Downton Abbey (2010-15)

Downton Abbey (2010-15)

30/07/2019 Opinie o serialach 0
downton abbey
Maggie Smith
52 odcinki po 58 minut każdy

Proste historie, ale jest ich masa – i wszyscy bohaterowie napierdalają się ze sobą. To w zasadzie brytyjski „Raid”.

4/5

Sezon I (2010) & Sezon II (2011) ★★★★

Pierwszy sezon zaczyna się w kwietniu 1912 roku, kiedy to bogata brytyjska rodzina przy śniadaniu dowiaduje się o tragedii Titanica. Reszta otwierającej serii z grubsza skupiona jest na przedstawieniu świata arystokracji i jego reguł czy języka oraz relacji między bohaterami, jak i między służbą, oraz panami. Drugi sezon wprowadza zmiany wraz z wybuchem pierwszej wojny światowej, kiedy tytułowe Downton – pałac tak wielki, że każdego dnia roku można używać innego pomieszczenia jako toalety, a i tak minie kilka lat, zanim to się stanie kłopotem – przestanie być tylko domem dla bohaterów, ale też szpitalem dla rannych żołnierzy. Pojawi się też wyłom w tradycji – precedens, który odmieni relacje międzyludzkie w XX wieku. Następne sezony przede mną, więc nie chcę jeszcze wyznaczać wam ogólnego kierunku serii, ale wydaje się, że będzie się ona kręcić wokół właśnie zmian społecznych.

Świat Downton to taki, w którym prywatność jest prawie niemożliwa. Tutaj nawet osobista rozmowa w zamkniętym pomieszczeniu w cztery oczy prowadzona jest w towarzystwie kogoś trzeciego – bo jej wejścia się obawiamy i pędzimy z rozmową, zanim ona nas nakryje; czasami tą trzecią osobą jest ktoś ze służby, kogo państwo traktuje jak powietrze; innym razem mówimy o faktycznej trzeciej osobie, podsłuchującej przez dziurkę do klucza. Koniec końców, nic się przed nikim nie ukryje – powiesz coś jednej osobie, to ona powie pozostałym. Wszyscy w finale wszystko wiedzą, a walka jedynie opóźnia to wydarzenie. Służba podsłuchuje państwo, państwo trzyma w ryzach służbę, od czasu do czasu pojawi się jeszcze trzeci gracz, chcący okryć hańbą rodzinę zamieszkującą Downton, więc szuka plotek. A jak można się domyślić – w świecie serialu reputacja jest wszystkim. I to jeden z motywów, które będą zapewne ewoluować na przestrzeni sezonów. Podobnie jak role kobiet i mężczyzn, czy też kwestia powinności – kogo powinno się poślubić czy jakie ma się względy wobec rodziny.

Twórca serialu sam napisał scenariusze do wszystkich odcinków (poza dwoma, z pierwszej serii), co jest samo w sobie imponujące (50+ skryptów, każdy po 60 stron i więcej), ale jego pracę, jeśli już, mogę chwalić głównie za przejrzystość. Wątków jest mnóstwo, ale każdy jest opowiedziany w zrozumiały sposób, dobrze zrealizowano przypominanie odbiorcy o ważnych wydarzeniach, każda historia ma swoje należne miejsce i tempo. Same w sobie jednak są proste jak drut – czysty schemat, któremu osobowość lub smak nadaje wyłącznie otoczka oraz aktorzy. Ktoś na wojnie zaginął i martwimy się o niego. Ktoś kogoś kocha, ale jest w trakcie rozwodu. Ktoś wpadł i teraz ma dziecko, a ojciec wyparował. Ktoś, ktoś, ktoś – nie ma w tych fabułach niczego, co nie mogłoby być opowiedziane w innym serialu, z innymi bohaterami. Na dodatek mówimy tutaj o typowej telenoweli, tylko w przeciwieństwie do takiego Mad Mena, scenarzysta Downton Abbey korzysta z rozwiązań z telenowel. Jedna postać wróci z martwych z amnezją i poparzeniami twarzy, ktoś inny wygodnie umrze na skutek choroby, rozdzielając w ten sposób miłosny trójkąt. Co prawda jest teoria, że tak naprawdę zmarła na ZZS (zespół złamanego serca), co niby jest bardziej realistyczne, ale już nie wiem, czy dzięki temu cały wątek jest lepszy lub jeszcze gorszy.

To wciąż oczywiście telenowela pierwszej klasy, z konkretnymi postaciami i przewidzianym rozwojem i znaczącym zakończeniem, w której to bardziej opowiadamy o czasach niż ludziach. Drugi sezon kończy się na początku 1920 roku, daty są tutaj istotne. Każdy wątek jest istotny dla twórców, nawarstwiają oni konflikty między postaciami i tworzą w ten sposób niemal kino akcji, tylko oparte na gadaniu. Każdy odcinek pęcznieje od wydarzeń, jedynie wadą jest to, że nie mogłem się zaangażować, bo historie są wręcz banalne i znamy ich zakończenie. Nikt tu niczego nie zmienia lub nie komplikuje. Urok tej produkcji opiera się wyłącznie na scenografii, kostiumie, aktorach oraz języku, którego używają. To przy tym czysta rozrywka, przy której cała rodzina może usiąść i komentować poczynania bohaterów.