Easy Rider (1969)

Easy Rider (1969)

11/09/2018 Opinie o filmach 0
easy rider
Peter Fonda & Dennis Hopper & Jack Nicholson

Film-symbol-manifest. Wolność za wszelką cenę i ważne pytania. Ponadczasowy tytuł.

 

W pierwszej scenie poznajemy naszych bohaterów – kupują narkotyki u jednej osoby, drugiej je sprzedają za o wiele więcej. Pieniądze chowają w baku motocykla i ruszają w drogę. Wszystko bez dialogów. Zaczyna grać muzyka (co ciekawe, Born to be Wild nie jest utworem otwierającym, jak wielu się wydaje) i tak rozpoczyna się Easy Rider Dennisa Hoopera, kiedyś tłumaczony w Polsce jako Swobodny jeździec.

Film ten na dosyć prostą konstrukcję: najpierw jest gadanie, potem bohaterowie wsiadają na motor, jadą w inne miejsce, w tle leci piosenka, bohaterowie gdzieś dojeżdżają, piosenka milknie, gadają z kimś o czymś, wsiadają na motor – i tak w kółko. W tym nie ma żadnej filozofii, ona jest za to wszędzie indziej.

Easy Rider to obraz swoich czasów: zapowiedź niskobudżetowych produkcji robionych niskim kosztem z udziałem swoim i swoich kolegów. To też przedstawienie kultury ludzi, których społeczeństwo się obawiało, nie znało i nie rozumiało. Krążyły mity o tym, jak wygląda codzienne życie ludzi, którzy tak jak nasi bohaterowie spędzali życie w drodze, nie mieli stałej pracy i białej koszuli, a u fryzjera byli za poprzedniego prezydenta. Z tego powodu zapewne Dennis Hooper postawił na przedstawienie swoich bohaterów oraz ich świata, zamiast na opowiedzenie historii.

Nie chodzi tu tylko o pokazanie palenia narkotyków czy skutków brania LSD. Twórcy byli na tyle mądrzy, że wiedzieli, iż konflikt, który przedstawiają, ma wymiar filozoficzny. Tu nie chodzi o sam zarost czy motory, tutaj chodzi o wartości, które bohaterowie sobą reprezentują. Pada tu też ważne pytanie o to, czy sami bohaterowie faktycznie te wartości reprezentują, czy też to jest jedynie poza. To manifest ich stylu życia, ale nie jest on bezkrytyczny. Po seansie będziecie się zastanawiać nad niektórymi słowami, które tu padną (We blew it, man). Oczywiście, o ile legendarne zakończenie nie przysłoni wam wszystkiego, co wydarzyło się wcześniej.

Może nie jest to najlepszy film do oglądania kilkukrotnie, ale jego wartość jest stała. Pierwszy seans jest magiczny i to się liczy. Odbyć go jest niemal obowiązkiem każdego kinomana.