Doom Patrol (2019-)
Jeremy Carver
iZombie ma konkurencję w konkursie o tytuł najbardziej wyluzowanego serialu. Nie tylko na podstawie komiksu.
Doom Patrol powstał w latach 60. i było, delikatnie mówiąc, inspirowane Fantastyczną Czwórką (ale wyszło przed X-Menami!). Swój szczyt seria zaliczyła pod koniec lat 80., kiedy zabrał się za nią Grant Morrison, by następnie otrzymać nawet nie własny samodzielny serial, ale spin-off innego (pod tytułem Titans). Rozgrywa się współcześnie i opowiada on losy czterech skrzywdzonych superbohaterów, którzy żyją w ukryciu przed społeczeństwem w domu swojego opiekuna Nilesa Cauldera (Timothy Dalton!). Pewnego dnia jednak pojawia się Mr Nobody (Alan Tudyk!), porywa Nilesa i teraz nasza czwórka superbohaterów musi go odnaleźć.
Muszę wam wyjaśnić w tym miejscu dwa pojęcia, którym powyżej użyłem. Pierwszym jest: „Superbohater”. Widzicie – bohaterowie serialu Doom Patrol są superbohaterami w takim sensie, że mają supermoce, ale na tym koniec, bo nikt z niej nie korzysta i dla każdego jest ona bardziej przekleństwem niż korzyścią. Cliff to były rajdowiec, który „zginął” w wypadku: został z niego tylko mózg, który obecnie funkcjonuje wewnątrz robota. Jest niby silny, nie męczy się i trudno go zniszczyć, ale nie może wrócić do swojego poprzedniego życia, a jego córką zaopiekował się obcy człowiek, którego teraz nazywa tatą. Larry to człowiek praktycznie bez skóry, obiekt tortur, cały w bandażach, wewnątrz którego żyje obcy duch – nie może bez niego się ruszać, ale duch z kolei ma własne potrzeby i nie do końca jesteśmy w stanie je zrozumieć, oglądamy więc walkę tych dwojga o kontrolę i dominację, o prawo do bycia sobą. Jane to młoda dziewczyna, wewnątrz której żyje ponad 60 innych osobowości (każda ma inną super umiejętność, od strzelania ognistymi kulami, poprzez teleportację na rzucaniu uroków kończąc) i nigdy nie wiemy, z kim mamy przyjemność: problem podobny jak u Larry’ego. Rita Farr to z kolei była aktorka, która musi się wiecznie kontrolować, bo inaczej zamienia się… w plamę. A raczej śluz. Może się dostać wszędzie, ale panicznie boi się, że ktoś ją w tym stanie zobaczy: efekt wychowania przez rodziców od małej trenującą ją na gwiazdę dużego ekranu pokroju Marilyn Monroe.
Każda z tych osób jednak zawdzięcza wszystko Caulderowi, więc chcą go uratować. Szybko dołączy do nich Cyborg (tak, ten z Ligi Sprawiedliwości – jedyny autentyczny superbohater w grupie, też tragiczna postać [zabił własną matkę przez przypadek]), a po drodze spotkają masę innych postaci – człowieka, który po zjedzeniu czyichś włosów jest w stanie tę osobę poznać, albo innego, z płaszczem pełnym niespodzianek (jak choćby papieros, który po zapaleniu otwiera drzwi umożliwiające teleportację).
Na tym etapie pewnie wychwytujecie drugą rzecz, którą chciałem wcześniej wyjaśnić: i jest to „wyluzowanie”. Z dwóch powyższych akapitów wynika zapewne coś naprawdę dziwacznego: z jednej strony poważne portrety bohaterów, z drugiej jakieś dziwne magiczne niepoważne sztuczki. Chcę w tym miejscu wam napisać: ten serial będzie jeszcze dziwniejszy. I jednocześnie… poważniejszy. Widzicie, Doom Patrol nie ma zamiaru wstydzić się tego, kim jest. Jest na podstawie komiksu, nie przeprasza za to i idzie na całość. Nie wyjaśnia czegokolwiek, zamiast tego pokazuje coś, a my razem z bohaterami musimy pozbierać szczękę z podłogi i zaakceptować, że to szaleństwo jest po prostu możliwe i tyle. Te rzeczy nie są normalne nawet w świecie serialu, nikt powszechnie nie wie, że magia jest możliwa – dla wszystkich bohater te nowe rzeczy są nowe i też ich nie rozumieją, ale… Cóż, „ta” rzecz się stała i nie ma co z tym faktem debatować.
Jestem w tym miejscu niejasny, bo nie chcę zdradzać za wiele, ale tu dzieje się naprawdę sporo. Połowa jednego odcinka ma miejsce wewnątrz osła, inny rozgrywa się w głowie jednej z bohaterek. Będzie tu postać mająca dwie głowy: jedna ludzka, druga będzie należeć do dinozaura – i nie będą się ze sobą dogadywać! Będą o niej mówić w wiadomościach, bo zacznie napadać na sklepy! W takich momentach bawiłem się przednio, ten serial jest autentycznie zabawny na swój własny, świeży sposób. Perypetie bohaterów są zabawne, niektórzy bohaterowie są zabawni, dialogi są przekomiczne. A jeśli lubicie oglądać, jak bohaterowie są w stanie cały odcinek krzyczeć na siebie nawzajem – to jesteście w dobrym miejscu. Community to miało, Avengers też, teraz Doom Patrol to robi. I na tym samym poziomie równocześnie twórcy opowiadają o tragizmie tych ludzi i poruszają w odważny sposób motywy towarzyszące życiu tych osób. Doom Patrol nie skacze od śmiechu do łez, on cały czas jest stały – ma wyraźną, konkretną osobowość, w której te wszystkie kolory mają swoje miejsce. I nie mam na myśli, że robi się momentami poważnie, nie. W jednej scenie było mi autentycznie smutno – i z wszystkich postaci, musiało trafić na Larry’ego. Nie chcę zdradzać za dużo, ale jeśli dwoje gejów trzymających się za ręce (z czego jeden jest opakowany w bandaże, więc nie widać jego oblicza) sprawią, że będzie mi smutno, to najwyraźniej twórcy robią dobrze wszystko, co się tylko dało.
Aha: piątka głównych bohaterów nie jest tytułowym Doom Patrolem, jak się w połowie sezonu okazuje. Powiem tylko tyle, że bohaterowie robią wszystko, żeby nim nie zostać.
Wszystko więc wydaje się super, dlaczego więc „tylko” cztery gwiazdki? Ten tytuł wydaje się mieć wszystko, czego tylko bym chciał – gdzie jest problem? Otóż… Główny wątek jest biedny. W tym sensie, że nie tylko nie ma go dużo, nie tylko ledwo nadaje kierunku temu w tym sezonie, ale też mam mocne wrażenie, że jest czymś, co twórcy muszą mieć z głowy. Przedstawiają bohaterów, świat, eksperymentują, bawią się, ale równocześnie stoją w miejscu i wydają się obawiać postawić krok w dowolną stronę. Widzę tu na razie potencjał na wielką produkcję w stylu jakiejś masywnej space opery, z drugiej strony obecnie mogę oglądać odcinki, w których raczej skupiamy się na pobocznych wątkach luźniutko powiązanych z główną linią fabularną. Bawię się przednio, ale… chcę więcej.
Obecnie do końca pierwszego sezonu zostało jeszcze kilka odcinków. Jeśli coś mi przyjdzie do głowy, to dopiszę. Mam teraz tylko nadzieję, że drugi sezon wyznaczy jakiś sensowny kierunek, oraz zachowa budżet pierwszego. I jakby jeszcze aktorzy byli ciut lepsi… Wtedy będzie idealnie. W międzyczasie nadrobię Titans na polskim Netfliksie – za bardzo polubiłem tych bohaterów, a tam pojawia się Larry (i nie tylko).
Najnowsze komentarze