Nimona

Nimona

25/10/2023 Opinie o filmach 0

Fajnie tak zobaczyć film, który naprawdę jest „metal”.

4/5

Ballister Boldheart właśnie zostaje zaszczycony honorem rycerza oraz jednym z obrońców krainy łączącej technologię i właśnie metalowe zbroje z mieczami dwuręcznymi. Podczas przyjmowania tytułu rycerskiego jednak miecz w ręku Ballistera zamienia się w laser i zabija królową – teraz jest on wrogiem numer jeden, a on musi oczyścić swe imię. Dołącza do niego Nimona – nieznajoma i dzika kobieta, która ma w tej historii własny cel, a w Ballisterze odkrywa bratnią duszę. Reszty szczegółów dowiecie się już z seansu, ponieważ kolejne detale są stopniowo wprowadzane do opowieści: przeszłość krainy, inne postaci, cała intryga, motywacje czy możliwości bohaterów. Odkrywamy to wszystko w trakcie, dzięki czemu cała przygoda jest nieco bardziej ekscytująca.

A jest to przygoda wykorzystująca atuty animacji, stawiająca na szybkie tempo i zabawę, wszystko to dzięki bohaterom, których chce się oglądać. Są w popkulturze bohaterowie, którzy tylko mówią, że jara ich przemoc, niszczenie oraz chaos. Nimona jednak taka naprawdę jest, ale nie mogę wam zdradzić zbyt wiele – bo to postać, którą warto poznać i zróbcie to, zachęcam was. Ballister z kolei był nikim, dopóki Królowa wmówiła mu, że może być kimś więcej, może być rycerzem, może coś znaczyć. I na początku filmu to traci, wręcz staje się wszystkim, kim nie chciał być. A jego relacje z Nimoną wprowadzają rewelacyjny balans do opowieści, wyrównując frajdę oraz misję, osiągnięcie celu z efektownym doprowadzeniem do tego. Motywacje bohaterów pokrywają się z motywacją filmu i opowieści, która pokazuje zagrożenia wynikające z wierzenia w przesądy, mity, kierowanie społeczeństwa strachem przed nieznanym zagrożeniem, „innością” oraz legendami przekazywanymi z ust do ust, gdzie szczegóły – a tym samym rzeczywistość – zostaje przekształcona. I kończymy w sytuacji, gdy wszyscy wierzą w coś, co prawdą nie jest, a pewni ludzie na tym tracą.

Nie chcę tutaj zbytnio przesadzać, bo to nie jest kino idealne – historia jest dosyć przewidywalna i nie tworzy niewiele własnych momentów, w większości oglądamy remiks znanych scen z innych filmów (dla przykładu epilog to po prostu dezorientująca kopia epilogu Potworów i spółka). Niemniej kilka momentów się znajdzie, głównie wokół fantastycznych scen akcji (ucieczka z więzienia czy polowanie na gościa od mieczy, ale znajdzie się też dramaturgia w retrospekcji Nimony), a całość urzeka dzięki dwójce głównych protagonistów. To ich oglądamy, oni wypełniają tę znajomą historię swoją osobowością i charakterem, swoim ludzkim pierwiastkiem. I robią to tak dobrze, że w zasadzie nie miało dla mnie znaczenia, że wiem, w jaką stronę zmierza fabuła, bo nadal byłem przejęty tym, aby protagoniści osiągnęli swój cel. Oglądanie sprawiło mi dużo radości, wręcz mam ochotę nawet go obejrzeć jeszcze raz.

Teraz chcę kupić komiks. Wydaje się, że jest to jedna, spójna część. Szkoda tylko, że w miękkiej oprawie.