Podsumowanie filmowe 2022 roku
Ostatnia aktualizacja: lipiec 2023
NAJLEPSZE FILMY ROKU
Miejsce #1: Tár
Ten film zasługuje na pełną analizę, więc teraz tylko dwa słowa: pierwszym jest elegancja tej produkcji, jak każdy środek artystyczny jest tutaj istotny i świadomy. Drugim jest temat, czyli pozwolenie widzowi, aby spojrzał na siebie, dostrzegł siebie, danie mu narzędzi to umożliwiających. Kino, które potrafi coś takiego podarować, jest kinem wielkim.
Miejsce #2: Babylon
W każdej scenie ktoś tańczy, wypada przez okno, umiera, śpiewa albo gada z Flea. Tak powinien wyglądać każdy film. Widowisko. Bombastyczność. Oglądanie z szeroko otwartymi ustami. Po prostu oczom nie mogłem uwierzyć. To trzeba zobaczyć! – tak w skrócie wyglądają moje wrażenia z seansu. Jako całość – to jeden z moich ulubionych filmów ostatnich 12 miesięcy, ale pierwsza połowa tego filmu (całość trwa ponad 3h) to prawdopodobnie moje ulubione doświadczenie filmowego w 2022 roku. Impreza była światna, ale gdy zaraz potem na kacu weszliśmy na plan zdjęciowy, wtedy zaczęła się dziać absolutna magia. Nie byłem w stanie uwierzyć w rzeczy, które widzę na ekranie.
Miejsce #3: How to Blow Up a Pipeline
Dobra – coś jest serio nie tak z kinem, gdy tak trzymający w napięciu tytuł przechodzi bez echa. To kino, które rozumie poświęcenie, stawkę oraz ryzyko. Tematem jest terroryzm i film rewelacyjnie daje radę udźwignąć ten temat – daje nam bohaterów, którzy mają po kolei poważny, zróżnicowany powód, aby angażować się w ten sposób, Co więcej, film zaskakuje swoją inteligencją wielokrotnie w trakcie seansu – ale to już terytorium spoilerów. Zachwyca tematem, realizacją, napięciem.
Miejsce #4: Duchy Inisherin
Starzy przyjaciele, którzy mają się teraz od tak, rozstać? Dziwny wstęp do dziwnej historii w filmie dosyć zwykłym i absurdalnym jednocześnie. Teoretycznie jest to czarna komedia, ale nie tylko, a wręcz ledwo chociaż tyle. Zdarzają się zabawne wymiany zdań czy śmieszne zdarzenia, ale to przede wszystkim historia o wewnętrznych przemyśleniach i tym, jak tworzą one świat wokół nas. Przemyślenia, które można zaobserwować wyłącznie na twarzach bohaterów, ale niekoniecznie zrozumieć. To film do oglądania przez tych nastawionych na kontakt ze sztuką, która chce coś powiedzieć, zostawić po sobie. Przede wszystkim poprzez dialog z potrzebą i zasadnością potrzeby zostawiania czegoś po sobie na tym świecie – czegoś, co mogłoby rezonować z ludźmi żyjącymi setki lat po nas. Co w końcu zostawimy? To, co chcemy zostawić? Czy to, co zostanie po nas niezależnie od tego, jaką mamy nad tym kontrolę? Waszyngton w sztuce „Hamilton śpiewał, że nie masz władzy nad tym, kto opowie twoją historię. Bohaterowie McDonagh mają tę możliwość, ale nie są tego świadomi.
Miejsce #5: Aftersun
Dwoje ludzi na wakacjach, cała reszta czeka na nasze samodzielne odkrycie – tak będzie najlepiej, zanurzyć się w tym zbiorze emocji i uczuć, które mogą być po części fantazją, wyobrażeniem w miejscu dziury rzeczywistości. Co się wydarzy w tym filmie? Dlaczego to oglądamy? Dlaczego to jest ważne dla bohaterów? To kino łączące ludzi, przeszłość i teraźniejszość, odpowiadające na pytania, które nigdy nie były zadane – a które uświadamiamy sobie dopiero po tym, jak znajdujemy odpowiedź. Tutaj miejsce fabuły wypełnione jest relacjami międzyludzkimi, detalami na twarzy, które opowiadają fascynującą historię pełną zwrotów akcji. Przyszłość i wspomnienia tworzą się na naszych oczach, chociaż o tym nie myślimy, nie mamy świadomości, że coś takiego właśnie się dzieje.
Miejsce #6: Cicha dziewczynka
Cait jest młodą dziewczyną, która wierzy, iż sprawia kłopoty swoim rodzicom – jest wycofana, cicha, stara się być niewidzialna. Mówi mało, ale tylko na głos – jej malutkie ciało wyraża wszystko. Jej pochylona głowa, wzrok unoszący się ukradkiem by wrócić natychmiast na podłogę, nawet sposób w jaki wysiada z auta – gdy tylko to zobaczyłem, to wiedziałem z kim mam do czynienia. I chciałem, by ta niewinna istota dostała tyle miłości, ile tylko potrzebuje. …i o tym w zasadzie jest ten film. O pięknie dzieci, o ich czystości i niewinności, a także o tym, że potrzebują bardzo dużo miłości. Język wizualny debiutującego reżysera jest zbliżony do takiego A Ghost Story: kadr 4:3, kolory lekko wyblakłe, tekstura pozwalająca poczuć zapach liści i całej wsi bijącej z ekranu, smak wody ze studni, dotyk prostych ubrań mogących być własnej roboty. Plus idealne zakończenie. Dziękuję z całego serca.
Miejsce #7: Blisko
O trudach życia z perspektywy młodej osoby. Ten film robi dwie rzeczy niemal z miejsca – pokazuje młode osoby w realistyczny, naturalny sposób, ale też pokazuje oryginalność w pozornie znajomej historii. Do jego narodzin potrzebna była wyłącznie empatia i obserwacja. Każda sekunda tego filmu jest zrobiona tak, że jednocześnie jest dyktowana fabularnie, ale z drugiej strony też jest wizualnie podyktowana oddaniu emocji i myśli bohatera. To są naprawdę krótkie scenki, miniatury wręcz, ale każda ma coś, co nadaje jej głębi. I tak patrzę i nie wierzę, no naprawdę to się udało. Obserwowanie tego, wymaganie od filmu takiej treści – to wszystko było dla mnie satysfakcjonujące, wyczerpujące, ale też intensywne. Ciężki film, ale piękny. Dajcie mu proszę szansę. I sobie. I innym ludziom.
Miejsce #8: Dom
Film antologiczny. W każdym tytułowa lokacja jest motywem przewodnim, można nawet podejrzewać, że to cały czas ta sama lokacja w różnych okresach historycznych. I w każdej dom symbolizuje coś innego, tonacja za każdym razem jest inna, fabuła i bohaterowie też. Za każdym razem jednak mówimy o produkcji, która pragnie podsycić sny swoich odbiorców, nakarmić ich koszmary. To smutne, niepokojące, pobudzające fabuły. Najbardziej przerażająca może być ostatni segment, w której dom w bolesny sposób okazuje się czymś innym, niż stałym punktem naszego życia. Temu trzeba stawić czoła samodzielnie. Szkoda zdradzać cokolwiek więcej. Seans niejasny, dezorientujący, kołujący myśli… A jak przepięknie zanimowany!
Miejsce #9: Wieloryb
Piękny film o pogodnym człowieku, który kocha swoją córkę. Przed seansem osobiście miałem obawy, że zobaczę nie tylko film (hehe) ciężki i depresyjny, ale nawet turpistyczny. Wieloryb jest jednak inni – nadal jest (hehe) ciężki, ale twórcy dostarczają nam tę historię z ogromną ilością serca. Przede wszystkim za sprawą samego Charliego, który jest pełen wstydu oraz pokory. Co więcej, historia Charliego to z całą pewnością opowieść o człowieku, u którego ciało zawiodło najpierw. Jego umysł jest bystry i bez zarzutu – to człowiek mądry, otwarty oraz aktywny: czytający, piszący, uczący i sprawdzający. To wyboista opowieść pełna spięć i dramatów, potężnych wymian zdań, aby udowodnić, że nikt nie jest stracony. Nie tylko jego córka, ale też sam Charlie. I wiecie co? Ja zostałem przekonany.
Miejsce #10: Biały szum ("White Noise")
Jak Baumbach robi kino nowej przygody, to nie ma postoju w lesie. Bergman, Spielberg i Miranda w jednym. Konia z rzędu temu, kto przewidział taki epilog – ale to w końcu film o celebracji codzienności, docenianiu jej. Czemu nie kończyć w taki sposób? Pozwólmy sobie na bycie dziwnymi.
Miejsce #11: Batman
Zawsze jestem w nastroju na mroczną opowieść z Batmanem – kryminał z morderstwami, zagadką, śledztwem oraz wyzwaniem dla charakteru, któremu tylko on może podołać. Prawdziwa akcja rozgrywa się tutaj na poziomie osobistym – pod spodem, gdzie Bruce Wayne szuka jeszcze swojej drogi. To historia przede wszystkim dla ludzi, którzy nie mogą zrozumieć, czemu Batman nie zabija – albo jeszcze się nad tym nie zastanawiali. Tutaj nie wystarczy obić ryj kilku przestępców. W tym świecie zło roi się między ludźmi u władzy: korupcja, mycie rąk sobie nawzajem, brak sprawiedliwości ze strony tych, którzy powinni ją zapewnić. I przestępcy też to widzą, chcą z tym walczyć! Co w tej sytuacji ma zrobić Batman? Wszyscy wykorzystują się nawzajem, kłamią, nikomu nie można ufać, a walka jest bezużyteczna. A jednak Batman nadal walczy. Na takie produkcje – i takie zrozumienie – właśnie Batman zasługuje.
Miejsce #12: Banger
Życie przynosi konsekwencje, stosunek zysku i strat w życiu Alexa coraz bardziej się przechyla na jego niekorzyść, dochodzą kolejne trudności. Z czasem ten film jest coraz lepszy i lepszy, gdy napięcie rośnie, stawka jest coraz wyższa, dramaturgia coraz bardziej przytłacza protagonistę, a film dotrzymuje kroku każdej obietnicy, jaką składa. Ostatnie minuty filmu, gdy sytuacja jest najtrudniejsza, ale bohater robi, co ma robić, robią największe wrażenie. A ostatnie sekundy odbierają głos.
Miejsce #13: Strzępy
Alzheimer odarty z romantyzmu. Adam dowiaduje się, że jego ojciec imieniem Gerard ledwo po 60-tce, profesor i inżynier, ma objawy Alzheimera. Oczywiście nie ma mowy o akceptacji tego albo oddaniu chorego pod opiekę – nie, damy radę, zostaje tu i mieszka z nimi. A ten film chwyta za mordę i mówi, aż nam w pięty pójdzie i zostanie z nami na lata: to nie jest smutne i ciężkie, to jebana tragedia. Ten film uznaje osobiste dramaty, ale nie zatrzymuje się na nich, tylko je rozbudowuje, cały czas, aż do końca, trzymając w centrum ludzi: strata kogoś ukochanego, strata rodzica, obawa o przyszłość własną i swoich dzieci. Ten film trwa ledwo 98 minut, mówiąc o wszystkim.
Miejsce #14: Tony Hawk: Until the Wheels Fall Off
Na ekranie widzimy jego walkę samego ze sobą, opanowanie – dialog wewnętrzny, który nigdy nie opuścił jego głowy. Opowiada nam, jaką czuł samotność podczas wygrywania, jak wiele musiał przyjąć na klatę. Jak po śmierci ojca podał rękę człowiekowi, który wyraził radość z tego zgonu. Tak, najwyraźniej osiągnęliśmy taki moment, że można zrobić dokument o mężczyźnie gadającym o swoich uczuciach i to zdobędzie publiczność. Nasze oczy w tym dokumencie zobaczą dowód tego, co usłyszymy na sam koniec: że Anthony ucierpiał najwięcej, bo podjął najwięcej prób, bo dawał z siebie najwięcej. To niewiarygodna opowieść, a sport deskorolkowy ukazany na ekranie ogląda się z niedowierzaniem: bo częściej widzimy ich upadki niż sukcesy. Tak jak w życiu.
Miejsce #15: No Bears
Życie w Iranie pisze film. Wystarczy tylko włączyć kamerę. To film o teraźniejszości w Iranie – to po prostu nie jest kraj dla ludzi kręcących kino. I nie tylko dla nich. Życiowa to opowieść, uderzająca w twarz swoja życiowością. Tytułowe niedźwiedzie to zagrożenie, o którym mówią, że jest tylko mitem. Kiedyś się uważało, że na tamtej drodze po zmroku można je znaleźć, ale to tylko gadanie. Idź, nic ci nie będzie.
Miejsce #16: No Bears
Opowieść trwa, a ja z czasem coraz bardziej byłem zaangażowany w tę tragiczną historię. Ten film pozwala ją poczuć, współczuć Pearl i zrozumieć, jak stała się tym, kim jest obecnie. To intrygująca historia o marzeniach na temat innego świata, w którym można zacząć wszystko od nowa. Tutaj obecny świat jest koszmarem, którego nie można porzucić, zawsze będzie w tobie i za tobą. Zaczyna się od nienawiści wobec jednej osoby. Potem wobec siebie. A potem dopiero przychodzi reszta.
Miejsce #17: Cherry
Cherry ma 20-kilka lat i właśnie dowiedziała się, że jest w ciąży. Teraz nie wie, co zrobić, a nie ma wiele czasu do namysłu. Morał tej historii jest współczesny: dziecko to poważna decyzja. Lepiej być na nie gotowym, niż improwizować, gdy nas życie zaskoczy. Jest tu miejsce na miłość do rodzicielstwa, na wątpliwości, na akceptację każdej decyzji, na kłótnię i na humor. Takie kino ma potencjał na normalizację aborcji – nie z nienawiści do dziecka, ale właśnie z miłości. Nick w krytycznym momencie mówi, że miał świetnego ojca i chce takim być dla swoich potomków, zamiast zrzucać na niego ciężar rezygnacji ze swoich marzeń. W świecie „Cherry dziecko musi być chciane, a rodzice gotowi. Proste.
Miejsce #18: Nie na miejscu ("Out of Place")
Cudo o śmieciach, czyli dokument w fascynujący sposób ukazujący ukryty wymiar naszego świata. Całość sfotografowano w tak piękny sposób, że to po prostu trzeba zobaczyć samemu. Uwielbiam każde ujęcie, ale szczególnie jak zabierali oponę z dna morza. Cała ta sekwencja jest niezwykła, ale ta akcja z oponą wygląda jak start rakiety kosmicznej – i podobna mentalność za nią stoi. Absolutne cudo!
Miejsce #19: Candy Land
Teraz od każdego kolejnego filmu oczekuję, że jak ktoś dostaje nożem w brzuch, to ma paść, a nie, że do rana jeszcze żyje, by coś przekazać albo powiedzieć. Zabić jest bardzo łatwo – a to przeraża, w jedną i w drugą stronę. Wystarczy determinacja i tyle różnych światów się kończy, a walka… Nawet nie ma czasu na walkę. Fascynujący seans, świetna realizacja, świetna historia.
Miejsce #20: Barbarzyńcy
Ten film mnie chwycił i trzymał w napięciu, byłem cały czas zaskakiwany i ciekawy, dokąd ta historia zmierza. Byłem wielokrotnie w szoku widząc pomysłowość autorów i ich odwagę w opowiadaniu historii. Nawet jeśli koniec końców jest to historia z bardzo prostym morałem: jesteś sam na tym świecie. Mogą cię oskarżyć i to wystarczy, twój dom mogą wynająć bez twojej wiedzy, policja też ma cię w głębokim poważaniu. Kup karabin i nagrywaj wszystko. Świat jest straszny.
Również warte uwagi: Guillermo del Toro: Pinokio, Prześwietlenie, Wulkan miłości, Tama, Ademoka, Love Life, W proch się obrócisz,
NAJLEPSZE SERIALE ROKU
Miejsce #1: Rozdzielenie – sezon I ("Severance")
Co gdyby można było oddzielić życie prywatne od zawodowego? Serial ten bezbłędnie łączy filozofię, moralność, głębokie wywody pełne myśli życiowych oraz pasjonującą opowieść pełną zwrotów akcji i zagadek, wywołującą podczas seansu z tą samą łatwością chęć i potrzebę zrozumienia, co się dzieje, jak i samoistnych przemyśleń nad moralną stroną wszystkich wydarzeń. Już teraz poruszają tematy kultury zapierdolu, relacji międzyludzkich (szczególnie w miejscu pracy) oraz kompetencji i tego, kogo uznajemy i na jakiej podstawie kompetentnymi do pewnych wypowiedzi czy czynów. To dziwny serial, akceptujący swoją inność, manifestujący ją z dumą, wykorzystujący swoje możliwości do opowiedzenia pasjonującej historii, a przy tym dzieło sztuki, gdzie każdy element wizualny jest istotny i niezbędny.
Miejsce #2: Zadzwoń po Saula – sezon VI ("Better Call Saul")
Są seriale, które są tylko po to, aby być. I jest taki Better Call Saul, którego koniec jest końcem życia. I mam nadzieję, że za parę lat jako całość „Rozdzielenie” będzie takie. BCS zawsze był serialem, w którym liczy się podróż, ale z wyraźnym celem. Celem nie jako finałem lub zakończeniem, ale naturalnym porządkiem rzeczy, gdzie zawsze musi być jakaś reakcja, konsekwencja. Ta podróż gdzieś prowadziła, a myślenie o tym i nie myślenie jest tu najważniejsze. To opowieść tragiczna o życiu człowieka, o którym nikt nie pamięta – na szczęście Vince Gilligan jest jego przyjacielem i opowie jego historię. Do samego końca, w przepiękny, wizualny sposób, pełen napięcia, ale też nagradzający cierpliwość, zauważanie szczegółów, drobnych zmian i ewolucji.
Miejsce #3: The Orville – sezon III
Tendencja zwyżkowa utrzymana – jeśli za taką uznać poważniejsze tematy, więcej trudnych dylematów moralnych oraz szczytową eksploatację motywów fantastycznych do opowiedzenia o ludzkich rzeczach. Teraz twórcy tak komfortowo czują się w obszarze dorosłej space-opery, że zaczynają sezon od odcinka, w którym jedna z postaci dokonuje samobójstwa. Ten sezon jest nie do ruszenia, naprawdę. Takiej właśnie space-opery potrzebuję. Z każdym sezonem jest coraz większa i lepsza, a zastęp bohaterów to na tym etapie samograj. Chcę do nich wrócić, oglądać ich dalej. Przyszłość tego serialu jest lepsza, niż dam radę to sobie wyobrazić.
Miejsce #4: Attack on Titan - sezon IV
Nagle człowiek orientuje się, że na ekranie jest masa postaci, wszyscy dzielą się na grupy, drużyny, strony konfliktu. I co chwila ktoś zmienia stanowisko, zmienia stronę albo okazuje się udawać od samego początku, by coś zyskać. To nie jest historia wojny między dwiema stronami – chociaż generalnie można by ich w ten sposób podzielić, ale oni sami jeszcze rozdzielają się dalej, walcząc o to, w jaki sposób cel powinno się osiągnąć. A metoda czasami staje się ważniejsza od celu. Tutaj cały czas wywracana jest do góry nogami sama podstawa tego, o czym ten serial w ogóle opowiada. Twórcy biorą na cel prawdziwie odwieczne konflikty i zadają pytanie: co potrzeba, by je zakończyć? Nie rozwiązać lub naprawić, ale jak zakończyć?
Miejsce #5: The Bear – sezon I
Tego wszystkiego mi brakuje w kinie. Ten serial to kuchnia od kuchni: napięcie między osobami przygotowującymi posiłki, nadążanie z zamówieniami, odnajdywanie w tym czegoś więcej niż tylko klejenie czegokolwiek dla prostego klienta szukającego sposobu na zapchanie twarzy. Wszyscy tutaj walczą: z samymi sobą, ze sobą nawzajem i walczą o coś. Uwielbiam i brakuje mi kina, którego oglądanie od pierwszych sekund przenosi mnie na bieżnię. Na której jeszcze skaczę na skakance. Ściskając w ręku narząd do ćwiczeń przedramion. Intensywna sesja prosto z życia.
Miejsce #6: The U.S. and the Holocaust - miniserial
Pierwsza połowa XX wieku skupiona na USA, jej odpowiedzi na II wojnę światową oraz sytuację osób Żydowskiego pochodzenia, a także wydarzeń, które wojnę poprzedziły. Jak wtedy ludzie mówili o sobie nawzajem, za czym głosowali, jakie podejmowali działania i jak zupełnie inny świat mogli w ten sposób stworzyć. A to przecież zostało wyciszone, pominięte ze wstydem, zastąpione efektem. „Wcześniej mówiliśmy i robiliśmy różne rzeczy, ale w końcu zrobiliśmy co właściwe i wszystko się szczęśliwie skończyło, a to najważniejsze, nie?” – zabrano wtedy jednak ten ludzki pierwiastek ukazujący, że prawidłowa odpowiedź wtedy też nie była znana, każdy miał wątpliwości, każdy miał swoją własną rację. I gdyby inna racja by zwyciężyła, to historia byłaby zupełnie inna.
Miejsce #7: Stamtąd – sezon I ("From")
Ludzki horror dla głodnych po „Lost”. To bardzo ludzki tytuł. Spędzamy czas z bohaterami, rozumiemy ich, razem z nimi przejmujemy się i radzimy sobie z codziennością. A to ludzie tego warci: ponoszą ich emocje i tracą czasem cel z oczu, ale koniec końców wiedzą, co jest na tym świecie istotne. Nie liczą się odpowiedzi, a życie z okolicznościami, w których przyszło nam sobie radzić. Straciliśmy miłość naszego życia i jest ciężko, ale liczy się, abyśmy żyli tak, aby ta ukochana osoba nadal mogła być z nas dumna. Ostatnie trzy odcinki uderzają clifhangerami jeden za drugim, a ja jestem w pełni zaangażowany. Chcę wierzyć w drugi sezon.
Miejsce #8: Próba generalna - miniserial ("The Rehearsal")
Nathan Fielder pomaga ludziom stawić czoła różnym problemom, poprzez skrupulatną realizację danej sytuacji, w której stawią czoła wyzwaniu, by mogli je przećwiczyć z aktorami na wiele sposobów, by przyszłość była znajoma, „przeżyta” i tym samym łatwiejsza. Rzeczywistość i ludzie okażą się jednak nieprzewidywalni i trudni w odtworzeniu, a tego, co jest sednem problemu, nie da się przećwiczyć. Co tak naprawdę oglądamy? Żart dla żartu? Czy może największe dzieło w historii, analizujące człowieczeństwo w najgłębszy sposób?
Miejsce #9: Klub Północny – miniserial ("Midnight Club")
Mike Flanagan ponownie pomaga pogodzić się ze śmiercią. Tym razem dosłownie, bo opowiada o młodych ludziach – nastolatkach wręcz – którzy są śmiertelnie chorzy. Nowotwór, białaczka, AIDS – tego typu rzeczy. Motorem popychającym wielu bohaterów do działań nie jest potrzeba rozwiązania zagadki, ale strach przed śmiercią, uniknięcie jej. Nawet jeśli się nie uda, to przynajmniej pożyliśmy trochę nie myśląc o tym, że umieramy. Trudno jednoznaczcie zachęcać do oglądania smutnych filmów – kto w końcu chce płakać? – ale tutaj tragedia jest piękna, bo bohaterowie mieli możliwość żyć najpierw, nim ich czas minął.
Miejsce #10: Primal - sezon II
Tartakovsky niczym wczesny Verhoeven, pod masą brutalności skrywa poruszające kino, gdzie bardziej martwiłem się o dinozaury niż kiedy oglądałem „Prawdawny ląd” Dona Blutha. ocne, brutalne kino, które pomimo animacji szokuje przemocą i śmiercią. To niby spełnienie typowych, męskich marzeń o własnym dinozaurze, jeżdżeniu na nim, bycie najsilniejszym i najbardziej potężnym gościem, który zawsze da radę – tylko jednocześnie to historia pełna bólu, tragedii i cierpienia. Bohater pomimo swojej prymitywności oraz braku języka mówionego, którym mógłby się posługiwać, ma serce – i to serce można złamać. A ja oglądając jego przygody zaangażowałem się tak mocno, że autentycznie się bałem o niego.
Miejsce #11: Euforia – sezon II
Uwielbiam energię tej produkcji, ile tutaj jest akcji-reakcji! Każde ujęcie jest nacechowane emocjonalnie, wizja całości jest wysycona emocjami. I za każdym razem oglądamy czyjąś perspektywę, dlatego tak pięknie mieszana jest sprana rzeczywistość z masą kolorów, świateł, przepięknych kompozycji! Każda twarz w tym serialu potrafi być fascynująca, pełna, ludzka. Problemem może być sama treść, bo o ile jest to produkcja o młodych osobach szukających siebie, to mimo wszystko są oni odpychający, pretensjonalni, kłótliwi, dramatyczni, pełni siebie – i to ich wszystkich gubi. Serial przedstawia ludzi pełnych nienawiści do samych siebie w taki sposób, w który można uwierzyć, a po wysiłku ze swojej strony, nawet zacząć rozumieć.
Miejsce #12: Lakers: Dynastia zwycięzców - sezon I
Uwielbiam energię tej produkcji, ile tutaj jest akcji-reakcji! Każde ujęcie jest nacechowane emocjonalnie, wizja całości jest wysycona emocjami. I za każdym razem oglądamy czyjąś perspektywę, dlatego tak pięknie mieszana jest sprana rzeczywistość z masą kolorów, świateł, przepięknych kompozycji! Każda twarz w tym serialu potrafi być fascynująca, pełna, ludzka. Problemem może być sama treść, bo o ile jest to produkcja o młodych osobach szukających siebie, to mimo wszystko są oni odpychający, pretensjonalni, kłótliwi, dramatyczni, pełni siebie – i to ich wszystkich gubi. Serial przedstawia ludzi pełnych nienawiści do samych siebie w taki sposób, w który można uwierzyć, a po wysiłku ze swojej strony, nawet zacząć rozumieć.
Miejsce #13: Atlanta – sezon III
W jakiś sposób ten serial jest najgorszy w artystyczny sposób, ale też i najlepszy – tak bardzo odbiega on od powszechnych reguł. Wszystko w tym serialu powinno odrzucać i odrzuca w innych tytułach, ale tutaj jakoś to pasuje. Wszystko dlatego, że opiera się na silnym pomyśle na każdy odcinek. I te pomysły naprawdę tworzą niezwykłe sceny, które przechodzą od zaciekawienia do żywego pragnienia poznania, co będzie dalej. Serial jest niezwykłym doświadczeniem oraz polem do ekspresji artystycznej, więc już teraz jest czymś ważnym
Miejsce #14: Tak to widzimy ("As We See It") - sezon I
Opieka nad trojgiem dorosłych, autystycznych ludzi, których los nie wynika wyłącznie z choroby: poważna choroba ojca, próby zawarcia romantycznej relacji przez Internet, zaprzyjaźnienie się z nieletnim chłopcem i interwencja jego matki. Dialogi skrzyły się od chamskiego, bezpośredniego humoru i zabawnych nieporozumień. Uśmiecham się na samą myśl o scenie, w której opiekunka wróciła do ich mieszkania, a oni siedzą i oglądają porno (tak, jakby oglądali dobrą komedię). Lubię opowieści o prostym zmaganiu się z życiem. Gdy na koniec wszyscy bohaterowie się zaprzyjaźnili – to był naprawdę ładny widok.
Miejsce #15: The Boys Presents: Diabolical - miniserial
Antologiczny serial, gdzie każdy odcinek jest samodzielną historią, osadzoną w świecie The Boys. Każdy odcinek podejmuje inny aspekt tego świata, pozwalając sobie na sporą swobodę – zawsze jest tu jakiś poważny temat ujęty w lekki sposób, z humorem i masą brutalności. Ogólnie ten miniserial robi dobrą robotę: rozbudowuje świat The Boys i pozwala mi w niego bardziej uwierzyć, dostrzec jego rozmiar i potencjał, dostarczając przy okazji masę specyficznej rozrywki i jeden z najlepszych odcinków roku.
Również warte uwagi: Harley Quinn (S3), Zbrodnie po sąsiedzku (S2), Wolf Like Me (S1), Undone (S2), South Park (S25)
NAJLEPSZE ODCINKI ROKU
Miejsce #1: Rock and Hard Place ("Zadzwoń po Saula" 6x3)
Ta historia po prostu uderza w każdym momencie, w którym miała uderzyć. Wiemy, jaki będzie finał, ale boli nas poświęcenie i liczne okazje odwrotu, gdy to mogło się skończyć inaczej, ale wiemy, że to było jedyne rozwiązanie. Tragiczny odcinek…
Miejsce #2: Twice in a Lifetime ("The Orville"3x6 )
Fantastyczne scenariusze z podróżą w czasie i decyzje, których nikt, nigdy nie chciałby podejmować. Największy szacunek mój ma jednak epilog, gdy po wszystkim jednak skonfrontowali sprawę z samym zainteresowanym, powiedzieli mu wszystko… I jego reakcja. Głębokie, dojrzałe, fascynujące. Space-opera idealna.
Miejsce #3: Pixelated and Afraid ("The Simpsons" 33x12)
Twórcy pamiętają, że Homer i Marge są małżeństwem. Coś sprawiło, że zostali razem, a w tym odcinku pokazują, że oni świadomie nadal chcą być razem. Po tylu latach! Nadal są dla siebie idealni! Piękna, romantyczna historia.
Miejsce #4: Review ("The Bear" 1x7)
Jedno ujęcie, jedna energia, ale też kulminacja puszczania nerwów przez wszystkie poprzednie odcinki. Krzyki, agresja, wkurzenie, konfrontacja wszystkich ze wszystkimi w ten zwyczajny, codzienny dzień. Nawet ktoś zarobi nożem w dupę.
Miejsce #5: New Jazz ("Atlanta" 3x8)
Wojciech Has kręci tym razem Sanatorium pod klepsydrą w Amsterdamie, jego bohaterowie podróżują w czasie, mają dziwne przygody, spotykają dziwnych ludzi… Magiczny odcinek.
Również warte uwagi: Pijama Day (South Park, 25×1), Laser Baby’s Day Out (The Boys Presents: Diabolical, 1×1) Night Family (Rick & Morty 6×4), Black Teacher (Cudowne lata, 1×15)
WYRÓŻNIENIA FILMOWE
REŻYSER ROKU:
Charlotte Wells („Aftersun”)
Damien Chazelle („Babylon”)
Colm Bairéad („Cicha dziewczynka”)
Robert Eggers („Wiking”)
Todd Field („Tár”)
SCENARZYSTA ROKU:
Lukas Dhont & Angelo Tijssens („Blisko”)
Matt Reeves & Peter Craig („The Batman”)
Martin McDonagh („Duchy Inisherin”)
Ti West & Mia Goth („Pearl”)
Todd Field („Tár”)
MONTAŻ ROKU:
Blair McClendon („Aftersun”)
Jake Roberts („Men”)
John Murphy („Cicha dziewczynka”)
Tom Cross („Babylon”)
Monika Willi („Tár”)
ZDJĘCIA ROKU:
Svyatoslav Bulakovskiy („Klondike”)
Maria von Hausswolff („Godland”)
Linus Sandgren („Babylon”)
Jarin Blaschke („Wiking”)
Florian Hoffmeister („Tár”)
AKTOR ROKU:
Paul Mescal („Aftersun”)
Brendan Gleeson („Duchy Inisherin”)
Brendan Fraser („Wieloryb”)
Brian Tyree Henry („Most”)
Michał Żurawski („Strzępy”)
AKTORKA ROKU:
Catherine Clinch („Cicha dziewczynka”)
Katarzyna Figura („Chrzciny”)
Sadie Sink („Wieloryb”)
Mia Goth („Pearl”)
Cate Blanchett („Tár”)
MUZYKA ROKU:
Michael Giacchino („The Batman” & „Thor: Love and Thunder”)
Geoff Barrow & Ben Salisbury („Men”)
Justin Hurwitz („Babylon”)
Hildur Guðnadóttir („Tár”)
Robin Carolan & Sebastian Gainsborough („Wiking”)
WYRÓŻNIENIA SERIALOWE
REŻYSER ROKU:
Hiro Murai („Atlanta”)
Christopher Storer („The Bear”)
Sam Levinson („Euforia”)
Mike Flanagan („Klub Północny”)
Bill Hader („Barry”)
SCENARZYSTA ROKU:
Christopher Storer & in („The Bear”)
Vince Gilligan („Zadzwoń po Saula”)
Mike Flanagan & in („Klub Północny”)
Seth MacFarlane („Orville”)
John Griffin („Stamtąd”)
MUZYKA ROKU:
Hesham Nazih („Moon Knight”)
Labrinth („Euforia”)
The Newton Brothers („Klub Północny”)
Danny Bensi & Saunder Jurriaans („Peryferia”)
Theodore Shapiro („Rozdzielenie”)
SERIAL ANIMOWANY DLA DOROSŁYCH:
Birdgirl – sezon II
Harley Quinn – sezon III
Primal – sezon II
Rick i Morty – sezon VI
Legenda Vox Machiny – sezon I
DOKUMENT:
Light & Magic
Lincoln’s Dilemma
Prehistoric Planet
They Call Me Magic
The U.S. and the Holocaust
FINAŁOWY ODCINEK ROKU:
Berry
The Bear
Lakers
The Orville – sezon III
Zadzwoń po Saula – sezon VI
POLSKI SERIAL:
Cyberpunk: Edgerunners
Gry rodzinne
Krakowskie potwory
Królowa
Powrót
NOWY SERIAL:
The Bear
Lakers: Dynastia zwycięzców
Rozdzielenie
Stamtąd
Wolf Like Me
MINISERIAL:
Będzie bolało
The Boys Presents: Diabolical
Czarny ptak
Klub Północny
Próba generalna
SERIAL KONTYNUOWANY:
Euforia – sezon II
The Orville – sezon III
Primal – sezon II
Zadzwoń po Saula – sezon VI
Atlanta – sezon III
ZDJĘCIA ROKU:
Paula Huidobro („Barry”)
Andrew Wehde („The Bear”)
Marshall Adams („Better Call Saul”)
Marcell Rév („Euforia”)
Jessica Lee Gagné („Rozdzielenie”)
Pani Gagné kolejny raz udowadnia, że nie ma tego, co przyjęło się nazywać „ego”: jest perfekcyjna w każdym aspekcie operatorki i na pierwszym miejscu stawia treść danej chwili, nie swoje aspiracje czy styl. W świecie zewnętrznym potrafi dostarczyć przepięknych kompozycji: zimnych, ponurych, pełnych przestrzeni pozwalających na oddech, który go uatrakcyjnia pomimo niższej wizualnie apetyczności. W świecie zamkniętym buduje ciasny świat zbudowany pozornie wyłącznie z korytarzy. Statyczny, uporządkowany, spokojny, ale gdy tego wymaga moment, kamera jest w płynnym ruchu wokół postaci, dając złudzenie lekkości i luzu, że ten świat też taki może być, że to wszystko jest spójną całością – tak samo, jak oszukuje się wtedy bohaterów. Przez cały seans widać, że każda decyzja operatorska była właściwa.
MONTAŻ ROKU:
Joanna Naugle („The Bear”)
Skip Macdonald („Better Call Saul”)
Julio Perez („Euforia”)
Jessica Hernández („Lakers”)
Geoffrey Richman („Rozdzielenie”)
Twórcy idą w eksperyment, wyrażając za pomocą obrazu rzeczy, których nie da się umieścić słownie w scenariuszu. To mogą być nierealne sekwencje w środku jakiejś sceny oddające stan mentalny bohatera, albo celowa rozbieżność dźwięku z obrazem: postać może mówić i słyszymy jej słowa, ale osoba na ekranie nie porusza ustami. Takie detale z powodzeniem mogą ujść uwadze widza, ale tylko dlatego, że jest ich bardzo dużo. Serial cały czas używa tego wszystkiego: eksperymentów, desynchronizacji, filtrów, dokumentalizacji, zaburza chronologię, burzy czwartą ścianę. Każde ujęcie w tym serialu było przemyślane, zawiera treść i jest lekturą samą w sobie.
AKTOR ROKU:
Ben Whishaw („Będzie bolało”)
Jeremy Allen White („The Bear”)
Taron Egerton („Czarny ptak”)
Samuel L. Jackson („Ostatnie dni Ptolemeusza Greya”)
Martin Freeman („Policjant”)
Przy całym zakresie swoich zalet, Policjant pozostaje tytułem, który ogląda się dla aktora: Martin Freeman jest fenomenalny w dramatycznej roli pozbawionej mrugnięć okiem. Jest stanowczy, groźny, zdesperowany, na granicy swojej wytrzymałości – ale to nadal dla niego codzienność. Po prostu zaciska zęby i idzie dalej, starając się nie przekraczać granic i nie zrobić niczego, co będzie potem żałować. A później, dużo później i tak żałuje, że tak wyglądał jego dzień. Nie pamięta, kiedy ostatnio zrobił coś dobrego – a to widać po jego oczach. To jest bohater dojrzały i poważny, który nie istnieje w zakresie „lubię” albo „nie lubię”, dobry i zły, moralny lub niemoralny – to postać, którą rozumiemy.
AKTORKA ROKU:
Ambika Mod („Będzie bolało”)
Rhea Seehorn („Better Call Saul”)
Zendaya („Euforia”)
Britt Lower („Rozdzielenie”)
Amanda Seyfried („Zepsuta krew”)
Rola pani Seyfried to petarda i wydarzenie na skalę roku, a nawet jeszcze rzadziej. Rola większa niż życie, niż scenariusz i tytuł, który ten występ mieści. Tyle niejednoznaczności, tyle pytań bez odpowiedzi, tyle ludzkości w tej jednej postaci! Oglądając ostatni odcinek i kolejne wybuchy pani Seyfried dostrzegłem potencjał tego serialu. To naprawdę mógł być tegoroczny „Obywatel Kane” – skomplikowana opowieść o niepoznanym, bez odpowiedzi.
Najnowsze komentarze