Mad Men (2007-15)
Matthew Weiner
John Hamm & Elizabeth Moss
Arcydzieło w opowiadaniu o ludziach w pewnym okresie historycznym. „Mad Men” należy oglądać w całości i wtedy dopiero spojrzeć w przeszłość, żeby ją zrozumieć.
WYRÓŻNIENIE: Najlepszy film roku (Miejsce #8)
https://garretreza.pl/podsumowanie-2010/
Poniższy tekst napisałem po obejrzeniu całości (parę lat temu) oraz powtórce (świeżej) czwartej serii. Miał dotyczyć wyłącznie niej, ale w praniu wyszło coś innego – dlatego napisałem opinię tyczącą się produkcji od początku do końca.
Dawno temu nazwałem ten serial telenowelą. Dziś wiem, że to błąd językowy (nowela w języku polskim oznacza krótką formę literacką) oraz pewien skrót myślowy z mojej strony, ale jednak podtrzymuję go – bo chociaż Mad Men nie spełnia ściśle wymogów opery mydlanej albo telenoweli właśnie, to nazywanie go dramatem lub serialem obyczajowym również nie oddaje w pełni charakteru tego serialu. Powiedzieć, że jest to tytuł o losach firmy reklamowej w latach 60. to jak nic nie napisać. To tytuł, w którym rzeczy się dzieją, jest spora i istotna ciągłość fabularna, wszystkie elementy na ekranie i w scenariuszu są przemyślane oraz istotne. Nie mogę jednak napisać nic, co charakteryzowałoby ten czy inny sezon pod względem wydarzeń właśnie, bo niemal w każdym jest to samo.
Bohaterowie wchodzą w związek małżeński, żyją razem albo właśnie rozwodzą się – tudzież już są po rozwodzie. Mieszkają na przedmieściach albo w mieście, ewentualnie śpią w pracy i szukają lokum. Ktoś po rozwodzie chodzi na randki i znowu się „zakocha”. Są postaci stałe, są też takie, które pojawiają się raz na kilka odcinków albo i raz czy dwa na sezon. U postaci pobocznych też coś się dzieje – ta osoba będzie mieć dziecko, tamta upokorzy się przed klientem, aby go zatrzymać. Firma będzie mieć problemy, potomstwo będzie wymagać uwagi wraz z dorastaniem… Są też bardziej fabularne odcinki, w których zachodzą największe zmiany w życiu bohaterów, ale zazwyczaj najmniej mnie ciekawią. Osobiście preferuję te poświęcone bohaterom i ich wewnętrznemu rozwojowi – te odcinki są zagadkowe. Trzeba rozgryźć motyw przewodni i powód, dla którego to oglądamy. W czwartym sezonie jest odcinek o wszystkich kobietach w życiu Dona. Jest taki, w którym każda postać ma jakiś sekret, z którym nikim się nie dzieli, ale pokazuje w ten sposób, kim jest. Jest też najwyżej oceniony odcinek serialu wg IMDb (o walizce), w którym Don zostaje po pracy w pracy… i pracuje. Znamienne jest, że twórcy o niczym nie przypominają – jeśli coś było istotne, to wymagają, aby widz był od początku i o wszystkim pamiętał.
Mógłbym napisać, za co pamiętam każdy konkretny sezon, ale lepiej dokończę pisanie o całym serialu – bo tak należy go postrzegać. Plan twórców był wyraźny, a każdy odcinek czy sezon to zaledwie część czegoś więcej. Mad Men jest opowieścią o zmieniających się czasach, stylu życia ludzi na każdym poziomie. Widzimy tutaj narodziny subkultur, teraźniejszość stająca się przeszłością, a rozwój następuje na naszych oczach. Oglądamy życie ludzi, których krótki blask miał być wiecznością, a definicje wielu rzeczy ulegały zmianie. Tutaj liczą się szczegóły – jak choćby to, że każda kobieta w życiu Dona reprezentuje inny typ kobiety tamtych czasów, a ich relacja z kimś takim jak Don jest swoją własną opowieścią. To elegancki i wysmakowany tytuł, skonstruowany w inteligentny sposób, który celebruje zdolność widza do patrzenia i dostrzegania tego, co istotne.
Są ludzie mówiący, że Mad Men to list miłosny do czasów, kiedy mężczyźni byli mężczyznami – panami domu, swojego losu i nikt im nie mówił, jak mają żyć. Inni mówią, że to tytuł o rodzącym się duchu nowoczesnej kobiety, która przestała uważać za szczyt swoich marzeń być kurą domową. Takie mówienie jest jednak tylko naginaniem serialu, aby ten wyrażał to, co chcemy, żeby mówił. Mad Men porusza te tematy, ale też jest o czymś więcej. Dużo więcej. Trzeba zobaczyć tę produkcję w całości, żeby się o tym przekonać. Finał jest pełen emocji i zaskoczeń, każdy wątek zostaje zamknięty, ale też otrzymujemy jeszcze jedną, ostatnią zagadkę, nad którą musimy przysiąść i się zastanowić. Na tym etapie jednak będziemy na to gotowi – serial wymagał tego przez cały czas. Mad Men jest arcydziełem w klasycznym rozumieniu tego słowa. To arcydzieło wielu pojęć gatunkowych jak powieść realistyczna – ale to przede wszystkim arcydzieło w opowiadaniu o ludziach w pewnym okresie historycznym.
Przede wszystkim finał ósmego odcinka!
Więcej humoru, bardziej wyraźne zakończenie, odświeżające cały serial… Oraz Peggy Olsen paląca marihuanę.
Zapamiętam „Dick + Anna” i pierwszą masturbację wiadomo-kogo.
The Crash to mój ulubiony odcinek serialu. Ma po prostu wszystko, za co kocham ten serial. Szaleństwo, szyk, głębię psychologiczną…
Najnowsze komentarze