John Huston

John Huston

11/11/2021 Opinie o filmach 0

There is nothing more fascinating–and more fun–than making movies. Besides, I think I’m finally getting the hang of it.” – John Huston (1984)

SOKÓŁ MALTAŃSKI (1941)

5/5

Pamiętacie, jak Kevin po nocach oglądał stare, czarno-białe filmy dla dorosłych? Wtedy „dla dorosłych” oznaczało brutalne sceny. Przemocy. Strzelania się znaczy, z broni palnej. Zbaczam z tematu, chodziło mi o to, że Sokół maltański jest dla mnie filmem idealnie nadającym się do takiego typu seansu. Sam widziałem go trzy razy na starym VHS-ie, wtedy jest pełen klimat tego filmu. Na komputerze przy zasłoniętych oknach w środku dnia to już nie to samo.

Formuła niezestarzała się pewnie ani trochę. Cyniczny bohater, który nikomu nie wierzy otoczony przez samych kłamców i manipulatorów, to się nie mogło znudzić. Nadal za każdym razem gdy każe „gadać prawdę”, ja jestem zaskoczony. Nie ma drugiego takiego filmu. Takie ekranizacje Christie są powolniejsze, mają więcej klasy i tylko niektórzy tam kłamią, zresztą zawsze mają jakiś „pozytywny” powód, by zmyślać (ochraniać kogoś dobrego itd.). W Sokole… wszyscy stoją po tej drugiej stronie, kłamią, a gdy są przyparci do muru, mówią co innego, i to też okazuje się kłamstwem. Prowadzą własną grę i nie ufają nikomu. A jednocześnie wszystko jest tu bardzo proste i szczere. Do póki masz coś do zaoferowania, grasz dalej, ale potem – odejdziesz samotny. Tylko cynizm może cię uratować.

Bardzo drapieżny i dynamiczny film, w imię czego poświęcono poczucie realizmu. Detektyw zagląda do biura raz dziennie, często na minutę, i akurat ktoś do niego przyjdzie, i już muszą wyjść… Innych klientów oczywiście nie ma, wszystko dzieje się tak szybko, że aż trudno temu dać wiarę. Nie przeszkadza to, warto o tym tylko wspomnieć. Dialogi, bohaterowie, tempo, gra aktorska, klimat, zakończenie… mistrzostwo. Tylko wypatrywać wieczoru przed telewizorem, kiedy to akurat dadzą Sokoła maltańskiego

Skarb Sierra Madre (1948)

3/5

Humphrey Bogart wraz z ojcem Johna Hustona wyruszają na poszukiwania złota, ale młodemu odwala psychoza.

Oglądałem to w 2007 roku z VHS’a! A może to był 2008?… Tak czy siak, szpan. I kijek w oczko ludziom cieszącym się, że te stare filmy oglądają na blu rayu w HD. Co do filmu – już mnie dziś nie jara. Cholernie nie podoba mi się idea zrzucania winy na złoto samo w sobie, i upokarzanie bohatera poprzez robienie go słabym. Na początku – „Wystarczy mi jak znajdę 5 tysięcy!”. Kilku minut później już chce wszystkich pozabijać, a że psychologia leży, to… to, co ja mam dodać? Wątek ssie, cały dramat bardziej wymuszony niż ten w polskich telenowelach. Bo wiadomo – postać grana przez Bogarta była całkiem normalna, tylko gdy to złoto się pojawiło, to ono go kusiło, to wina złota… Słowo daję, to jedyny powód. Nie ma nic, co by usprawiedliwiało jego przemianę. Zła idea stojąca za filmem, pokazywanie, że człowiek z natury jest słaby i staje się zły, gdy spotyka pieniądze.

Psychologia jako taka w ogóle leży. Bogart to Bogart, nadałby charakteru swojemu bohaterowie, nawet gdyby grał w filmie Tomku i jego kolejce. Ojciec Hustona miał najlepszą sytuację, bo miał co grać. Jego postać to doświadczony poszukiwacz z bagażem doświadczenia i mądrości życiowych. Ale jest jeszcze trzecia postać… Która jest trzecią postacią, no. To zwykła pomoc w scenariuszu, która ma być pod ręką, gdyby ktoś chciał o czymś mówić a on będzie tego słuchać… Albo gdy trzeba komuś zadać ważne pytanie – to właśnie zadanie trzeciej postaci. Czysta kartka bez charakteru, która może zrobić wszystko. Szczególnie to widać w zakończeniu. Albo gdy na jednego zawali się kopalnia, i on… zawaha się, by uratować partnera! Bo… złoto, wiecie. Jest złe. Ono tak robi z ludźmi. Trzeba się go pozbyć i żyć w systemie niewolniczym, jak za starych dobrych czasów.

Bardzo nie podobał mi się scenariusz, z kolejnymi scenami pisanymi na kolanie. „Hm, niech bohater zacznie pracę. I mu nie zapłacą. Więc on… znajdzie jakoś pracodawcę, i go zbije, i w ten sposób odzyska pieniądze. Czekaj, to nie ma nic wspólnego z fabułą. Więc… za odzyskane pieniądze pójdzie spać do motelu. I tam spotyka tego dziadka, i on mu naopowiada o poszukiwaniu złota. I on na to pójdzie, bo nie będzie mieć innych pomysłów na fabułę, em, to znaczy – na życie. Ale potrzeba tu, tego, no – punktu… jak on się nazywał… jakiś moment zawahania. Wiem! Zabraknie mu pieniędzy na wyprawę. Ale skąd je weźmie? O, dopiszę na początku scenę, jak kupuje los na loterię, by ją wygrać właśnie w tym momencie zawahania się. To tylko trochę wymuszone. Coś czuję, że Oscara za to dostanę…”

Zakończenie też słabe.

Nie spodziewałem się, że w takim filmie będę musiał szukać zalet. Bogart to jedno. (John) Huston to drugie. Hm, tak z boku na to patrząc, wyrzucając z obrazka brak psychologii i tę Trzecią Postać, to w sumie kawałek męskiego kina, z brodami, siedzeniem przy ognisku i ciężkim życiu na własnym… jakieś milion klas niżej od pierwszych 20 minut Brokeback Mountain, ale jednak przez kilka chwil patrzyłem na ten film z przyjemnością.

John Huston

Obecnie John Huston znajduje się w moim rankingu reżyserów na miejscu #60

Top

1. Sokół maltański
2. Noc iguany
3. Asfaltowa dżungla
4. Pod wulkanem
5. Key Largo
6. Człowiek, który chciał być królem
7. Mądrość krwi
8. Honor Prizzich
9. Sędzia z Teksasu
10. Moby Dick
11. Afrykańska królowa
12. Pobij diabła
13. Bitwa o San Pietro
14. Skarb Sierra Madre
15. Skłóceni z życiem
16. Bóg jeden wie, panie Allison
17. Casino Royale

Ważne daty

1906 – urodziny Johna (Nevada)

1933 – John prowadził samochód i zabił kobietę, ojciec Johna apelował u Meyera, żeby ten użył wpływów na policję, by dali Johnowi spokój (dali)

1941 – debiut reżyserski

1950 – śmierć ojca

1951 – urodziny córki Angelicki (aktorki, z czwartego małżeństwa), John dowiaduje się o tym telegramem, podczas kręcenia Afrykańskiej królowej

1962 – urodziny syna Danny’ego (aktora, spoza małżeństw – później adoptuje dziecko, które jego żona miała z kimś innym)

1964 – zostaje obywatelem Irlandii

1972 – piąte małżeństwo (rozwód w 1975)

1973 – John reżyseruje swój najgorszy (wg niego) film (Człowiek MacKintosha)

1982 – urodziny wnuka Jacka (aktora, zagra chociażby główną rolę w remake’u „Ben Hura”)

1987 – śmierć (USA), ostatnia rola i ostatni wyreżyserowany film (sceny rozgrywane w Dublinie nagrywała inna ekipa, John był zbyt chory na taką podróż)

Key Largo (1948)

5/5

Mały, skromny film o człowieku, który się poddał, ale los popycha go w stronę konfliktu, gdzie będzie mógł wybrać jeszcze raz.

To film silnie oparty na ówczesnym nastroju i ludzkich doświadczeniach, niż czymś wyraźnie i samodzielnie zbudowanym przez tę produkcję. Bohater Bogarta jest w podróży i odwiedza ojca swojego przyjaciela, który zginął na wojnie. Ojciec wynajmuje akurat pokój na całe lato pewnemu człowiekowi, który okaże się słynnym gangsterem dawno temu wygnanym z kraju – Johnnym Rocco. Akurat zaczyna się huragan, więc wszyscy są zamknięci w środku aż do rana, gdy wspomniany gangster załatwi swoje brudne sprawy i wróci z towarem na Kubę. Johnny współpracuje z kilkoma opryszkami, którym jest ciepło i wygodnie w jego cieniu, ale ma dzięki nim przewagę i wsparcie. Szybko pokaże, że jest gwałtowny i niebezpieczny – zarówno wspomniany ojciec jak i jego siostra będą go prowokować, wyzywać. Wszystko po to, aby pokazać, że nie dadzą się zastraszyć. Postać Bogarta głaszcze antagonistę, pochlebstwami blokuje jego wybuchy gniewu i hamuje od zabijania. Później powie, że robi to, bo się boi, bo skończył już walczyć z takimi, jak on. Nie uważa za opłacalne oddawać swojego życia za jego. Postać Lauren Bacall nazywa go za to tchórzem. Kolejne wydarzenia pozwolą mu odzyskać trochę wiary – choćby we własne siły. A mi sprawiało przyjemność oglądanie, jak podejmował ryzyko, używał swojej przebiegłości.

Ogólnie więc to dobry film, ale muszę przyznać, że tak „ledwo-ledwo”. Można mu sporo zarzucić – grunt pod całą fabułę nie był należycie przygotowany i pod koniec w sumie trudno powiedzieć, jak Bogart w ogóle tam trafił i czemu wszyscy byli tam zamknięci i jak w ogóle doszło do spotkania tych wszystkich bohaterów. Naciągane to jest. Antagonista nie jest zbyt intrygujący lub przerażający – to szaleniec i egomaniak, ale przy tym Bogart zbyt łatwo pociąga za jego sznurki, kontroluje jego zachowanie. Koniec końców najczęściej wychodzi na misia z pistoletem, który grozi, że będzie strzelać. I czasami kogoś zastrzeli, ale to nigdy nie jest jakoś powiązane z intrygą lub emocjami, jakie w nas powstały. Ot, ktoś zginął na trzecim planie i niczego to nie zmieniło. Film nie trwa jakoś bardzo krótko, ale po seansie trudno powiedzieć, co się działo. Zostaje w pamięci głównie ostatni akt, wcześniej siedzą i czekają, aż będą mogli przejść do zakończenia. Wydaje się, jakby całość trwała z godzinę, a nie prawie dwie. No i dochodzi do tego właśnie wewnętrzne przekonanie bohatera, którego w ogóle nie tłumaczono…

…ale i tak go rozumiałem. Polubiłem protagonistę, jego nieromantyczną relację z Bacall, byłem zaangażowany w jego przemianę. Jak wszyscy mieli odwagę pluć na Rocco i mówić mu w twarz, co o nim myślą, to się uśmiechałem. Jak podczas sztormu wszyscy bledli ze strachu – tej nocy nikt nie spał. Cały finał na łodzi też kupuję w całości, podobnie jak tragedię byłej dziewczyny Rocco. Jest w tym filmie sporo do polubienia. Nie będę mówił, że to jeden z klasyków noir czy coś w tym stylu, ale pewnie jeszcze do niego kiedyś wrócę. Dobry film.

I fail to see any continuity in my work from picture to picture. I’m told there is a Huston style; if so I’m not aware of it. I just make the film to its own requirements.” – John Huston

I prefer to think that God is not dead, just drunk.” – John Huston

Why don’t we remake some of our bad pictures–I’d love another shot at The Roots of Heaven –and make them good?” – John Huston

I don’t try to guess what a million people will like. It’s hard enough to know what I like.” – John Huston