Once (2007)

Once (2007)

31/05/2020 Opinie o filmach 0
once 2007
John Carney

Arcydzieło prostoty. W tym wszystkim jest po prostu prawda. A prawda nigdy nie była tak piękna i urocza, co tutaj.

5/5

WYRÓŻNIENIE: Najlepszy film roku (Miejsce #8)
https://garretreza.pl/podsumowanie-2010/

To mała produkcja o krótkim momencie w życiu dwójki ludzi – on naprawia odkurzacze i pisze piosenki o swojej byłej, do której chce wrócić; ona jest imigrantką z Czech, sprząta mieszkania i mieszka ze swoją mamą i małym synkiem, mąż jest poza tym obrazem. Nie mają nawet imion w scenariuszu. Ona zachęci go, żeby jednak spróbował nawiązać kontakt z byłą. On zaprosi ją do wspólnego nagrywania płyty. On naprawi jej odkurzacz, ona nauczy go kilku słów po czesku. Oboje spędzą ze sobą tylko kilka dni, ale zapamiętają je do końca życia. I nikt nam nie powie, jak wyglądała ich przyszłość.

Once jest jednym z tych obrazów, które wydają się portretować życie w najlepszy sposób. Kamera prowadzona jest z ręki, a gdy widzimy bohaterów na ulicy, wtedy wydaje się, jakbyśmy ich podglądali. Są zwyczajni i wrażliwi – najlepszym niemuzycznym momentem w całym filmie jest ten, w którym on proponuje jej zostanie u niego na noc, bezwstydnie ukazując bezbronność i tęsknotę do bliskiego kontaktu z drugą osobą. Cudowność tej produkcji polega właśnie na tym, że mało pokazuje, a to nam pozostawia ochotę na więcej. I tym „więcej” może być dosłownie wszystko – oni mogą skończyć razem, mogą przebić się ze swoją płytą, mogą… osiągnąć wszystko, czego tylko chcą. Reżyser w żaden sposób tego nie sugeruje, to my tego chcemy. Życie pełne możliwości stoi przed nimi otworem, jak przed każdym (kto nie urodził się w strefie wojny czy czymś takim, ale tam też są wyjątki). Once używa drobiazgów, żeby zyskać naszą wiarę – szczególnie zwróćcie uwagę na to, co Ona mówi do Niego po czesku. Cudownym dodatkowym segmentem jest wszystko wokół filmu – odtwórcy głównych ról faktycznie nagrali razem płytę w 2006 roku, dwa lata później odebrali pierwszego Oscara dla najlepszej piosenki, po drodze grając jako support dla Boba Dylana, który zachwycił się ich filmem. Marketa Irglova faktycznie pochodzi z Czech, tylko w Irlandii spędziła już pół życia. Pierwotnie całość miała być sprzedawana na koncertach, jak pamiątka – najwyraźniej nikomu nie śniło się wypuszczać tego intymnego obrazu do kin.

Właśnie – muzyka. Nie jest to musical, ale bohaterowie śpiewają i tylko czasami wskazuje to na „umowność” w danej scenie. Śpiewają na ulicy dla monet, które wrzucają przechodnie. Śpiewają na osobności i w studio nagraniowym. I dosłownie każda piosenka jest wyjątkowa. Każdą rozumiemy i jesteśmy wdzięczni, że wzbogaca ona tę historię. A „Falling Slowly” do dziś jest jedynym przypadkiem, kiedy śpiewałem na sali kinowej (byłem sam na sali…). I chyba tak pozostanie, skoro Hamilton wychodzi od razu na Disney+.

Once jest arcydziełem prostoty. W tym wszystkim jest po prostu prawda. A prawda nigdy nie była tak piękna i urocza, co tutaj.