Jon Alpert

Jon Alpert

10/04/2025 Opinie o filmach 0

Obecnie Jon Alpert znajduje się w moim rankingu reżyserów na miejscu #243

Top

1. Życie przestępcze 1984-2021
2. Wojenne rany 1861-2010
3. Puszkarze
4. Ostry dyżur w Bagdadzie
5. Plac Tahrir: 18 dni niedokończonej rewolucji

Ważne daty

1948 – urodziny (NYC, USA)

1970 – ukończenie studiów

1976 – debiut producencki i operatorski

1984 – debiut telewizyjny

1989 – pierwszy film z serii „Life of Crime”

2021 – najnowszy dorobek reżyserski

Life of Crime 1984-2020 (2021)

5/5

Life’s a bitch and then you die

Jak wskazuje tytuł – jest to dokumentacja życia przestępczego na przestrzeni 36 lat, zmieszczonego w dwóch godzinach. Kamera śledzi parę osób – przede wszystkim drobnych złodziejaszków, którzy wchodzą do sklepu i nie patrzą, co zwijają. Ważne, że zwijają i mogą to opchnąć za kilka dolarów. A jak nie, to rozdadzą za darmo, jeśli ukradli np. ręczniki. Kamera wchodzi z nimi do sklepu i z ukrycia rejestruje to zdarzenie, albo czeka przy samochodzie. Czuć, że twórcy trzymający obiektyw oraz ludzie będący bohaterami filmu są przyjaciółmi, a przynajmniej znają się na tyle dobrze, aby nie tylko mieć ten poziom ufności, ale też bliskości. Autorzy jednocześnie ingerują w przebieg dokumentu czy narracji, ale i przy okazji są tylko świadkami tego, co się dzieje. A może ich nie rusza oglądania, jak chłop bije kobietę z głupiego powodu. „Rusza” ich tylko na tyle, żeby porozmawiać potem z tą kobietą. A ona odpowiada, z twarzą ukrytą w pościeli. Ogólnie dużo tutaj bycia na pierwszej linii frontu, że tak powiem.

Są tutaj pytania o to, czemu robią, co robią. Czemu przestali być uczciwi, mieć stałą pracę. Te słowa może nie padają ze strony twórców, ale oni powiedzą od siebie coś innego, w innych momentach filmu. Jest na ekranie ten sam duch, co w piosence „Life’s a bitch” Nas – ci ludzie po prostu znają właśnie tylko tyle. I dla nich życie przestępcy jest lepsze, właściwsze – ale oni też ewoluują. Nie zaczynali w końcu jako gangsterzy, oni też są zdolni do wątpliwości, żałują, może nawet chcieliby inne życie, w którym poszli na studia i ich los inaczej się potoczył, ale jest jak jest. „as long as we leavin’ thievin’, we’ll be leavin’ with some kind of dough”. Jako widz wyczulony na manipulację i łatwe, wygodne przekazy, patrzę na „Life of Crime” jako kontynuację tego, co stworzyło HBO tym, jak go nadal postrzegamy. Jest tutaj ten sam duch, który lata temu pozwolił w „Oz” powiedzieć: „I ain’t saying drugs are good. But when your past is past and your present sucks and your future holds nothing but broken promises and dead dreams, the drugs’ll kill the pain. Listen up, America, you ain’t ever gonna get rid of drugs until you cure pain”. Zbrodnia i przestępstwo to nadal zbrodnia i przestępstwo, ale ten dokument ma siłę, która pozwoli widzom spojrzeć inaczej na typa, który próbuje podpierdolić portfel. Nadal spuści takiemu typowi wpierdol, zadzwoni po policję, ale gdy już będą tak razem czekać na przyjazd radiowozu, to taki prawilny obywatel będzie mieć z tyłu głowy, że ten człowiek nawet jeśli pójdzie za kraty, to kiedyś wyjdzie. I podpierdoli kolejny portfel. Wpiedol i ogólnie kary nie są rozwiązaniem, są tylko karą.

Co więcej – jestem przekonany, że ten dokument ma siłę dotrzeć też do samych przestępców. Właśnie dlatego, że był taki osobisty, że twórcy starali się nadać życiu swoich bohaterów inny tor, że mieli nadzieję na zrobienie innego filmu niż ten, który im wyszedł. „To miał być dokument o odbiciu się od dna”, mówi coś w tym stylu na końcu ktoś, kto pewnie był reżyserem lub twórcą. Cóż, nie każdy dokument jest „Hoop Dreams” i ma szczęście pokazać drogę jedną na milion. Najczęściej pokazuje każdą inną, typową. I uderza nią na pełnej kurwie.

[HAMILTON] Where is this happening?
[PHILIP] Across the river, in Jersey
[HAMILTON & PHILIP] Everything is legal in New Jersey

Po seansie „Life of Crime” sprawdziłem, co do tej pory robił reżyser tamtego filmu. A że są one dostępne online, to obejrzałem kilka z nich. Dowiedziałem się, że „Life of Crime” miało już kilka wcześniejszych części („One Year” itd), a inne produkcje pan Alpert kręcił z Matthew O’Neillem, którego zabrakło – nawet jako producenta czy coś – w „Life of Crime”. Tematycznie kręci się wokół wojny w Iraku oraz losów żołnierzy tam i po powrocie, ale kręci też o bezdomnych w Nowym Jorku czy jakiejś akcji The Rocka. I są krótkie!

Baghdad ER (2006) Godzinna wizyta na ostrym dyżurze na wojnie. Ludzie umierają, tracą kumpli, a lekarze ratują co mogą. Sporo brutalnych i przykrych widoków, żałosnego wręczania medali i robienia, co się da, żeby przetrwać gdy się wciąż żyje. „Mam dla pana dobrą i złą wiadomość. Zła jest taka, że stracił pan obie nogi. Dobra jest taka, że pacjent leżący obok chce od pana odkupić buty”

Wartorn: 1861-2010 (2010) Dokument zadający pytanie: co dalej? Wojna i wojsko uczą ludzi, żeby nie okazywać słabości i mordować, ale nie biorą już odpowiedzialności za to, co dalej się będzie działo z tym człowiekiem, kiedy wróci do życia. A wracają z rozwaloną psychiką i brakiem pojęcia, jak sobie z tym radzić. I nie wiedzą nawet, jak powszechne jest to zjawisko – jeden weteran myślał, że tylko on sobie z tym nie radzi. Stąd alkoholizm, rozwalone małżeństwa, brak kontaktu z dziećmi. Czułem, jakbym słuchał tych słów od tych ludzi po raz pierwszy, jakby mówili o tym pierwszy raz w swoim życiu.

In Tahrir Square: 18 Days of Egypt’s Unfinished Revolution(2012) Z kamerą na żywo w trakcie, kiedy ludzie wychodzą na ulice – na tym polega wartość tego seansu. Ryzykowanie życiem, żeby to zarejestrować, ale niewiele idzie się dowiedzieć o samym konflikcie czy coś. To tylko dodatek do tego.

Redemption (2013) Krótki metraż o ludziach żyjących ze zbierania puszek i butelek, dostając 50 centów od jednej. Kim są, jak się tutaj znaleźli, jak żyją, jaką społeczność tworzą. Wszystko to na ulicach Nowego Jorku. Wystarczający.