Sto najlepszych piosenek

Sto najlepszych piosenek

12/03/2024 Blog 0

Siema. W październiku zeszłego roku umówiłem się na wizytę w salonie audio, aby przetestować głośniki przed kupnem. Można to zrobić za darmo, zapisy są tylko po to, aby prowadzący sklep był uprzedzony i ta wizyta nie kolidowała z innymi, którzy wtedy by chcieli testować. Tylko czego słuchać? Jak je przetestować? Jest oczywiście ten i tamten utwór, który bym chciał posłuchać, ale jak już tam będę, to nie chciałbym zmarnować okazji, żeby potem sobie przypomnieć: "Cholera, TEGO nie posłuchałem!". Sklep oczywiście ma coś na stanie (jak już tam byłem, to King Crimson na winylu wisiał na ścianie), ale mieli możliwość po prostu przez WiFi/BT połączyć się z wzmacniaczem i puszczać to, co się chce.

W ten sposób lista, którą poniżej widzicie, pojawiła się w moim życiu, a konkretnie: jej pierwsza wersja. Wraz z nią pojawiła się ambicja i pytanie: jakie piosenki uznaję na obecną chwilę za najlepsze? Bo te najlepsze są warte takich głośników. Nie ulubione, nie które akurat lubię słuchać w danym momencie, ale NAJLEPSZE, w taki ponadczasowy sposób. Oczywiście, o ile moje zdanie w tym temacie ma jakąś wartość, bo na muzyce przecież się nie znam. Kierowałem się przy wyborze tym, jak kompleksowa jest dana piosenka, jakim doświadczeniem – szczególnie pierwszym – jest jej słuchanie. Mogę żartować, że musiały trwać min. 15 minut, aby wejść na listę, ale faktycznie dwa pierwsze miejsca tyle mają.
 
W ten sposób powstała lista, dzięki której pamiętam o tych najlepszych. Nie ulubionych, do których wracam cały czas, ale najlepszych, przez co ich słuchanie nie jest czymś, co się robi codziennie. Dla przykładu jest tu piosenka Armstronga i Ellie Fitzgerdald, której zapominałem cały czas dodawać – ale gdy w końcu dodałem, to była w czołówce. Cenię ją sobie aż tak bardzo, tylko wracam, gdy mam na to nastrój.
 
Dlatego zrobiłem tę listę. Jako pamięć tych najlepszych w mojej opinii dokonań. Takich, które jak usłyszysz, to jesteście wdzięczni, że macie je obecnie na wyciągnięcie ręki. Nie musicie czekać, aż poleci w radio, albo i zapominacie o niej na pół życia, by wrócić do niej przez przypadek. Tak przecież jeszcze niedawno było i dzięki Internetowi nawet nie musicie być świadomi, że kiedyś taki problem istniał.
 
Nie mówię wam, że musicie lubić te piosenki, ale to moi kandydaci do takiej listy. Nie ma tutaj w końcu wielu żelaznych klasyków innych osób, których ja w ogóle sobie nie cenię, ale nie ma w tym żadnej przywary. Po prostu cenię co innego, ewentualnie cenię coś innego „wyżej”. Bez irracjonalnych wymysłów w stylu: „jedna piosenka na album/wykonawcę”, po prostu 100 utworów, które są najważniejsze. Nie przekonuję was do niczego, jedynie mam teraz nadzieję, że odbędziecie podróż przez masę twórców i gatunków w uczciwy sposób, zamiast tylko poszukać tego, co już lubicie.

#100

#99

#98

#97

#96

#95

#94

#93

#92

#91

Cała playlista:

Przez długi czas całość zaczynała się od piosenki U2, bo to wydało mi się idealny otwarciem listy, tylko w trakcie odkryłem utwór Zappy. I naprawdę uwielbiam wyobrażać sobie, że włączacie taką playlistę i pierwsze, co słyszycie, to właśnie to, co się tam dzieje. Plus to jeden z nielicznych przypadków, kiedy tutaj pojawia się coś, czego wcześniej nie znałem. Reszta piosenek to już utwory, które od lat znam. Momentami bardziej szanuję niż lubię – w końcu chodzi o najlepsze – ale to już sami odkryjecie.

Nad kolejnością w sumie nadal pracuję. Od miesięcy po kawałku słucham, przesuwam i dłubię.

Kilka uwag:
– Ta dziwna piosenka Bonnie Prince Billy to jest placeholder dla „I See A Darkness”, bo nie ma jej na Spotify.

– Są tu też dwie piosenki Neila Younga, tylko nie ma ich na Spotify, bo Joe Rogan ma podcast i gadał o szczepionkach, nie rozumiem tego i nikt do tego dwa lata później już nie wrócił, więc znowu placeholder.
– W związku z powyższym dodam jeszcze, że „Cortez The Killer” w wersji live od DMB nie jest placeholderem, tylko serio wolę ją od wersji Neila Younga.

To chyba tyle. Miłego słuchania. A za rok sto ulubionych piosenek?