko wie, o co mi chodziło. W skrócie: wiele razy widziałem historie o ludziach żyjących w biedzie, z dnia na dzień, bez nadziei na nic. Moralność czy coś tutaj nie istnieje, liczy się tylko potrzeba chwili. Dziwnie jest pomyśleć, że „Soft” wcale nie rozgrywa się w Los Angeles czy coś w tym stylu, tylko w Kanadzie. Młode osoby żyjące praktycznie na ulicy, próbujące wypełnić sobie czas.
Blaze (2022) Młoda osoba widzi gwałt zakończony śmiercią, a teraz to przetwarza, to doświadczenie ją kształtuje, przez ten pryzmat uczy się o świecie wokół. Przede wszystkim świetne aktorstwo głównej bohaterki – naprawdę muszę stworzyć oddzielną kategorię dla ról dziecięcych w 2022 roku, bo serio było tego sporo (jeszcze „Soft”, „Motherhood”, „Dalva” chociażby) oraz nieposkromiona i bogata wyobraźnia służąca stworzeniu wielu wspaniałych sekwencji. Ten obraz częściej jest teledyskiem niż fabułą, ale mówię to w pozytywny sposób. Gwałt jest straszny. Niesprawiedliwość jest straszna.
I Like Movies (2022) Tytuł wypełniony masą rzeczy, które w pełni tylko kinomani zrozumieją, docenią i zaśmieją się – to historia młodego Kanadyjczyka, który jako miłośnik filmów zatrudnia się w wypożyczalni kaset wideo (bo jest rok 2003). I dorasta, rewiduje swoje marzenia, widzi siebie oczami innych – wszystko, co najlepsze w kinie coming-of-age, tylko teraz podsypane mnóstwem kinofilskich momentów.
Najnowsze komentarze