Biała mila („White Mile”, 1994)

Biała mila („White Mile”, 1994)

27/09/2018 Opinie o filmach 0
biala mila
Alan alda

Zniuansowany, wolny i nieciekawy.

Z serii: gra tu Alan Alda, więc jest super. Tym razem wciela się w rolę biznesmena, który organizuje wycieczkę dla swoich towarzyszy biurowych. Plan jest taki, żeby udać się do lasu i poczuć, że jest się dorosłym człowiekiem mającym kontrolę nad swoim życiem. To da im odwagę potrzebną do odnoszenia sukcesu na polu zawodowym.

Biała mila jest świadoma obecności Aldy na planie. Nie wiem co prawda, jak wyglądał jego status w tamtym czasie, w końcu minęła dekada od finału MASH oraz jeszcze więcej od jego innych reżyserskich dokonań. Czy w 1992 roku wciąż był gwiazdą? Trudno powiedzieć. W tym tytule jest traktowany raczej jako przebrzmiała gwiazda jak film drugiej klasy zatrudniający relatywnie rozpoznawalną twarz. Na tym opierany jest cały ciężar marketingowy, ale Alda podchodzi do zadania z klasą i dzięki niemu ten tytuł w ogóle działa. Poza nim Biała mila oferuje wolne tempo, rzadko coś tu się dzieje, nikt poza Aldą nie zapada w pamięci.

Realizacja też sprawia problemy – główny punkt dramaturgiczny to spływ pontonem, który poszedł najgorzej, jak się dało. Nurt stał się zbyt wartki – ale że kręcono w terenie, to nikt nie ryzykował życiem aktorów. Alda miał wtedy 58 lat, litości. Z tego powodu jakaś połowa ujęć na groźną rzekę wygląda zachęcająco, jeśli już – sam bym tam wskoczył i popływać. Trudno więc uwierzyć, że taki nurt mógł kogoś uszkodzić. Ot, urok filmów telewizyjnych.

Szkoda, że opowiedzenie o roli Aldy jest równocześnie zdradzaniem fabuły. Gra człowieka, który chce dobrze, robi dobrze i bardzo żałuje, kiedy jego działania przynoszą śmiertelny skutek. Potem tylko nie chce brać winy na siebie. Ku mojemu zaskoczeniu, na koniec zło wcale nie przegrywa – jeśli już, to raczej kończymy na pytaniu, czy w ogóle mieliśmy ze złem do czynienia. Niejasne zakończenie szokuje i pozwala przypuszczać, że Biała mila to sensowny materiał na remake. Potrzebuje tylko kogoś większego w roli producenta – kogoś, kto bardziej uwierzy w ten tytuł.

Bez tego jest to wyłącznie ciekawostka dla fanów Alana Aldy.