Listopad 2022
Chcę obejrzeć wszystko z 2022 roku. Jedziemy dalej...
Dzika noc ("Violent Night")
30 listopada | Kino
Niewiele Wirkoli w Wirkoli. Bardziej krwawe i mniej brutalne od „Home Alone”
Tommy Wirkola parę lat temu zrobił film o zombie nazistach, gdzie jest tak brutalna i widowiskowa scena resuscytacji, że nadal mam ją w oczach – człowiek próbuje masować serce i ratować człowieka, a kończy dewastując mu klatkę piersiową. Piękne! Efekty specjalne to jednak tylko część kina pana Wirkoli, ponieważ umie on tworzyć kino skromne, wyciskające bardzo dużo z niewielkich środków – fabuła ma zwroty akcji, istotne postaci mogą wejść długo później, retrospekcje są istotne. To naprawdę wydawał się idealny człowiek do realizacji slashera w klimacie Bożego Narodzenia. Dopóki go nie zrobił.
Bogaci zostają napadnięci akurat wtedy, gdy mikołaj był u nich. Renifery się wystraszyły, więc Santa bawi się w „Die Hard, a mała dziewczynka w Home Alone”. U Wirkoli święty nie chce, by dziecko mówiła „dupa”, by chwilę później mordować z pasją – i krew faktycznie nadal jest, tylko nie boli jakoś szczególnie. Gdy w „Home Alone Marv stanął na gwóźdź, to czułem jego ból o wiele bardziej, niż gdy w „Violent Night komuś gwóźdź przebije podniebienie. Przeszkadza nawet sam sposób realizacji, prezentacji danego wydarzenia: reakcje aktorów są zasłaniane, poza kadrem albo wyciszone. Gdy ktoś odrywa się od podłoża, zostawiając kawałki skóry za sobą, widzimy tylko odsłanianie podłogi z czymś czerwonym na niej, bez samego ciała czy krzyku. Włamywacze w „Home Alone byli zresztą mądrzejsi, u Wirkoli nie umieją patrzeć pod nogi dwie sekundy po tym, jak stanęli na coś ostrego. Wirkola ma za to tupet odtwarzać pułapki z „Home Alone by pokazać, że wcale nie byłyby taką przeszkodą, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie.
Fabuła jest minimalna. Włamywacze siedzą 60 dni i 60 nocy (a przynajmniej wydaje się, jakby tyle to trwało) z bogaczami, aż ci wyjawią, gdzie są pieniądze ze skarbca. Fascynujące. Akcja? Jakby to powiedzieć… Ile czasu minęło, od kiedy ostatni raz widzieliście próbę strzelania z karabinu, z którego nic nie leci, bo „saftly is on dipshit”? Albo kiedy Zły Przeciwnik wchodzi na scenę bez niczego, więc Dobry uzbrojony w broń palną zamiast go zastrzelić, to się z nim bije na pięści i ginie? Albo kiedy… No ja w tym tygodniu tego jeszcze nie widziałem.
Jeszcze palenie pieniędzmi, aby ożywić mikołaja. Twarz sama kryje się w dłoniach, ulga jest jednak niewielka.
Zmiłuj się, Graça! ("Christmas Full of Grace / Um Natal Cheio de Graça")
30 listopada | Netflix
Święta w Brazylii są pełne irytujących ludzi. Ilu marnych stand-up’erów zmieści się w jednym filmie?
On się jej oświadcza, gdy jest w wannie. Okazuje się, że w wannie jest jeszcze druga kobieta, więc on ucieka z jakiegoś powodu. I natyka się na obcą kobietę, zaprasza ją na święta i ona się zgadza z jakiegoś powodu, boon nie może powiedzieć swojej rodzinie o obecnej sytuacji z jakiegoś powodu – ale to nie znaczenia. Ważne, że jest komedia – oświadczał się, gdy wybranka jego serca była w trakcie seksu, hehe. Gratuluję.
Reszta filmu to poznawanie rodziny. Wszyscy gadają szybko i głośno i jednocześnie, biegają, przestawiają przedmioty, ktoś chce komuś przywalić dla zabawy, nikt nie jest śmieszny, wszyscy irytują, historia idzie w znajomym kierunku, Świąt nie stwierdzono. Szkoda czasu nawet o tym pisać.