Jutro albo pojutrze („Minding the Gap”, 2018)

Jutro albo pojutrze („Minding the Gap”, 2018)

09/10/2019 Opinie o filmach 0
Jutro albo pojutrze Minding
Bing Liu

Niebywale ludzka produkcja. Wszystko tutaj jest niespodzianką.

5/5

WYRÓŻNIENIE: Najlepszy film roku (Miejsce #6)
https://garretreza.pl/podsumowanie-2018/

Nie byłem przygotowany na seans dokumentu, który można komuś zepsuć, jeśli się o nim za dużo powie. A takie właśnie jest Minding the Gap, o którym warto wiedzieć tylko tyle, że jest o miłośnikach deskorolki, którzy dorośli. I na tym koniec. Nic więcej wam nie zdradzę. Materiał archiwalny sięga jeszcze wczesnych lat dwutysięcznych, kiedy reżyser biegał z kamerą za swoimi kolegami po skateparku, mieli wszyscy po 15 lat i byli wolni. Teraz są już starsi, pracują i mają mniej czasu na deskorolkę.

Jakby więc was tutaj zachęcić do zabrania się za ten tytuł, bez zdradzania czegokolwiek? Może w ten sposób: bohaterom tego dokumentu też nikt nic nie zdradzał. Reżyser nie wiedział, co otrzyma, kiedy zaczął kręcić. Wiele lat temu włączył kamerę tylko dlatego, że chciał uchwycić życie – oznajmiając to z dzikim krzykiem pełnym odwagi. I w tym towarzyszeniu im, rozmawianiu z nimi, przyglądaniu się im – odkrył film. I dlatego każda niespodzianka działa: to miał być tytuł wyłącznie o tym, że jeżdżenie na deskorolce jest fajne. Tylko to chcieli robić, aż tu z czasem okazuje się, że muszą też robić inne rzeczy. Ta rzecz, na którą poświęcaliśmy całe dnie, ponieważ „była fajna”, teraz nabiera głębszego znaczenia. A raczej: to znaczenie zawsze było. Teraz tylko zaczynamy je dostrzegać. Poznajemy tych ludzi i ich osobiste życie; rozumiemy, ile dla nich znaczy jazda na deskorolce. Bohaterowie pytają, dlaczego całe życie nie może tak wyglądać, a my pytamy, dlaczego cały dokument tak nie wygląda.

Momentami nagromadzenie problemów i różnych motywów czy zaskakująco głębokich przemyśleń może przytłaczać, to w końcu seans trwający niecałe 90 minut. Niezależnie od wszystkiego – jest to przede wszystkim niebywale ludzka produkcja. Nie wiem, co jest bardziej niezwykłe – że reżyser miał odwagę porozmawiać ze swoimi kolegami w taki sposób, czy że koledzy rozmawiali z nim. Oba te wydarzenia są jednakowo niezwykłe tak naprawdę. Bing Liu znalazł film w materiale archiwizującym dekady życia swojego i kolegów. Znalazł uniwersalność w osobistym momencie. Znalazł bohaterów w ludziach, których nie zauważamy i może nawet lekceważymy. Znalazł życie tam, gdzie MTV znalazło jedynie rozrywkę. I przede wszystkim znalazł zabawę tam, gdzie inni czują niezręczność oraz potrzebę bycia poważnym, szanowania chwili. To ostatnie jest w tym najważniejsze chyba dla wszystkich.