Podsumowanie filmowe 1970 roku

Podsumowanie filmowe 1970 roku

16/02/2023 Blog 0

Ostatnia aktualizacja: marzec 2024

NAJLEPSZE FILMY ROKU

Miejsce #1: W kręgu zła ("Le cercle rouge")

Definicja kina, które jest „cool” – dosłownie każdy wygląda „cool”, zachowuje się „cool”, ma idealne wyczucie czasu (wchodzi do pomieszczenia na spotkanie z kimś i pojawia się akurat wtedy, gdy ta osoba chce zapalić papierosa, więc to ona odpala zapalniczkę), ale też właśnie jest ostrożny, metodyczny, cierpliwy – zarówno policja jak i przestępcy. Całość trwa dwie i pół godziny, śledząc każdy krok bohaterów i oddając realizm ich doświadczeń. W tej ciszy i opanowaniu rodzi się masa napięcia, które jest uwalniane w jednym, gwałtownym ruchu. Czuć, że wszystko tu jest prawdziwe. To nie jest realistyczny film, ale robi wrażenie takiego – reżyser pokazuje wszystko w pełni, do końca i umie to zrobić w zajmujący sposób. Nawet jeśli to długo trwa, to wynagradza wszystko widzowi. Do legendy przeszła finałowa sekwencja napadu trwająca prawie pół godziny, poprowadzona bez słowa dialogu – tylko czysta akcja. To obraz z innej epoki kina. Obraz elegancki, męski, stylowy, zimny, szorstki i piękny w tym wszystkim. Z jednej strony prosty kryminał, z drugiej pełny, romantyczny i ludzki obraz bohaterów, którzy są do siebie zbyt podobni, niż chcieliby do tego przyznać.

brzezina 1970

Miejsce #2: Brzezina

Jeden z moich ulubionych filmów Wajdy, zrealizowana na podstawie prozy Iwaszkiewicza. Opowiada o spotkaniu dwóch braci. Jednemu niedawno umarła żona, drugi jest nieuleczalnie chory i przyjechał, by umrzeć wśród tych brzezin. To bardzo prosty film. Nie ma tutaj sentymentalizmu i sytuacji, w której umierający przed odejściem pokazuje wszystkim w miasteczku wartość życia. Zamiast tego jest nabieranie pełnego oddechu, melancholia i radość z prostych powodów. Dla siebie. A w tle… rozgrywają się inne dramaty.

Miejsce #3: Złoto dla zuchwałych ("Kelly's Heroes")

Kino przygodowe z elementami wojennymi, kina drogi, heist movie czy czarnej komedii. To jeden z tych obrazów, gdzie największy konflikt w historii ludzkości ukazany został jako „pójście na wojenkę i przeżycie przygody, pozabijanie kilku szwabów, hej!”, ale nie tylko. W finałowej scenie dochodzi do pojednania dwóch narodów, gdy Telly Savalas mówi: „jesteśmy tylko żołnierzami, nie? Nawet nie wiemy, o co toczy się ten konflikt. Walczymy i umieramy – i co z tego mamy? Nic.” Film trwa prawie dwie i pół godziny, a reżyser bezbłędnie dawkuje tempo, dostarczając bogatych i spektakularnych sekwencji wojennych, przeplatając je kinem drogi, budując napięcie i powagę całej sytuacji. Prawdziwe czołgi, prawdziwe zniszczenia, prawdziwe miasto będące teatrem wojny. Punkt kulminacyjny wokół banku jest perełką godną najlepszych spaghetti westernów w historii kina. Ogląda się to wspaniale nawet dziś.

Miejsce #4: Patton

To nie jest film historyczny albo biograficzny – przynajmniej nie w tym sensie, że fakty zgadzają się z tym, co oglądamy na ekranie – jednak to wszystko pasuje do samej fabuły. Treścią nie jest tu przedstawienie życia czy osoby, legendy lub historii. To opowieść o tym, że chwała przemija. Film składa się z serii sekwencji wojennych nastawionych nie tyle na historię, ile ukazanie fenomenu Pattona – twórcy mają tendencję do parcia w obie strony: ukazywania protagonisty jako większego niż życie, ale też jako maniaka, wariata, szczęściarza. Budowanie pomnika oraz ośmieszanie go w jednym ruchu. W trakcie tych sekwencji ma miejsce dialog na temat tak naprawdę ludzkości. Jak współcześnie pojmujemy takie kwestie jak honor, odwaga, męstwo, waleczność. To opowieść o schyłku epoki czy też nawet etapu cywilizacji, gdy generałowie byli czczeni, gdy wojna i rzeczy tam dokonywane były tematem do pieśni i przypowieści, gdy zdobywcy dostawali pomniki. Chwała zaczyna przemijać.

Miejsce #5: Córka Ryana ("Ryan's Daughter")

Klasyczny melodramat o ludziach, którzy po śmierci partnerów zdecydowali się spróbować jeszcze raz wejść w związek – wszystko na tle wojny w Irlandii, I wojny światowej i konfliktów każdego z każdym: Brytyjczykami, Niemcami, Irlandczykami. Niby więc film o relacji między garścią postaci, a jednak tłum za nimi podkreśla wszystko i rozbudowuje w piękny sposób. Jednak wystarczy mi dać ogromną plażę, tłumy ludzi, wielką miłość i mogę to oglądać przez ponad trzy godziny. Zaangażowany byłem do samego końca i oglądałem tyle znakomitych scen, że już w połowie byłem pod wrażeniem, ile ich tak naprawdę jest. Po prostu w tym filmie jest za dużo do lubienia. https://garretreza.pl/david-lean/

joe 1970

Miejsce #6: Joe

Para młodych buntowników, narkomanów, ludzi bez perspektyw – razem w wannie spędzają czas, gdy ich poznajemy. Są symbolem swoich czasów dla ludzi, którzy ich nie znają, ale wiedzą o nich wszystko – i obwiniają ich za wszystko, co jest źle z współczesnością. Kiedyś było lepiej, ludzie byli lepsi, tego typu rzeczy – ale z dużą domieszką agresji oraz nienawiści. Najchętniej to chcieliby, aby ktoś ich pozabijał i wtedy wszystko będzie znowu dobrze ze światem. Cóż, twórcy tego filmu przetestują tę teorię w pewnym sensie. Najważniejsze, że twórcom udaje się złapać widza, przenieść go do świata hipisów i psychodelicznego rocka, a im bliżej końca, to chwyta za serce. Dramaty rodzą kolejne dramaty i przyjdzie za nie zapłacić. I na koniec naprawdę było mi żal, że ta cena zostaje spłacona.

Miejsce #7: Love Story

Krótki, na poły awangardowy film, momentami przywołujący skojarzenia ze stylem Nowej Fali. Podróż statkiem w nieokreślonym czasie i miejscu poza tym ogólnym – mamy tu Polskę i Polaków w czasach PRL. Inteligentne nawiązania i podteksty czyhają na każdym kroku. Żart, który nie ma śmieszyć, historia, której na pozór brakuje, film, który filmem jest i nie jest. Pasażerowie spędzają razem czas, organizując domyślnie przyjęcie niespodziankę dla kapitana statku. Wygląda to niepozornie – śmiało można podejrzewać o amatorkę, improwizację i brak pomysłu. Film wygląda dzięki temu niegroźnie, i taki właśnie był cel tej zabawy. Między wierszami można wyczytać całą resztę, z satyrą na ustrój polityczny i czasy na czele. Plus kopalnia cytatów i pamiętnych wypowiedzi.

Miejsce #8: Rejs

Krótki, na poły awangardowy film, momentami przywołujący skojarzenia ze stylem Nowej Fali. Podróż statkiem w nieokreślonym czasie i miejscu poza tym ogólnym – mamy tu Polskę i Polaków w czasach PRL. Inteligentne nawiązania i podteksty czyhają na każdym kroku. Żart, który nie ma śmieszyć, historia, której na pozór brakuje, film, który filmem jest i nie jest. Pasażerowie spędzają razem czas, organizując domyślnie przyjęcie niespodziankę dla kapitana statku. Wygląda to niepozornie – śmiało można podejrzewać o amatorkę, improwizację i brak pomysłu. Film wygląda dzięki temu niegroźnie, i taki właśnie był cel tej zabawy. Między wierszami można wyczytać całą resztę, z satyrą na ustrój polityczny i czasy na czele. Plus kopalnia cytatów i pamiętnych wypowiedzi.

John Cassavetes husbands mezowie

Miejsce #9: Mężowie ("Husband")

Chwalę ten tytuł za jego zdolność do celebrowania wolności, również tej artystycznej, oraz prawdy. Jest w tym filmie pewna cudowna wolność. Widać też, że to osobista produkcja. Czułem się jak uczestnik takiej podróży, jakbym został zaproszony i powinienem wyciągnąć whisky, żeby się lepiej wczuć. Sam widzę tutaj jeszcze inną opowieść – o rozstaniu z kimś bliskim, kto jest autodestrukcyjny. Z kimś, z kim, gdy jest dobrze, jest naprawdę dobrze, a gdy jest źle, jest naprawdę źle. Pojedyncze epizody nie mogą przecież zaważyć nad przyjaźnią trwającą całe życie.

Wojciech Wiszniewski

Miejsce #10: Jutro. 31 kwietnia - 1 maja 1970

Dzień 31 kwietnia nie istnieje, ale nie robi to różnicy pokoleniu ludzi wychowanych w PRL. Dzień przed Świętem Pracy – najważniejszym świętem ustroju, gdy wszyscy celebrują swój wkład w budowanie potęgi ojczyzny, młode pokolenie ogląda telewizję, słucha muzyki, pije piwko. Narrator z pogardą i naganą komentuje ich życie, przemycając tym samym obraz rzeczywistości. Oni istnieją, a problem leży gdzie indziej – nie w alkoholu czy rozrywkach. Ku chwale ojczyzny, która taką rzeczywistość tworzy. „Moim marzeniem to (…) samochód, willa, forsy mieć, no nie pracować w każdym bądź razie. Mieć na utrzymanie tego, co się ma, właśnie ten dom, samochód, na babę jakąś…”

Miejsce #11: Przemijanie ("This Transient Life / Mujō")

Obłędny styl wizualny. Plus seksualność kształtująca moralność. Od miłości kazirodczej poprzez inne konstrukcje, wszystko to kończy się głęboką i prawdziwą konfrontacją z własnymi przemyśleniami na tematy najważniejsze: dobro i zło, życie po śmierci, czy rzeczy niewłaściwe naprawdę takie są? Dlaczego? Kto tak powiedział? W końcu nasze doświadczenie mówią co innego – czy jednak tylko to się liczy? A może tylko coś przeoczyliśmy albo celowo pominęliśmy? Powolny seans rozsadzają nietypowe ujęcia kamery, surrealistyczny wydźwięk, horrorowe wstawki, psychodeliczna muzyka. Cały świat to jeden, wielki koszmar, a bohaterowie tylko starają się w nim przeżyć.

Miejsce #12: Hospital

Dokument o życiu w szpitalu. Przetrzymywanie pacjenta, by pomóc i dać mu czas na rozwiązanie prywatnych spraw. Telefony i próby wyjaśnienia, czemu inny szpital zawsze wykręca nam jakiś numer. Próby dotarcia do pacjenta. Stawienie czoła ekscesom i psychicznym osobom. Krótki to seans, ale dłuży się boleśnie – pokazuje prawdę bez prób tworzenia sensacji, to po prostu paskudna strona życia. Paskudne skutki decyzji, paskudne efekty brania narkotyków. Jedna z tych produkcji nie do oglądania, ale bycia nią zdzieloną w łeb.

Miejsce #13: ...tick...tick...tick...

Amerykańska prowincja lat 70-tych. Mieszkańcy wybrali czarnego szeryfa. Nastroje w miasteczku są nieciekawe – wielu śmieje się z białego poprzednika, że pozwala się zastąpić czarnuchem. Brzmi oklepanie? Efekt jest jednak interesujący z powodu bohatera, który po przyjęciu odznaki nie ma zamiaru nikogo faworyzować. A to nie podoba się… czarnym. Przestają uważać go za brata. Dramaturgia jest naprawdę dobra, szczególnie sceny typowej akcji – pościgi za zbiegiem z miejsca wypadku i bójki, trzymają w napięciu jak trzeba. Patrząc z perspektywy na ten tytuł, nie była to jednak opowieść o tym, że czarnym było wtedy źle. Im też, ale to raczej opowieść o tym, że wtedy w ogóle było źle. Dla wszystkich. I to mi się podoba.

Również warte uwagi: Hydrozagadka, Śledztwo w sprawie obywatela poza wszelkim podejrzeniem, Krajobraz po bitwie, Paragraf 22, Żandarm na emeryturze, Konformista, Abel, twój brat, Truskawkowe oświadczenie i Dodes’ka-den.

NAJLEPSZE SERIALE ROKU

Miejsce #1: Kolumbowie - miniserial

Opowieść o młodych osobach, których okres dojrzałości przypadł na Drugą wojnę światową. Energia, spryt, krnąbrność, skłonność do zabawy, niepowagi, wyzwań, przechwalania się i życie z poczuciem, że wszystko przed nimi, ich nic jeszcze nie dotyczy, nic nie jest możliwe. Każdy jest jednak inny: jeden bardziej ostrożny, drugi bardziej romantyczny. Każdy miesza się w końcu w działania prowadzące do Powstania, każdy nienawidzi Niemców, każdy milczy o Rosjanach. Każdy reprezentuje sobą coś, co przez wojnę zostanie utracone. Czujemy tamte czasy, gdy plotki o postępie na linii frontu były cenne dla duszy, nawet jeśli zmyślone lub wyolbrzymione. Polski ówczesny sposób języka filmowego to wartość sama w sobie: zniszczona Warszawa to mogą być dwa stosy kamieni na krzyż, ale ta gra aktorska!, piękny polski język!, sposób wymowy! oraz godność opowiada o ludzkim życiu! – to poruszający i zachwycający seans. Te liczne zbliżenia na detale i twarze… Aż chcę przeczytać książkę.

Mary Tyler Moore

Miejsce #2: Mary Tyler Moore - sezon I

Mary Tyler Moore gra Mary Richardson, która przyjechała do nowego miasta i zaczęła nowe życie. Nowe mieszkanie, nowe sąsiadki, nowa praca. Czego tu nie ma? Presja, aby mieć męża, nakładany przez matki, sąsiadki i innych ludzi. Po skończeniu 30 lat ludzie traktują cię jak staruszkę. Umawianie się z niskimi facetami, przez co bohaterka czuje się winna, że jest taka wysoka. Relacje z matką, która potrafi wpleść jad w każde zdanie. Umawianie się na randki i trafianie na niewłaściwych mężczyzn. To ponadczasowy tytuł i wciąż czuć impakt, jaki wywarł na publiczność. Dawał odwagę swoim widzom, a ekipa na ekranie była tego jak najbardziej świadomi.

Miejsce #3: The Partridge Family - sezon I

Sitcom o zespole muzycznym bubblegum rock. Matka ma pod sobą gromadę dzieci i każde na czymś gra, najstarszy syn na gitarze, pisze teksty, reszta obejmuje bas, trójkąt, klawisze, pianino i perkusję. Ojca brak. Odnoszą jakieś sukcesy i są rozpoznawalni, ale mają też normalne życie – w tym chociażby chodzą po prostu do szkoły. Poszczególne odcinki podejmują tematy szeroko pojętego dorastania, związków i okazjonalnych przygód. Tematy miłosne ukazane zostały z ciepłem. Pierwsza miłość, wygłupy ludzi pierwszy raz wystawionych na takie uczucia, wszystko zarówno ze strony młodych jak i ich rodziców. Ten serial ma wiele do powiedzenia. Udało się też wykreować kilka świetnych postaci, przede wszystkim Danny: dziesięciolatek wyraźnie zbyt inteligentny i pomysłowy, jak na swój wiek. To jedna z tych postaci, która po prostu wystarczy – można oglądać całość tylko dla niego.

Również warte uwagi: Play fo Today (S1)

NAJLEPSZE ODCINKI ROKU

Mary Tyler Moore

Miejsce #1: "Christmas and the Hard-Luck Kid II" (Mary Tyler Moore Show, 1x14)

Odcinek świąteczny, który pięknie podkreśla wszystkie motywy pierwszego sezonu – bohaterka ma 30 lat i nie ma męża, pracuje w święta, nie ma do kogo wrócić do domu i jeszcze inni korzystają na tym, zamieniając się na dyżury w pracy, bo co jej to za różnicę zrobi? W końcu i tak byłaby w tym czasie sama. Pięć dekad później to nadal aktualny odcinek.

Również warte uwagi: Spam („Latający Cyrk Monty Pythona”, 2×12)

REŻYSER ROKU:

Akio Jissôji („Przemijanie”)
Franklin J. Schaffner („Patton”)
Brian G. Hutton („Złoto dla zuchwałych”)
John Cassavetes („Mężowie”)
Jean-Pierre Melville („W kręgu zła”)

SCENARZYSTA ROKU:

Jaroslaw Iwaszkiewicz & Andrzej Wajda („Brzezina”)
Toshirô Ishidô („Przemijanie”)
Andrzej Barszczynski & Janusz Glowacki & Jerzy Karaszkiewicz & Marek Piwowski („Rejs”)
James Lee Barrett („…Tick…Tick…Tick…”)
Jean-Pierre Melville („W kręgu zła”)

ZDJĘCIA ROKU:

Vittorio Storaro („Konformista”)
Fred J. Koenekamp & Russ Meyer („Patton”)
Victor J. Kemper („Mężowie”)
Yuzo Inagaki & Masao Nakabori & Kazumi Oneda („Przemijanie”)
Gabriel Figueroa („Złoto dla zuchwałych”)

MONTAŻ ROKU:

John Cassavetes („Mężowie”)
Yoshihiro Yanagawa („Przemijanie”)
Hugh S. Fowler („Patton”)
Marie-Sophie Dubus & Jean-Pierre Melville („W kręgu zła”)
John Jympson („Złoto dla zuchwałych”)

MUZYKA ROKU:

Francis Lai („Love Story”)
Toru Fuyuki („Przemijanie”)
Jerry Goldsmith („Patton”)
Pink Floyd & Jerry Garcia („Zabriskie Point”)
Lalo Schifrin („Złoto dla zuchwałych”)

AKTOR ROKU:

Dustin Hoffman („Mały Wielki Człowiek”)
Daniel Olbrychski („Brzezina”)
Donald Sutherland („MASH” & „Zacznijcie…” & „Złoto…”)
George C. Scott („Patton”)
Gene Wilder („Zacznijcie rewolucję beze mnie”)

AKTORKA ROKU:

Ali MacGraw („Love Story”)
Claude Jade („Małżeństwo”)
Mary Tyler Moore („MTM Show”)
Sally Struthers („Pięć łatwych utworów”)
Michiko Tsukasa („Przemijanie”)