Danny Boyle
„I want my films to be life-affirming, even a film like Trainspotting, which is very dark in many ways. I want people to leave the cinema feeling that something’s been confirmed for them about life.” – Danny Boyle

Obecnie Danny Boyle znajduje się w moim rankingu reżyserów na miejscu #219
Top
1. Trainspotting
2. Steve Jobs
3. 28 dni później
4. W stronę słońca
5. Niebiańska plaża
6. 127 godzin
7. Slumdog. Milioner z ulicy
Ważne daty
1956 – urodziny jako Daniel w miejscowości Radcliffe
1979 – premiera ulubionego filmu Daniela: Czas Apokalipsy
1987 – debiut telewizyjny
1994 – debiut kinowy
2025 – zaplanowany najnowszy film
Trainspotting (1996)
Rzucanie narkotyków jest fajne. Iggy Pop wtedy gra w głowie.
Szkocja, grupa młodych mężczyzn, historia z narkotykami w tle, mnóstwo energii wizualnej oraz muzycznej – ale przede wszystkim opowieść o pokoleniu, które zdecydowało się wszystko odrzucić, zamiast tego tylko leżeć w dole naćpanymi, aby w finale podjąć decyzję o byciu takim, jak wszyscy inni. Dom z trawnikiem, dziećmi grającymi w sporty i ciułaniem na hipotekę. Po drodze jednak będą mieć przygody, awantury, pobiją się, będą ryzykować, będą się bawić, znajdą sobie drugą połówkę, spłodzą dziecko i zapomną o nim na osiem tygodni, bo będą naćpani. Przyjemność. Naprawdę nie wiem jakim cudem ten film jest pamiętany najbardziej za scenę inspirowaną Pynchonem (i co w ogóle Pynchon tutaj robi) niż scenę z owym niemowlakiem. Oni je naprawdę pokazali. Całość jest epizodyczna i połączona luźno przede wszystkim krótką historyjką na końcu filmu, dzięki czemu całość ma jakąś klamrę i zamknięcie. Będziemy mogli zobaczyć narkomanów nie tylko podczas brania i zdobywania środków na branie (często zabawne samo w sobie, jak np. wchodzenie nonszalancko do domu opieki i odpinanie telewizora, żeby go sprzedać – bo wiecie, jebać starych ludzi, to jest śmieszne), ale też wtedy, gdy się zakochują, kochają, walczą i zmagają się z nałogiem, mają swoje osobiste przemyślenia (monolog „Its shiet being Scottish”, który bierze się znikąd i niczego nie daje, ale jest wulgarny, więc i zabawny). Narkomani w Trainspotting są kimś więcej niż tylko narkomanami.
Realizacyjnie film jest pełen energii i podłożono mnóstwo świetnej muzyki, tylko zabrakło wyczucia rytmu – szczególnie w sekwencji odwykowej, kiedy bohater jest zamknięty w pokoju i przeżywa katusze. Mają wtedy miejsce przerażające wizje, powracające dźwięki jak uderzenia lub wypowiedziane słowa, muzyka buduje napięcie, całość trwa i trwa bez ciągnięcia się i… Czuć, że można było to zrobić lepiej. Nawet bez porównania do podobnej sceny z 1970 roku (W kręgu zła). Czułem, że wtedy te dźwięki powinny zacząć tworzyć zwrotki i refreny, a zamiast tego następują tylko po sobie, jedno za drugim.
Filmowi nie pomaga też osobisty ciężar doświadczeń widza z takimi ludźmi, jak na ekranie. Jeśli spotkaliście osobiście człowieka, który jest dorosły i tylko zalega u rodziców na sumieniu, będąc pod wpływem wszystkich substancji, to też wiecie, że obraz z Trainspotting jest czymś łagodnym. I miłym. W rzeczywistości ten gówniarz zaczynał zapewne przygody z używkami razem ze swoimi rodzicielami. I nie wyszedł z tego tak szybko jak Ewan. Prawdopodobnie w ogóle nie wyszedł. Film wyciska tragedię z rzeczywistości, na rzecz stworzenia produkcji zapadającej w pamięć, szalonego i zabawnego, który otwiera widza z zewnątrz na świat narkomanów i innych, którzy stanowią dno dna. Dla nich to i tak będzie wystarczająco wstrząsające doświadczenie, połączone z masą innych doznań. Z ich perspektywy to może się okazać ciężki film, który ma swoisty happy end. To też jakieś osiągnięcie, ale raczej nie warto rozważać tego filmu w kategoriach takich zdolnych do wywołania zmiany. Wiecie, pokroju nauczenia ludzi empatii do prawdziwych Rentonów tego świata. Oni nadal będą zdychać w bramie i nikomu nie będzie ich żal.
Related
1996 Black Comedy Drama Psychological Drama Reżyser Wielka Brytania
Najnowsze komentarze