Krótko o filmach z 2013 roku
Krótko o wybranych filmach wyprodukowanych w 2013 roku. Nie miałem potrzeby pisać o nich więcej, więc na jednym akapicie się skończyło.
★★★★★
Lata 70. Małżeństwo demonologów zajmuje się takimi tematami jak opętanie przez siły nadprzyrodzone oraz egzorcyzmy. Służy profesjonalną pomocą ludziom, których los połączył z domem, gdzie ponoszą się siły nieczyste. Mamy więc znany schemat: przeprowadzka do nowego domu – pierwszej nocy słychać drobne sygnały, że coś jest nie tak – ptaki walą w ściany, pies nie chce wejść do środka i wyje na dworze, wszystkie zegary stają o 3:07 po północy. Zaprzeczenie przechodzi w strach i uwierzenie oraz szukanie pomocy. I na koniec odkrywamy przerażającą historię tego miejsca. Uwielbiam takie historie i cieszę się, ilekroć zrobiono je dobrze. A tutaj tak właśnie się stało. Nie ma tutaj drogi na skróty ani mrugania okiem do widza. „Obecność” jest samodzielną produkcją, która nie poszła na łatwiznę. Widz wie, czego się spodziewać, dlatego włożyli w to więcej wysiłku. Odkrycie tajnego przejścia wygląda tutaj jak pierwsza taka scena w historii. Przełożyli się do każdego elementu, budując tę solidną historię. Wiele tutaj znaczą postaci, jak je zbudowano i odegrano. Ich przeżycie jest prawdziwe, wiarygodne. Łatwiej nam uwierzyć w to, co się dzieje na ekranie, bo oglądamy ludzi, którzy reagują na wszystko tak, jak my byśmy to zrobili. Najlepsza jest tu pewna scena, w której dziewczynka grana przez 12-letnią Joey King budzi się w środku nocy, bo poczuła, jak coś ja ciągnie za nogę. Zagląda pod łóżko, ale nie odrazu – po kawałku. W końcu wydaje się, że jednak rezygnuje, a widz czuje się bezpiecznie, bo nie będzie musiał widzieć tego, co tam jest… I w tej chwili bohaterka zbiera się na odwagę i zagląda na dół. Perfekcyjny, ludzki moment. Tak, to idealny horror. Solidny – z postaciami które rozumiałem; historią, którą pragnąłem poznać i przeciwnikami, których można było się wystraszyć. Oraz doskonałymi zdjęciami. One były tu najlepsze.
★★★★
Po dziewięciu latach od skończenia szkoły, klasa znowu się spotyka. Wszystkie idzie dobrze do momentu, aż jedna z nich zaczyna opowiadać o tym, jak źle ją traktowano w tamtych czasach przez rówieśników. Oskarża w twarz tych ludzi… Dziwna sprawa, bo całość jest ukazana z perspektywy dręczycieli. Nie chciałem słuchać bohaterki, nie chciałem, by jej się udało. Chciałem, by się zamknęła i przestała męczyć. Była jak ci religijni ludzie chodzący po mieszkaniach i dzwoniący do ludzi z pytaniem, czy chcą porozmawiać o wierze. To zapewne dla nich bardzo ważne, ale dajcie mi spokój, dobra? Chyba cel był taki, bym ja był tą stroną oskarżoną. W rzeczywistości tak nie było. Było dokładnie na odwrót. Nie byłem dobrze traktowany w czasach szkolnych. I w tym filmie jestem niby reprezentowany przez tę babkę? Nie. Nie umiesz. Siadaj już. Masz dobre chęci, ale nie umiesz. Twisty fabularne i techniczne niewiele tu pomagają. Na koniec nie czułem tutaj żadnej konfrontacji. Bohaterka do końca jedynie kręciła się wokół tematu i nie podjęła go. Nic z tego wszystkiego nie wynikło.
★
Cóż, muszę przyznać, że ten film istnieje. Poza tym już nie wiem, co mogę dodać. „Birdemic 2” jest niekompetentny, nieciekawy i co najgorsze nieśmieszny, w każdych warunkach i w każdym znaczeniu tego słowa. Wiadomo, jaki nie jest, ale jaki w takim razie jest? Nie wiem. Wiem, że istnieje, to wszystko. Niczego nie próbuje osiągnąć, niczego nie psuje, nie smuci, nie denerwuje, nie śmieszy, nie bawi, nie cieszy, nie irytuje…
Najnowsze komentarze