Kariera Nikodema Dyzmy (1980)

Kariera Nikodema Dyzmy (1980)

05/12/2018 Opinie o serialach 0
Kariera Nikodema Dyzmy
Roman Wilhelmi

Etatyzm drugiej Rzeczpospolitej omówiony na około. Niecodzienna realizacja oraz tempo.

Nikodem Dyzma to człowiek ze wsi. Przybył do dużego miasta, ale nie ma szczęścia. Szuka pracy, ale bez skutku. Na ulicy widzi, jak komuś wypadł z kieszeni kwit – zamiast go zwrócić, wybiera ucieczkę. Kwit okazuje się wejściem na bankiet dla wyższych sfer – i tym samym dostaje się do świata, w którym kradzież jest tylko pierwszą z wielu złych rzeczy potrzebnych do osiągnięcia sukcesu. Wulgarność, grubiaństwo, pycha – to jest w cenie.

Losy Dyzmy to opowieść polityczna. To krytyka ustroju filozoficznego drugiej Rzeczypospolitej, która opierała się na etatyzmie i temu jest podporządkowana cała produkcja. Dla przykładu bohater nie mógł być pozytywny, ani też mieć w sobie czegokolwiek chwalebnego – widz miał go nienawidzić, a tym samym nie cierpieć ustroju, w którym takie osoby mogą odnieść sukces. Brzmi mi to na podejście pasywno-agresywne, więc nie jestem temu przychylny – jest to też krytyka bardzo ogólna. W trakcie seansu nigdy nie padnie taki termin jak etatyzm, tu nic nie zostanie nazwane i zebrane w konkretny sposób pod wspólnym szyldem. Trudno powiedzieć, czy to celowy zabieg autora powieści, czy to efekt procesu adaptacji czy też wpływów cenzury PRL-u, ale obawiam się, że ten mini-serial można odczytywać nie jako krytykę ustroju, ale tzw. mentalności ludzkiej.

Postaci w tym serialu odrzucają fakty, wolą cenić opinię. Status cenią ponad stan faktyczny, dla nich cel uświęca każde środki. Odrzucają zasady po to, aby przeżyć dowolnym kosztem. To wszystko jest przyczyną każdej negatywnej rzeczy, która dzieje się w tej historii. Dzięki nim Dyzma osiąga szczyt i ma to swoją konkretną nazwę, ale nigdy nie jest ona adresowana. Stąd gadanie, że serial krytykuje społeczeństwo czy też klasę inteligentów dwudziestolecia międzywojennego. Trudno więc jest mi powiedzieć, jakie były intencje autorów – i czy byli na tyle mądrzy, jak chciałbym im przyznać.

A jeśli zostawić tę stronę produkcji z boku, to otrzymujemy historię naprawdę straszną – o groźnym, nieokrzesanym, żałosnym i smutnym człowieku, który zdobywa coraz większą władzę. Powolna, powtarzalna i prosta (niepotrzebnie rozwleczono to do kilku odcinków, to mógł być solidny film), ale dzięki roli Wilhemiego nabierająca głębi, powagi i godności. Warto rzucić okiem.