Mama i dziwka („La maman et la putain”, 1973)

Mama i dziwka („La maman et la putain”, 1973)

28/01/2024 Opinie o filmach 0

Fajnie tak popatrzeć, jak siedzą w kawiarni i gadają.

3/5

Jak każde arcydzieło, jest to opowieść o osobach niedojrzałych, mających z tego tytułu banalne problemy, których natury nie są w stanie zauważyć. Tutaj mamy młodego człowieka, który spędza czas gadając – szczęśliwy, gdy ma się przed kim pochwalić elokwencją na poziomie podstawowym, ale z uwagi na szeroki zakres tematów ten poziom wydaje się wyższy. Chce być słuchany i nie jest zainteresowany tym, aby poznać opinie lub zdanie innych ludzi, ich stanowisko, nie jest zainteresowany rozmową. To w sumie tyle z fabuły – głównie podczas filmu siedzimy i słuchamy, jak ten człowiek mówi. Każde słowo zostało faktycznie napisane przez reżysera i scenarzystę, który zamieścił tutaj dużo autobiograficznych momentów. Parę lat później miał wypadek i w jego efekcie był częściowo unieruchomiony, co mogło być przyczyną samobójstwa w wieku 42 lat.

Całość jest oczywiście wypełniona wadami, które nie są wadami, bo to przecież arcydzieło światowej klasy i po prostu nie ma znaczenia przewaga dialogów nad obrazem w stosunku miliard do zera, drewniane aktorstwo, brak jakiejkolwiek wiarygodności, taniość i brak pomysłów, sztuczność oraz pretensjonalność. Realizacyjnie to stoi na granicy bycia zrobionym przez filmowców, bardziej artystów umiejących znaleźć guzik do włączenia kamery. Co prawda nie ma nigdzie uzasadnienia na nazywanie tego arcydziełem, ale kto go potrzebuje. Jak już się poświęciło cztery godziny na oglądanie, to w sumie można nazwać film arcydziełem i zamknąć sprawę. Mnie tylko przeszkadzają liczne momenty pozbawione humanitaryzmu i ludzkich reakcji na ważne momenty – aż po koniec i słynny monolog, po którym… ujęcie gaśnie, bez czyjejkolwiek odpowiedzi. A przecież aż dwie osoby były obok. Tak jakby reżyserowi chodziło tylko, aby mówić, a nie, by… Cokolwiek innego.

Fajnie jednak było zobaczyć ten świat Paryskich knajpek, gdzie wszyscy cały czas palą papierosa i przychodzą do kawiarni, aby czytać. Naprawdę po seansie czułem, że wszedłem w ten świat, chociaż główny bohater pewnie tylko robił to po to, aby inni zobaczyli, że czyta. Ja z drugiej strony zauważyłem, że… inne kraje tak nie robią. Polska szczególnie, ale kiedy ostatnio bohater na ekranie komentował książkę lub inną sztukę? A tu proszę, pełna opinia o filmie Robotnik idzie do raju z 1971 roku. Może i nic nie warta ta opinia, ale jednak. Chciałbym, żeby Polacy na ekranie też coś czytali lub chodzili do teatru.