John Frankenheimer

John Frankenheimer

18/03/2025 Opinie o filmach 0

I feel that my job is to create an atmosphere where creative people can do their best work. In other words, I have to create an atmosphere where these people feel safe, where they feel respected, and where they feel that they can contribute.” – John Frankenheimer

Frankenheimer is a bit of a whore, but he’ll do what I want.” – Burt Lancaster

John Frankenheimer

Obecnie John Frankenheimer znajduje się w moim rankingu reżyserów na miejscu #220

Top

1. Twarze na sprzedaż
2. Pociąg
3. Przeżyliśmy wojnę
4. Ronin
5. Grand Prix
6. Żyd Jakow
7. Ambush
8. Wyspa doktora Moreau
9. Uwikłany
10.Ptasznik z Alcatraz

Ważne daty

1930 – urodziny (Queens)

1932 – urodziny jego drugiej żony: będzie aktorką

1954 – debiut telewizyjny

1957 – debiut kinowy

1963 – drugie małżeństwo, będą razem do jego śmierci, żona umrze w 2024 roku

1997 – umiera ulubiony aktor Johna: Robert Mitchum

2002 – ostatni film i śmierć (LA, udar), rok później jeszcze wyjdzie jego krótki metraż z serii reklam samochodu

Pociąg ("The Train", 1964)

5/5

Pierwsze słowa filmu mówią, że jest on hołdem dla pracowników francuskich kolei, żywych i martwych, którzy byli inspiracją dla tego filmu. Końcówka 2 wojny światowej, Niemcy wycofują się z Francji, gdzie zaraz mają pojawić się wojska wyzwoleńcze. Niemiecki generał jednak najpierw zabiera arcydzieła malarstwa – nie widzimy samych obrazów, ale nazwiska autorów. Wszystko oczywiście dyktowane przekonaniem o własnej wyższości, że tylko rasa panów jest zdolna do zachwytów nad sztuką. Po drugiej stronie barykady są pracownicy kolei, którzy dostają wiadomość o ładunku i dochodzą do wniosku, że sztuka nie może opuścić granic ich ojczyzny. I teraz są gotowi na wszystko, byle tylko zatrzymać pociąg z arcydziełami Renoira, Moneta i reszty pijaków. Zakładam, że byli pijakami.

Końcowa wymowa filmu jak najbardziej popiera oddawanie życia podczas wojny – gdy ktoś w tym filmie myśli o tym, co będzie potem, główny bohater nie może tego zrozumieć: „Ale trwa wojna”, pewne rzeczy są konieczne i oczywiste, takie jak poświęcenie. Poświęcenie rozumiane jako uczciwa wymiana własnego życia w zamian za utrudnienie czy nawet umożliwienie wrogowi osiągnięcia celu. Jednak nie równa się to pochwale samej walki, wojny czy poświęcenia w imię narodu, kraju lub jakiegokolwiek rządu – film jest wręcz środkowym palcem wobec tego wszystkiego. Ludzie oddają życie, a politycy tymczasem to marnują w tym obrazie. Twórcom udaje się znaleźć balans między tworzeniem inspiracji do chwycenia za broń, aby bronić się przed agresorem, a silnym apelem i odkłamaniem idealnej wojny. Czy raczej idealnego rządu podczas konfliktu zbrojnego.

Do boju idą tutaj ludzie każdego rodzaju – łącznie z tymi, którzy nie są w stanie zrozumieć sztuki, inni cenią sobie pokój, jeszcze inni chcą tylko doczekać do zmierzchu tego wszystkiego. Żołnierze nadchodzą, zaraz będzie po wszystkim, po co się wychylać dla kilku obrazków? Sztuka jest w tym filmie przedstawiona jako tożsamość narodu – jeśli ona zaginie albo przejdzie w czyjeś inne ręce, to wtedy zachowają życie, ale przegrają wojnę. Czy to przemawia? W pewnym stopniu. Najbardziej robi to jedno z ostatnich sekwencji, gdzie ujęcia leżących skrzyń z obrazami są zestawione z leżącymi ciałami ludzi, którzy stracili w tym wszystkim życie. Każdy z tych obrazów jest równy człowiekowi, wydaje się mówić reżyser. Ta sztuka też żyje, też ma duszę. Nadal jednak widzowie muszą się z tym zgadzać jeszcze przed seansem – on sam w nich nie zaszczepi takiego przekonania. Jeśli oddawanie życia za malarstwo uważacie za głupotę, nadal tak będziecie uważać na napisach końcowych. Nie da się jednak zaprzeczyć: film faktycznie uchyla kapelusza za każde z tych poświęceń. Tak właśnie wygląda walka w cieniu, podziemiu, ukryciu: masa małych ludzi mających nadzieję, że razem coś osiągną. Nikt z nich nie osiąga czegokolwiek w pojedynkę, najwyżej inspiruje kolejnych i kolejnych, którzy podejmują jego wątek.

Ponadto film zyskuje widza intrygą – to w zasadzie odwrócony heist-movie, a raczej jest tutaj wiele punktów wspólnych – oraz realizacją. Reżyseria poszczególnych scen zasługuje cały czas na uwagę, a gdy zaczyna się widowisko, wtedy film wydaje się nakręcony nawet nie dzisiaj, ale nadal w przyszłości. Każda została zrobiona z pełnym zrozumieniem, co musimy zobaczyć i jak to zrobić, żebyśmy poczuli ten stres, pot i krew. To są prawdziwie niezapomniane rzeczy. Nie licząc inspirującej warstwy merytorycznej, ten obraz najprawdopodobniej jest pierwszym arcydziełem kina sensacyjnego. Czy może raczej drugim? Cena strachu, Pociąg, a potem Szklana pułapka, Mad Max… Byłem zaskoczony tym obrazem. I z każdą sceną podobał mi się on coraz bardziej.

PS. Na początku reżyserem miał być Arthur Penn, w tamtym okresie wyraźnie zakochany w dorobku Europejskiego kina, który większy nacisk chciał położyć na zrozumieniu istotności sztuki dla Francji i czemu byli gotowi oddać za nie życie. Ponoć pociąg opuścił stację na 90 stronie scenariusza – Penn został zwolniony po jednym dniu, produkcję wstrzymano i wzięto reżysera gotowego położyć większy nacisk na akcję. Wynikało to głównie z osoby głównego aktora, który rok wcześniej zaliczył wtopę finansową u Viscontiego i teraz chciał odzyskać szerszą widownię, więc miał zamiar zrobić kino akcji. Scenariusz przerobiono i mamy, co mamy. Całość jest inspirowana losami (oraz książką) faktycznej kobiety, która przyczyniła się do odzyskania wielu dzieł sztuki – tutaj pojawia się na początku filmu i uruchamia całą intrygę, aby zatrzymać niemiecki pociąg. Prawdziwa historia była mniej skomplikowana niż film to przedstawił, ale wyszło to na plus. Całość jest naprawdę angażująca i zachwycająca widowiskiem, nie tylko samym hołdem.

Miałbym tylko jedną sugestię na koniec – a raczej chcę po prostu powiedzieć, że polska Gorączka miała naprawdę genialny pomysł z brakiem jednej, wiodącej postaci. Zamiast tego poznawaliśmy losy wielu osób, które mogły też umierać. W Pociągu umiera mnóstwo osób, ale akurat protagonista żyje od początku do końca… Co całkowicie rozumiem, film jest też historią jego rosnącego zaangażowania się w to wszystko, nie jest też od samego początku narażony na bycie rozstrzelanym za to, co robi. Żyje do końca bez większego uszczerbku na zdrowiu – fizycznym – co troszkę gryzie się z opowieścią o poświęceniu tych wszystkich ludzi. Oni faktycznie poświęcili wszystko, więc może lepiej byłoby, gdyby bohater był po stronie niemieckiej, był pomocnikiem głównego antagonisty i stopniowo zmieniał stronę? Wiem, że wtedy to by nie przeszło, ale jakby dziś robili nową wersję?…

Twarze na sprzedaż ("Seconds", 1966)

5/5

Drugi i trzeci raz oglądam ten film i nadal nie wiem, jak daleko mogę opisywać jego fabułę. Ma ona duże znaczenie, szczególnie narracyjne, ale nawet gdy film jest tylko ciągiem obrazów, to jest on prawdziwie hipnotyczny. Praca kamery i sposób, w jaki historia opowiadana jest poprzez obraz oraz montaż, po prostu brakuje słów, aby to opisać – to trzeba zobaczyć na własne oczy. Wszystko tutaj jest potrzebne dla takiej fabuły: oddając zagubienie, gwałtowność chwili, poczucie braku kontroli nad czymkolwiek… Najlepsze cięcie montażowe w tym filmie to moment, gdy podpisywany jest dokument i niemal natychmiast długopis zamienia się miejscami z nożem, ta niespodziewana nagłość – tak właśnie powinno się robić filmy i dlatego ten tytuł pozostaje świeży tyle dekad później. Poznajemy tutaj człowieka nazwiskiem Hamilton, który dostaje adres na ulicę Lafayette (ha, ha?) bez żadnego uzasadnienia. Nic nie jest mu tłumaczone i na nic nie wyraża zgody, ale podświadomie wie, co się dzieje. Pragnie tego i wyraża niejako zgodę zanim jeszcze pozna wszystkie fakty – widzicie, Hamilton jest starszym człowiekiem. I nie chce dopuścić swoich myśli do tego, ale jednocześnie głos wewnątrz mówi mu, że popełnił błąd. A teraz dostanie… Możliwość. Naprawić go.

Trudno mi powiedzieć, jak bardzo ta produkcja jest komentarzem wobec swoich czasów i swojego pokolenia. Pod koniec przecież słychać tutaj echo tego, co trzy dekady później przeczytamy i usłyszymy w Fight Clubie: „The years I’ve spent trying to get all the things I was told were important – that I was supposed to want! Things! Not people… or meaning. Just things. And California was the same. They made the decisions for me all over again and they were the same things, really.” Czy zwykli ludzie byli faktycznie wtedy tak zagubieni oraz ograniczani przez społeczeństwo wokół? Mierne wyniki frekwencyjne filmu w momencie premiery są odpowiedzią na to pytanie czy tylko efektem złego marketingu? Dzisiaj mogę tylko napisać, że ten film jest ponadczasowy, przynajmniej póki co. Każdy ma twarz na sprzedaż, zmieniają się tylko powody, aby to zrobić, spróbować. Porażki za to będą wieczne. Próbować raz za razem, aż się uda, czy też zaakceptować własną porażkę i żyć z nią dalej? Niczym Adaś Miałczyński żałujący, że zmarnował życie, nie udało mu się. „Głupotą jest podejmować wszystkie decyzje za młodu, kiedy jest się kretynem” W tym obrazie porażki młodości można zrobić w każdym wieku. W każdym wieku też jest zdolność do poszukiwania człowieczeństwa, każdy na swój sposób. Każdy chce prowadzić wartościowe życie, każdy chce móc dokonywać wyborów i mieć wpływ na swoje życie. Tylko świadomość konsekwencji przychodzi za późno, kiedy już nic się nie da zrobić. Nawet wtedy, gdy jak to ten film oferuje, jeszcze „coś” zrobić można. Życie w tym filmie jest cenne – nawet wtedy, kiedy nie ma po co go kontynuować.