Hot Coffee (2011)

Hot Coffee (2011)

22/09/2018 Opinie o filmach 0
hot coffee
Susan Saladoff

Dokument poświęcony bolesnym absurdom, które są legalne prawnie. Trudno oderwać wzrok, chociaż brakuje odwagi w konkluzji.

Tytuł odnosi się do słynnej sprawy starszej kobiety, która pozwała restaurację, bo sprzedali jej zbyt gorącą kawę. W wersji, którą zna większość, jest to przykład absurdalnego pozwu, przez który teraz trzeba pisać na kubku, że napój tam zawarty jest gorący. Głupi Amerykanie są zbyt głupi, żeby sami dojść do tego, że kupują gorący napój, a potem pozywają biznes na miliony dolarów – i wygrywają. W rzeczywistości wyglądało to diametralnie inaczej – wspomniana kobieta doznała poparzeń trzeciego stopnia w okolicy genitaliów i musiała przejść operację. Chciała, żeby restauracja pomogła jej z rachunkami, ale ta ją ignorowała. Poszła więc do sądu, przeprowadzono śledztwo i okazało się, że sprzedawana tam kawa była absurdalnie gorąca – i podobnych przypadków poparzeń było więcej. Dlatego sąd ukarał sieć restauracji karą przykładową i stąd plotka o milionach dolarów, chociaż doszło do porozumień i sama poszkodowana dostała jakieś kilkadziesiąt tysięcy.

Skąd więc różnice między wersją oficjalną i rzeczywistą? Propaganda w mediach. Wszystko po to, żeby ukrócić w zarodku podobne sprawy w sądach – przekonać opinię publiczną, że skarżący są debilami i dostają miliony z podatków, czyli okradają obywateli. Wystarczy tylko przekłamać rzeczywistość oraz mieć możliwość, aby zorganizować taką akcję propagandową. Było ich dużo więcej. Hot Coffee opowiada nie tylko o nich, większość czasu poświęca podobnym przypadkom. Za każdym razem okazuje się, że legalne są rzeczy, które takie być nie powinny.

To autentycznie straszny i wstrząsający dokument, a przy tym wiarygodny w 100%. Lekarz, który nie ponosi żadnej odpowiedzialności za swoją pomyłkę. Firma, która pozwala, żeby jej pracownicę zgwałcono. Sędzia, którym zostaje wytarta podłoga w mediach. Zbiór przypadków w tym dokumencie jest – z braku lepszego słowa – bezbłędny. Półtorej godziny wykorzystane rewelacyjnie – każdy segment opowiedziany z szacunkiem, bez pośpiechu, kompetentnie.

Zabrakło w tym wszystkim tylko jednej rzeczy. Nie wiem, czy była to odwaga albo wiedza, ale na pewno jedno z tych dwojga. Jedyną konkluzją, jaką otrzymujemy, jest bogaci biznesmeni robią, co chcą, a życie nie ma dla nich żadnego znaczenia. Tak, ale dlaczego nikt nie zadaje pytania: w jakim ustroju politycznym takie rzeczy są możliwe? Jak do tego doszło? Jakie prawa trzeba było złamać, jaka idea za tym stała? Dlaczego nikt nie wydaje się zainteresowany diagnozą problemu i nazwaniem go po imieniu?

Nie będę umniejszał samemu dokumentowi, ale jeśli po seansie będzie wam czegoś brakować, to polecam lekturę eseju Ayn Rand Prawa człowieka. To dziwne, że niemal wprost odwołuje się tam do części wydarzeń w Hot Coffee. Przewidziała kierunek, w jakim szły zmiany przez nią obserwowane, krytykując słowa Newtona N. Minowa:

And then there is [Chairman of the Federal Communications Commission] Newton N. Minow who declares: „There is censorship by ratings, by advertisers, by networks, by affiliates which reject programming offered to their areas.” It is the same Mr. Minow who threatens to revoke the license of any station that does not comply with his views on programming — and who claims that that is not censorship.

Pełny esej można przeczytać pod tym linkiem: https://ari.aynrand.org/issues/government-and-business/individual-rights/Mans-Rights