Romantyczna pułapka („Libeled Lady”, 1936)
Jack Conway
Jack Conway & William Powell & Myrna Loy & Spencer Tracy
Wyższa sfera & łowienie ryb & Inspiracja dla Adama Sandlera
Komedia romantyczna o tym, że kobiety chcą wyłącznie wyjść za mąż, a faceci pragną jedynie pieniędzy. Stara się być urocze, ale mam problemy aby patrzeć przez palce.
Spencer Tracy gra postać zarządzającą gazetą w momencie poważnego kryzysu: na okładce pojawiła się nieprawdziwa informacja będąca pomówieniem pewnej kobiety (w tej roli Myrna Loy), która teraz chce pozwać redakcję do sądu. Tracy w takiej sytuacji decyduje się poprosić o pomoc byłego dziennikarza (William Powell). Ten natychmiast wpada na rozwiązanie: ożeni się z jakąś kobietą, następnie zacznie flirtować z Myrną Loy, a gdy ta mu ulegnie to będzie jej dyskredytacja – podrywała w końcu żonatego mężczyznę! Zhańbiona zaprzestanie pozywania gazety i wszystko będzie cacy.
Cóż… Tutaj już widać poważne problemy. Motywacje bohaterów są haniebne i z czasem jest tylko gorzej. Prawda nigdy nie wychodzi na jaw, nagrodą jest ręka Myrny Loy, wszyscy na koniec są szczęśliwi i zadowoleni a ja za cholerę nie umiem nie tylko uwierzyć w tę farsę, ale przede wszystkim nie umiem zrozumieć, jak to według twórców miało działać? Dlaczego miałem kibicować bohaterom i odbierać rozwój wydarzeń jako łut szczęścia?
Muszę przyznać, że całość zrealizowano solidnie – opowieść ma dobre tempo, historia jest przejrzysta, jedna scena prowadzi logicznie do następnej a aktorzy są czarujący. Wysiłek włożono w tę produkcję bez wątpienia a i intencje zapewne nie były nieczyste. W wyobraźni twórców to musiała być romantyczna historia o kanciarzu, który zakochuje się w swojej ofierze i to go odmienia. Problem w tym, że wcale tak nie jest, bohater nie zmienia się – jedynie zaczyna kantować kogoś innego, żeby zyskać poklask. Nie mogę być fanem takich produkcji…
Oglądać polecam tylko po to, by zobaczyć jak wyglądał Spancer Tracy zanim osiwiał i zaczął grywać w swoich najlepszych filmach („Wyrok w Norymberdze„, „Kto sieje wiatr„, „Zgadnij, kto przyjdzie na obiad„). Ale w sumie już rok później zawarł kontrakt z MGM, gdzie jego kariera ruszyła z kopyta. Tych filmów nie znam, a pierwszy dobry film z nim jaki znam powstał w 1955 roku. Może jest więc inny tytuł z czarnowłosym Tracym, który warto polecić?
Chcecie więcej?
Zakręcona klasyczna, czarno-biała komedia z USA? Moja rekomendacja może być tylko jedna: „Arszenik i stare koronki„. Bratanek dowiaduje się, że jej ciotki zabijały starych samotnych ludzi, więc robi wszystko, aby winę za to poniósł ktoś inny… W sumie jak tak to ujmę to wydaje mi się to mniej urocze niż pamiętałem. Niemniej, film jest wciąż przezabawny.
Najnowsze komentarze