Jean-Pierre Jeunet
„When you are in love with a story, you have to take your time to follow it and to fall in love again one time. You need some time. And I need to be in love with a story because I am going to spend four years of my life inside without pleasure, without seeing anybody, you work 16 hours per day and at the weekend and I need to be in love with each detail.” – Jean-Pierre Jeunet
Delicatessen (1991)
Obecnie Jean-Pierre Jeunet znajduje się w moim rankingu reżyserów na miejscu #89
Top
1. Delicatessen
2. Miasto zaginionych dzieci
3. Głupstwa
4. Bazyl. Człowiek z kulą w głowie
5. Amelia
6. Bigbug
7. Bardzo długie zaręczyny
8. Obcy: Przebudzenie
Ważne daty
1953 – urodziny (Francja)
1978 – debiut krótkometrażowy
1988 – Jean spędza czas w USA i je naprawdę kiepskie jedzenie, w ten sposób wpada na pomysł Delikatesów;
1991 – debiut pełnometrażowy
1997 – małżeństwo
2021 – Jean robi nowy film… już jakiś czas, ale nadal ma być taki zwariowany, hehe. Dominique Pinon jest w obsadzie.
Miasto zapomnianych dzieci ("The City of Lost Children", 1995)
W sumie nie wiem, czy lubię ten film. Ale lubię wszystko w nim.
Ta produkcja wygląda, jakby każdy jej element został wygnany z innej planety, znajdując dom dopiero na tym planie filmowym, w rękach tych osób i z nami, jako widownią. Siłacz na ulicy, banda dzieci będąca faktycznie bandą, zła nauczycielka mająca potencjalnie przyszywaną siostrę, armia klonów i oryginał mieszkający w kanałach, szalony naukowiec z obsesją na punkcie łzy… A montaż, efekty specjalne i reżyseria tylko dodają temu „inności” na każdym kroku.
Bazyl. Człowiek z kulą w głowie ("Micmacs à tire-larigot", 2009)
Bigbug (2022)
Niczym adaptacja teatralna umieszczona w przyszłości: grupa ludzi wraz z kilkoma androidami zostają zamknięci w domu, bo na zewnątrz są złe warunki.
Nie żeby to był początek fabuły, czy coś. Po prostu tam siedzą i co jakiś czas podejmują kolejną próbę wyjścia, ale im się nie udaje, więc siedzą dalej. Humor nie leży tu w fabule czy historii.
Co nie znaczy, że mało się dzieje, bo dużo się dzieje. Na tyle, że trudno powiedzieć, co jest relatywnie inteligentnym komentarzem wciśniętym na siłę do tej historii, a co po prostu przypadkowym bełkotem. Kilka słów znajdzie się tu nt sztucznej inteligencji, relacji człowieka z maszynami lub zwierzętami, wyższości komputerów, komputeryzacji świata, seksualnych relacjach ludzi i robotów, świadomości robotów i ich ambicji… Ło matko.
Co z tego wynika? Raczej powtórka z rozrywki w nowej oprawie. Jeunet stoi za kamerą – tak, zrobił nowy film! – i jego ekscentryczne podejście do scenografii i prowadzenia aktorów widać jak na dłoni. Kilka żartów na pewno siądzie, a jak nie znacie stylu wizualnego tego reżysera, to koniecznie musicie to nadrobić. Jeśli znacie – osobiście powiem wam, że ta powtórka raczej mnie znudziła.
Najnowsze komentarze