Duży („Big”, 1988)
W momencie premiery Penny Marshall pewnie była nazwana nowym Lubitschem. Piękny, piękny film. Pozwala się pośmiać z płaczących kobiet.
5/5
Josh ma 13 lat – gra w gry wideo, ma najlepszego przyjaciela, rower, własny pokój i podczas festynu ma życzenie: chce być duży. I budzi się następnego dnia jako trzydziestoletni Tom Hanks, ale nic innego się nie zmienia. Matka boi się, że ten obcy chłop to porywacz, więc ta meta jest spalona – bohater jedzie do Nowego Jorku szukać maszyny spełniającej życzenia, a tymczasem musi zacząć nowe życie. Wynajmuje pokój i znajduje pracę biurową, do której nie trzeba – jak powszechnie wiadomo po dziś – żadnych umiejętności. Szef zauważa, że nasz bohater lubi zabawki i robi z niego konsultanta – tak zaczyna się jego kariera. Wszystko to w trakcie, gdy jego matka nie śpi ze strachu, co robią jej dziecku.
Cudowna jest scena, w której Josh próbuje być wyrozumiały, miły, opiekuńczy, kochany… I dzwoni do swojej matki, aby usłyszeć, co u niej. A ona myśli, że to porywacze. Ona jest traumatyzowana i płacze, a jej syn jest zwyczajnie zagubiony i nie wie, co robić. Nawet nie wie, że jego matka tak to odbiera, że wylewa łzy, że pewnie siwieje z dnia na dzień. Josh stara się jak umie i nieświadomie rani własną matkę. Jeszcze nigdy nie śmiałem się z taką radością na widok płaczącej kobiety. A siła filmu leży właśnie w tym, że pamięta o takich momentach: o telefonie do mamy, o tym, że nasz protagonista boi się spania w nowym miejscu. To nie tylko głupi wyraz twarzy albo słowne żarty, ale cały język ciała oraz takie sytuacje życiowe, jak pierwszy nocleg. Świetnie też poprowadzono wiele ryzykownych motywów – jak choćby Josh wpadający w oko pewnej kobiecie. Naturalnie wypada też morał: „Im a kid!; – And who isn’t?”. Sporo dzieje się na ekranie – komedia z korpo, komedia ze związków damsko-męskich, w końcu żarty wynikające z dziecka wewnątrz protagonisty.
Cały film jest okazją do śmiechów-chichów z niego samego. Jaki jest z niego morał? Że kobiety legną do dużych dzieci, hehe. Koncept filmu można wyśmiać na wiele sposobów i twórcy nie mają z tym problemu – bo gdy przychodzi co do czego i oglądamy finałową scenę, to nie wiemy, co mamy czuć. Nie wiemy, co zrobilibyśmy na miejscu bohaterów albo co moglibyśmy im doradzić, gdyby zapytali nas o zdanie. Nie wiemy, co jest właściwe. To jest oznaka wysokiej sztuki. Możemy nawet nie oglądać samego filmu, tylko pojedyncze kadry z końcówki, zobaczyć tych aktorów w kontekście będącym dla nas zagadką – i tak rozpoznamy w tym sztukę. Piękny, piękny film. Zabawny, zabawny film.
PS. Poprawiłbym tylko jedną rzecz – żeby film kończył się na tym spojrzeniu, ale trzeba było też pokazać, jak przyjaciele się zjednali. Myślę, że dałoby radę wymyślić coś lepszego, niż spacer podczas napisów końcowych. Dzisiaj by to było pewnie w scenie po napisach, kolega by się zakradł przez okno nocą do pokoju i zapytał: „Poruchałeś?”, cut to black. I cały film zapsuty.
Related
1988 5 gwiazdek Children's Familijny Komedia Stany Zjednoczone
Najnowsze komentarze