Wes Craven

Wes Craven

11/09/2024 Opinie o filmach 0

Horror films don’t create fear. They release it.” – Wes Craven

Wes Craven

Obecnie Wes Craven znajduje się w moim rankingu reżyserów na miejscu #176

Top

1. Koszmar z ulicy Wiązów
2. Krzyk
3. Ostatni dom po lewej
4. Krzyk 2
5. W mroku pod schodami
6. Krzyk 3
7. Red Eye

Ważne daty

1939 – urodziny Wesleya (Ohio)

1972 – debiut pełnometrażowy

2004 – czwarta żona, będą razem do jego śmierci

2011 – ostatni wyreżyserowany film

2015 – śmierć (rak mózgu)

Ostatni dom po lewej ("The Last House on the Left", 1972)

4/5

Klasyczna opowieść z nieklasycznym rozwinięciem: nastolatka wychodzi spod klosza rodziców, odkrywając alkohol, seksualność, narkotyki oraz prawdziwy świat, który ją nawet nie rozwałkuje na ciasto, bo to by było zbyt szybkie i łagodne. Jej los będzie pełen cierpienia, męki oraz pragnienia, aby to się skończyło. Może się skończyć nawet w ostateczny sposób, jej to wszystko jedno – a oprócz tego będzie tutaj głupkowatego humoru oraz piosenki niemal romantyzujące jej doznania. To nie jest film, który ma zamiar się podobać.

Wiele wyborów twórców jest tutaj zastanawiających, a nawet zrażających do siebie widownię. Z jednej strony mamy okrutne sceny, które zamykane są romantycznymi piosenkami pasującymi jak pięść do nosa. Z drugiej wątki brutalne przekładane są głupkowatymi przygodami przygłupich policjantów. I myślę, że mogę te zabiegi zrozumieć – ale nijak nie sprawię, że widownia mogłaby to kupić. Twórcom – jak zgaduję – chodziło o podkreślenie, że ówczesny świat USA nie był w ich opinii gotowy na przemoc w kinie. Widownia mogła jeszcze myśleć, że świat wygląda jak z „Andy Griffith Show”, więc Wes Craven wstawia tutaj rodzinę z takiego serialu oraz nastolatki, którym wydaje się, że są gotowe stawić czoła rzeczywistości. I dostają za tę naiwność wpierdol (od) życia. Podobnie gamoniowaci mundurowi są wyraźnie nieprzygotowani na duży świat, w którym można stracić życie. Nawet nie są w stanie zapamiętać, aby zatankować bak do pełna. Reżyser szokuje przemocą ale też szokuje mentalnością ludzi, mając w tym szczytny cel: otrząsnąć widzów na to, co świat może przynieść.

Nie wiem tylko, skąd takie przekonanie u reżysera. Filmy z przemocą istnieją już od wielu lat… Nieważne.

„Ostatni dom…” jest tytułem prawdziwie obrzydliwym – w ten dobry sposób. Gwałt nie oznacza świecenia genitaliami ani nie wymagał faktycznej penetracji, a i tak zostawia widza wstrząśniętego impetem tego, co zobaczył. Kamera z ręki, aktorstwo, ślina zostająca na twarzy oraz historia autentycznie prezentująca traumę – to było naprawdę mocne kino ukazujące prawdziwe oblicze zła, przemocy, okrucieństwa. Tylko to się kończy gdzieś w połowie seansu, potem zaczynają się zbiegi okoliczności oraz ciągnący się finał w stylu „Home Alone”. To plus trudno do kupienia elementy humorystyczne przeszkadzają widowni w różnym stopniu przed uznaniem tego filmu za jednoznacznie dobry. Mnie wystarczy tyle, ile dostałem – prawdziwie paskudne kino i mówię to z uznaniem.