The Rocky Horror Picture Show (1975)

The Rocky Horror Picture Show (1975)

15/01/2025 Opinie o filmach 0
rocky horror 1975

Oglądam to zaraz po „Muppetach” i w sumie widzę tutaj sporo podobieństw.

5/5

Oba filmy ogląda się z bardzo konkretnego powodu – i wszystkie inne powody trzeba sobie darować. Fabuła, opowieść, dramaturgia, postaci – tego tu nie ma. Tim Curry tworzy co prawda niezapomnianą sylwetkę, ale to zasługa aktora, więc tego nie liczę. Nawet jako musical jest to specyficzna rzecz, bo piosenki działają nie same w sobie, ale jako część głównego dania: przenieść się do świata na ekranie, swoistej filmowej magii. To jest główny powód, aby oglądać ten tytuł. Nie działa to nawet od samego początku, sam zacząłem się tam przenosić w drugiej połowie: gdy pojawiło się więcej postaci, gdy było więcej niespodzianek wizualnych, gdy więcej się zaczęło dziać. Transwestyta odwiedzający każdego w nocy – piosenka „Touch Me” przypominająca mi o Perks of Being Wallflower – kolacja, w której trzeba było odkryć stół i zobaczyć zawartość. Wtedy film się dla mnie zaczął.

Bo pomyślcie: samochód wam się psuje w środku nocy i zaglądacie do najbliższego domostwa, a tam widzicie to, co ten film przynosi i oferuje. To jest naprawdę nie z tego świata. Do potworów, Draculi, zamków z burzą i świecami człowiek zdążył się przyzwyczaić, ale nie do różu, śpiewających squatersów i hipisów, seksualności.

Tematycznie to jest trochę film o wyzwolonej seksualności, o pozwoleniu sobie na czerpanie przyjemności z seksu. Nie jest to tytuł, z którego warto czerpać większe inspiracje, ale jest to z pewnością głos swoich czasów. Co najwyżej może budować nieprawdziwe przekonanie, że taka energia zaczęła się dopiero w latach 70, chociaż imprezy seksualne były modne już w latach 20. W praktyce więcej zwolenników znajduje wśród osób szukających dziwności, bycia fanem czegoś kompletnie innego, co ich wyróżni. Bycie fanem takich tytułów jest wyzwalające samo w sobie, podobnie jak przeżycia bohaterów – bycie w opozycji, radowanie się pomimo sprzeciwu lub pytających spojrzeń. Ja takich spojrzeń nie czuję i nie spoczywa na mnie żaden zakaz. Mogę lubić i nie lubić co chcę. To film, który unieśmiertelnił pewną epokę od nie tej strony, którą ktokolwiek mógł przewidzieć (cytując wypowiedź z Internetu: „As an 18 y/o stranded in a small, bible belt town in the sticks of Missouri, I would drive 120 miles every two weeks to St. Louis to the Varsity Theater to see The Rocky Horror Picture Show during the early 80’s. For me, it was a chance to live, to breathe free, as anything went; there was no need to conform to any narrow minded conventions, as I felt I had to survive at home.”). Nie wiem, czy dziś możemy to zrozumieć, opierając się tylko na takich opowieściach, ale warto mieć świadomość, że film jest czymś więcej niż tylko wyzwoloną seksualnością. Tak jak sama seksualność.