Słowo na M („What If”, 2014)
Wallace od roku nie wychodził z domu po tym, jak rzucił dziewczynę.Teoretycznie – ona go zdradziła, ale chciała, by dał jej jeszcze jedną szansę, nie zgodził się… i jest tutaj.
Przestał uczęszczać na studia medyczne, pracuje jako twórca instrukcji, a na imprezie spotyka Chantry. Dziewczyna nadaje na tych samych falach, ma takie samo dziwne (ale i pozytywne) poczucie humoru, daje mu swój numer… ale wspomina, że ma chłopaka, więc… Mowy nie ma. Wallace nie będzie się wpieprzał w czyjś związek, nawet z taką dziewczyną – w końcu jemu też się ktoś wtrynił do związku. Przypadek sprawił, że jednak znowu się spotkali, i zaczęli się regularnie spotykać. Co dalej?
Uwielbiam, jak postaci w tym filmie ze sobą rozmawiają. Zwykłe rozmowy, niepoważne żarty, ukrywanie poważnych uczuć, konfrontacja w irytujących momentach, reagowanie na codzienność i niecodzienność. Dwaj kumple dyskutujący o tym, jakie opcje ma teraz Wallace z Chantry. Wallace przychodzący na kolację do mieszkania Chantry i jej chłopaka – w trailerze mocno oszukali, bo w filmie narzeczony serio ostrzega Wallace’a po cichu, by się nie wpieprzał. Dramatyczna walka na plaży, gdzie bohaterowie są zdenerwowani, wyładowują na sobie nawzajem emocje. Napiszę tylko: Wallace nie przeprasza i walczy, jak trzeba. Improwizowana przemowa na weselu, w której co chwila mówiący traci wątek i wydaje się, że to będzie żenujące, a jednak na koniec chciałem klaskać, jak reszta gości. Każda chwila i dialog to ideał. Wyjątkowy humor czasem do mnie nie trafiał, ale nie przeszkadzało mi. Bo dla bohaterów był on naturalny, szczerze się cieszyli. Gdyby ludzie w prawdziwym świecie rozmawiali tak ze sobą, byłby on piękny.
Podobają mi się małe momenty w tle, jak pod koniec jakiegoś dialogu, za plecami na chodniku listonosz otwierał skrzynkę i wszystkie listy mu wyleciały, więc para głównych bohaterów rzucają się, by mu pomóc… Takie dodatkowe aktywności podwyższają pozytywną energię płynącą z tej produkcji, nawet jeśli jest ich niewiele. Spędzanie czasu na siedzeniu na dachu, jedzenie „Fool’s Gold„, pomyłka przy piciu kawy… Inne niespodzianki też są, ale odkryjcie je już na własną rękę.
Nie jest to zbyt rozbudowany film, więc nie oczekujcie po reszcie elementów takiej barwności i energii jak po dwójce głównych bohaterów – ci mają przeszłość, osobowość, konkretny i jasny rozwój. Wszystko inne to w zasadzie tło. Ben, kilka postaci pobocznych, przyszłość zawodowa Wallace’a itd. – to jest zarysowane bardzo zachowawczo, statycznie. Może to psuć efekt, jako niebędący zbyt realistyczny – mi nie przeszkadzało.”What If” sprzedaje romantyczną bajkę, pozwalającą uwierzyć i przypomnieć, że kobiety są święte.
Najnowsze komentarze