Fragment książki „Źródło” – Jak rządzić człowiekiem

Fragment książki „Źródło” – Jak rządzić człowiekiem

23/03/2013 Blog 1

Parę dni temu poczułem potrzebę przypomnienia sobie tych słów. Trochę to trwało, bo i szukałem w złym miejscu. Myślałem, że to bardziej w okolicy środka powieści się znajduje, a było koło końca. Jedna z ostatnich rozmów dwóch postaci, zakończona liczącym sobie sześć stron monologiem jednej z nich. Właśnie ten monolog tu zamieszczam, w skróconej formie. Bardziej ze względu na pominięcie imion i innych rzeczy fabularnych.

„Jeśli nauczysz się, jak rządzić duszą jednego człowieka, możesz zawładnąć resztą ludzkości. Dusza. Nie bicz, miecz, ogień ani armaty. To dlatego Cezarowie, Attyle i Napoleonowie byli głupcami i nie przetrwali długo. My przetrwamy. Dusza to coś, czym nie można rządzić. Trzeba to złamać. Wbić klin, wepchnąć tam swoje palce – i człowiek jest twój. Nie potrzebujesz bicza – przyniesie ci go i poprosi o biczowanie. (…)

Chcesz wiedzieć, jak to się robi? (…) Oto jeden. Spraw, aby człowiek czuł się mały. Spraw, aby czuł się winny. Zabij w nim ambicję i uczciwość. To trudne. Nawet najgorsi z was na swój pokrętny sposób dążą do ideału. Zabij uczciwość, psując od wewnątrz. Wykorzystaj ją przeciwko niej samej. Nakieruj ją na cel niszczący wszelką uczciwość. Głoś bezinteresowność. Mów mu, że musi żyć dla innych. Mów mu, że altruizm jest ideałem. Żaden z nich nigdy go nie osiągnął i żaden nigdy nie osiągnie. Żywy instynkt obecny w nim z krzykiem buntuje się przeciw niemu. Nie rozumiesz jednak, co uzyskasz? Człowiek zdaje sobie sprawę, że jest niezdolny do tego, co uznał za największą cnotę – i rodzi to w nim poczucie winy, grzechu, własnej bezwartościowości. Skoro najwyższy ideał jest nieosiągalny, stopniowo porzuca wszystkie inne ideały, ambicje, traci poczucie własnej wartości. Czuje się zobowiązany głosić to, czego nie potrafi czynić.

Ale nie można być dobrym w połowie albo uczciwym mniej więcej. Zachowanie własnej uczciwości to ciężka praca. Po co zachować coś, o czym się wie, że już jest zepsute? Jego dusza porzuca szacunek dla samego siebie. I tu go masz. Będzie posłuszny. Będzie szczęśliwy, mogąc być posłuszny – bo nie może zaufać samemu sobie, czuje się niepewny, nieczysty. To jeden sposób.

A oto inny. Zabij jego poczucie wartości. Zabij w nim zdolność do rozpoznawania wielkości i osiągania jej. Wielkimi ludźmi nie da się rządzić. Nie chcemy żadnych wielkich ludzi. Nie zaprzeczaj koncepcji wielkości. Niszcz ją od środka. Wielkość jest rzadka, trudna, wyjątkowa. Ustanów takie kryteria sukcesu, by były osiągalne dla wszystkich, dla najmniejszych, najbardziej niekompetentnych, a powstrzymasz dążenie do wysiłku we wszystkich ludziach, wielkich i małych. Powstrzymasz wszelkie dążenie do poprawy, perfekcji, do doskonałości. (…) Uświęć miernotę – a świątynie zostaną zburzone.

Jest jeszcze inny sposób. Zabijaj śmiechem. Śmiech jest wyrazem ludzkiej radości. Naucz się stosować go jako niszczącą broń. Zmień go w szyderstwo. To proste. Każ się śmiać ze wszystkiego. Powiedz im, że poczucie humoru to bezgraniczna cnota. Nie pozwól, by w ludzkiej duszy zostało cokolwiek świętego – a dusza przestanie być święta. Zabij cześć – i zabiłeś bohatera w człowieku. Czci nie oddaje się, chichocząc. Będzie bezgranicznie posłuszny – cokolwiek wchodzi w grę, nie jest zbyt poważne.

A oto inny sposób. Ten jest najważniejszy. Nie pozwalaj ludziom być szczęśliwymi. Szczęście jest samodzielne i samowystarczalne. Szczęśliwi ludzie nie mają dla ciebie czasu i wartości. Szczęśliwi ludzie są wolni. Więc zabij w nich radość życia. Zabierz im to, co jest im drogie i co jest dla nich ważne. Nigdy nie pozwól, by mieli to, czego pragną. Spraw, by czuli, że sam fakt posiadania osobistych pragnień jest złem. Doprowadź ich do stanu, w którym powiedzenie „pragnę” nie jest już naturalnym prawem, lecz przyznaniem się do winy. Altruizm będzie ci bardzo pomocny. Ludzie nieszczęśliwi przyjdą do ciebie. Będziesz im potrzebny. Przyjdą po pociechę, po wsparcie, po ucieczkę.

Natura nie dopuszcza próżni. Opróżnij duszę ludzką, a miejsce, które po niej pozostanie, jest twoje. (…) To najstarsza ze wszystkich metod. Przyjrzyj się historii. Przyjrzyj się jakiemukolwiek wielkiemu systemowi etycznemu, od Wschodu począwszy. Czyż nie głosiły one poświęcenia osobistej radości? Pod płaszczykiem przeróżnych komplikacji werbalnych czyż wszystkie one nie miały jednego motywu: poświęcenia, rezygnacji, wyrzeczenia się siebie? (…) Przyjrzyj się moralnemu klimatowi naszych dni. Wszystko, co sprawia przyjemność, od papierosów poprzez seks, ambicję, chęć zysku uważane jest za niemoralne czy grzeszne. Dowiedź, że jakaś rzecz czyni człowieka szczęśliwym, a potępisz ją. Oto jak daleko zaszliśmy. Powiązaliśmy szczęście z winą. Trzymamy ludzkość za gardło. (…)

Nie trać czasu na badanie natury szaleństwa – zadaj sobie pytanie, do czego prowadzi. Każdy system etyczny, który głosił poświęcenie, doszedł do wielkiej władzy i rządził milionami ludzi. Trzeba to, rzecz jasna, zakamuflować. Trzeba powiedzieć ludziom, że osiągną wyższą formę szczęścia, rezygnując ze wszystkiego, co czyni ich szczęśliwymi. Nie musisz wykładać tego zbyt jasno. Używaj mętnych słów. „Uniwersalna harmonia”, „wieczny duch”, „boski cel”, „nirwana”, „raj”, „supremacja rasowa”, „dyktatura proletariatu”.

Wewnętrzne zepsucie, najstarszy sposób. Ta farsa trwa od wieków i ludzie wciąż dają się na to nabrać. A próba powinna być taka łatwa: wsłuchaj się w słowa jakiegokolwiek proroka i gdy tylko usłyszysz, że mówi o poświęceniu, uciekaj. Uciekaj szybciej niż przed dżumą. To logiczne, że tam, gdzie jest poświęcenie, jest też ktoś, kto zbiera ofiary. Tam, gdzie jest służba, jest też ktoś, komu służą. Człowiek, który mówi ci o poświęceniu, mówi o sługach i panach. I zamierza być panem.

Ale jeśli kiedykolwiek usłyszysz człowieka, który mówi ci, że musisz być szczęśliwy, że to twoje naturalne prawo, że naczelnym obowiązkiem dla ciebie jesteś ty sam – będzie to ktoś, kto nie poluje na twoją duszę. Będzie to człowiek, który nie potrzebuje od ciebie niczego. Ale niech tylko nadejdzie, a wszyscy wyrywacie sobie włosy z pustych głów, wrzeszcząc, że jest samolubnym potworem. A zatem oszustwo jest bezpieczne na wiele kolejnych stuleci. (…)

Ludzie mają przeciwko tobie broń. Logikę. Rozum. Musisz więc postarać się odebrać im go. Nadkruszyć fundamenty, na których się opiera. Bądź jednak ostrożny. Nie zaprzeczaj niczemu. Nie mów, że rozum jest zły – choć był ktoś, kto to powiedział i odniósł oszałamiający sukces. Mów jedynie, że rozum jest ograniczony. Że istnieje coś ponad nim. (…) „Instynkt”, „uczucie”, „objawienie”, „boska intuicja”, „materializm dydaktyczny”. Jeśli dasz się złapać w jakimś miejscu ważnym miejscu i ktoś powie ci, że twoja doktryna nie ma sensu, będziesz na to przygotowany. Mówisz mu, że istnieje coś, co jest ponad sensem. Że nie powinien myśleć: musi czuć. Wierzyć. Odrzuć rozum, a wygrasz grę. (…)

Boisz się zobaczyć, dokąd to prowadzi. (…) Powiem ci. Do świata przyszłości. (…) Do świata posłuszeństwa i jedności. Do świata, w którym myśl każdego człowieka nie będzie jego własną myślą, lecz usiłowaniem odgadnięcia myśli sąsiada, który nie będzie miał własnych… I tak dalej. (…) Bo wszyscy muszą się zgadzać ze wszystkimi. Świat, w którym żaden człowiek nie będzie mieć własnych pragnień, lecz skieruje swoje wysiłki na zaspokojenie pragnień sąsiada, który nie będzie miał innych pragnień, jak tylko zaspokajanie pragnień następnego sąsiada, który też nie będzie miał pragnień… dookoła świata. Bo wszyscy muszą służyć wszystkim. (…)”