Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć (2016)

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć (2016)

22/09/2018 Opinie o filmach 0
David Yates

Raczej fanfic niż coś, co mogło wyjść od twórcy tego świata. Ale akcja i historia były dobre.

Świat Harry’ego Pottera. Początek XX wieku. Newt przybywa z walizką do Nowego Jorku. Jest czarodziejem, a pod wiekiem noszonego bagażu skrywa liczne magiczne istoty. Walizka jednak trafia w niewłaściwe ręce, istoty wydostają się na wolność i teraz trzeba sobie z tym poradzić. Wszystko pełni rolę prologu, w którym przedstawiony jest świat czarodziejów w przededniu wielkiej wojny ideologicznej. Z jednej strony Ministerstwo, które chce ukrywać przed mugolami (nie-czarodziejami), że magia istnieją. Po drugiej stronie mamy czarodzieja, który chce uwolnienia swoich braci z podziemia. Całość zamiast dysputy filozoficznej będzie raczej konfliktem fizycznym, ale o tak jest to zdarzenie intrygujące.

Mam tylko takie pytanie: po co czarodziejom granice? Mugole, zgoda, oni dopiero niedawno przestali bić się patykami o ziemię i tym samym muszą mieć ustalone granice, żeby ich bronić. Czarodzieje jednak mogą się teleportować wszędzie, gdzie chcą i raczej są ponad tym podziałem. W końcu mieli jedno Ministerstwo Magii i tak dalej. Jedno co mi do głowy przychodzi to pokazanie, że świat, który Rowling stworzyła, nie zawsze taki ładny był i obowiązywały tam różne głupie pomysły. W ten sposób wytłumaczono komentarz społeczny odnośnie do prawa imigracyjnego. Dobrze przynajmniej, że Rowling nie zdecydowała się na mówienie o prawie do broni. Okazałoby się, że sto lat temu ludzie uczyli się magii bez różdżki, bo te są niebezpieczne przecież.

To powiedziawszy – sama historia jest interesująca. Interesowało mnie, jak całość się rozkręci. Chciałem się dowiedzieć, jaką rolę odgrywają tutaj drugoplanowi bohaterowie. Wszelkie sceny pojedynków i innych przykładów na użycie magii – to było naprawdę super! Z rozmachem, pomysłem, niczego mi w nich nie brakowało. To samo tyczy się tytułowych bestii oraz wyrazu miłości do nich. To, co się liczy, to działa w tym filmie.

Przy okazji jest też wiele problemów. Z narracją – raz oglądamy z perspektywy Kowalskiego, który wszystko widzi pierwszy raz, innym razem oglądamy wydarzenia jako osoby zaznajomione z uniwersum Harry’ego Pottera. O przedziwnym prawie czarodziejskim trochę już wspomniałem, ale oni jeszcze mają tu karę śmierci! Decyzja o tym zapada w mgnieniu oka w zamian za drobne rzeczy, które nie miały większej konsekwencji. Straszne! Do tego jeszcze cały film na samym końcu zapomina, że jest częścią trylogii i kończy się jako zamknięta część. Nawet nie wiadomo, o co tu chodziło w sumie. Zamknięcie Fantastycznych bestii... jest po prostu chaotyczne, przez co cały film jest taki. Obejrzałem i teraz mam problem zarówno z podsumowaniem, jak i przedstawieniem tej produkcji. Stworzeniem opisu fabuły czy napisaniu, co się w tym filmie stało, ponieważ… Niewiele się stało. To wygląda jak fanfic w świecie HP niż tytuł, który nie tylko wyszedł spod rąk osoby, która ten świat stworzyła, ale też nie przedstawia istotnych wydarzeń, które miałyby mieć wpływ na kształt tego świata.

Ot, dwie godziny później i tak sobie myślę: Czyli to miało miejsce. Ok. Wolałbym zobaczyć, jak Czwórka założyła Hogwart, albo losy Turnieju Trójmagicznego na przestrzeni lat w stylu Igrzysk śmierci, albo serial sportowy o zawodnik Quidditcha, albo serial o dzieciństwie Huncfotów, albo… W sumie dawno nie czytałem wszystkich książek. Może się za nie zabiorę…