Oddychaj („Respire”, 2014)
Jedna z najładniejszych kobiet na Ziemi wzięła się za reżyserię… i o dziwo to nie jedyna rzecz, którą zapamiętam o „Oddychaj”.
Jest to produkcja trochę inna, ponieważ brak tu większej ekspozycji. Od początku oglądałem coś, co zazwyczaj określa się jako przebitka: skrót czynności jakie działy się między ujęciami. Charlie wstaje z łóżka. Cięcie. Siedzi w klasie i słychać nauczyciela mówiącego, że spędził niedzielne popołudnie na sprawdzaniu testów. Cięcie. Charlie z koleżanką siedzą obok kibla i coś palą. Cięcie. Zdarzają się nieco dłuższe sceny, w których postaci zdążą wymienić kilka zdań, ale to jeszcze nie było to, na co czekałem. Kiedy ta prezentacja się skończy i zacznie się fabuła? – ale minął kwadrans, i stylistyka filmu się nie zmieniała.
Do tego czasu zdążono przedstawić główną bohaterkę – Charlie, chodzącą do liceum uczennicę, która niedługo skończy 18 lat, jej rodzice kłócą się, ojciec w zasadzie odchodzi od nich… I to właściwie wszystko. Cała reszta to życie nastolatki, zadawanie się z przyjaciółkami, imprezy, powroty ze szkoły. Z jednej strony to nie dziwi: film jest dziełem kobiety, do kobiet jest kierowany i najwyraźniej reżyserka jest Czwórką, ponieważ wszystko tu jest podporządkowane jednemu: by móc nim oddychać w czasie seansu. Barwy, tempo, montaż, język francuski, świat, ubiór, to wszystko tworzy tę atmosferę, która idealnie współgra z takową prezentacją historii.
Ta wykluwa się po jakimś czasie dosyć wyraźnie, ale nie ma tu wykładania jej w bezpośredni sposób. Reżyserka tylko pokazuje, potem sugeruje, na tym kończy… i to w zasadzie wystarczyło! Opowieść jest w pełni zrozumiała, a przy tym naturalna. Bardzo mało tu nie tyle słów ile całych dialogów. Jako widz zrozumiałem bardzo wiele, poznałem też bohaterki. Do pewnego momentu obawiałem się, że ta ładna narracja to zaledwie skórka dla schematycznej historii o wrażliwej osobie zakochanej destrukcyjnie w jednostce dominującej, ale w pewnym momencie nastąpił zwrot, którego się nie spodziewałem i dalej już oglądało się nieco lepiej.
Niemniej, ja to ja. Obejrzałem cały film bez problemu, jednak w pełni zrozumiem, jak ktoś nie przebrnął przez nużący wstęp, a owego „zwrotu” w 47 minucie (!) zwyczajnie nie doczeka, ale piszę o tym filmie, bo jest jeszcze przez kilka dni dostępny za darmo na vod.pl i możecie spróbować. Europejskie kino, o którym zapewne już więcej nie usłyszycie, ale nie zaboli, jeśli się zapoznacie. Mélanie Laurent wykonała kawał dobrej roboty, świetnie poprowadziła aktorów, którzy zagrali parę pamiętnych chwil (finałowe ujęcie!), a przy tym opowiedziała film w zasadzie jedynie za pomocą montażu i reżyserii. „Oddychaj” to obok „Nightcrawlera” mój wielki przegrany 2014 rok – produkcja, którą chciałbym lubić trochę bardziej, i dać na listę najlepszych tytułów roku. Taki język obrazu aż miło popierać.
Przy okazji, to drugi film, który wyreżyserowała pani Laurent.
Najnowsze komentarze