Inside Job (2010)
Ekonomia & Giełda & Pieniądze
Dokument ekonomiczny o kryzysie w 2008 roku. Ma problemy, ale bez przesady.
Na przykład, w pewnym momencie widz słyszy: „Ludzie zdają swoje oszczędności do banku, bank pożycza te pieniądze inwestorom w nieodpowiedzialny sposób, inwestorzy tracą te pieniądze, bank nie ma więc pieniędzy a tym samym ludzie, którzy wpłacili swoje dochody do tego banku, już ich nie mają„. Najwyraźniej w tej sytuacji bank mówi: „Nie mój problem” i ludzie zostają na lodzie. Ja wtedy pytam: „Ok, dlaczego błąd, który oni popełnili, nie jest ich problemem? Czemu ktoś inny ponosi prawnie odpowiedzialność za coś, czego nie zrobił?„. Co w tym momencie robi narrator w „Inside Job„? Przechodzi dalej. Nie zadaje tego pytania. Ta sytuacja miała miejsce na początku filmu, potem było ich więcej, ale problem za każdym razem pozostawał ten sam: brak właściwych pytań, brak zgłębienia tematu. Wszystko podporządkowane temu, żeby złożony problem opowiedzieć w krótkim czasie i w taki sposób, żeby widz poczuł więź emocjonalną z tym zagadnieniem. A na tym traci wyraźnie warstwa merytoryczna, fabularna zresztą też. Koniec końców twórcy po prostu mówią „Wskutek takich zachowań budżet Stanów Zjednoczonych stracił 5 trylionów dolarów i miliony ludzi zostało bez pracy„, a ja nie mam pojęcia, jak jedno wynikło z drugiego. Co najwyżej blade.
„Inside Job” traci od początku na tezie, którą twórcy postawili: winą jest brak regulacji ze strony rządu. Z samego oglądania jednak wynika co innego – patrzyłem i zastanawiałem się, jak połowa tych rzeczy, które doprowadziły do kryzysu w 2008 roku, w ogóle miała miejsce i nikt nic z tym nie robił. Cyrk tej skali nie może się dziać bez pozwolenia, a nawet pomocy rządu. Autorzy dokumenty są tego świadomi i poświęcają kilka minut, żeby wspomnieć o silnych lobbystach i bogatych ludziach kupujących polityków, aby ci tworzyli prawo umożliwiające taki właśnie kryzys oparty na bogaceniu się kosztem innych. A to jest właśnie główny problem najwyraźniej: nie brak regulacji regulujących te złe regulacje, tylko obecność tych złych regulacji na samym początku. Oraz nieskuteczność władz w egzekwowaniu praw obywateli w sytuacji złamania ich czy poważne braki w szkolnictwie społeczeństwa, które nie wie, jak działa ekonomia.
Dokument ma też inne problemy – twierdzi chociażby, że rynek Amerykański przez wiele dekad był ściśle regulowany i obył się bez kryzysu, co jest zwyczajnym kłamstwem i zniewagą dla ludzi, którzy w latach 50 cierpieli wskutek egzekucji ustawy antymonopolowej. Co jednak „Inside Job” robi dobrze? Na pewno odnosi sukces, jeśli chodzi o przedstawienie wydarzeń w całości i to poniżej 2 godzin. Skrótowość uniemożliwia głębokie poznanie tematu, ale jednak po seansie widz ma „jako-takie” pojęcie, co się stało, w jaki sposób i dlaczego. Widać wysiłek i pracę włożoną w realizację – dużo wywiadów i jeszcze więcej takich, które donikąd nie zaprowadziły, bo jednak ktoś odmówił stanięcia za kamerą. Wszystko to w relatywnie energicznej formie, z rozrywkową muzyką, piosenkami nawet i optymistycznym podniesieniem na duchu w zakończeniu. Nie jest źle…
Najnowsze komentarze