Thomas Vinterberg
„I shot a Metallica video in Hollywood, and there were, like, 100 people on set. There was even a guy there to put antiseptic gel on my hands. Amazing. If I asked for that on a Danish set, they’d probably kick me out of the country.” – Thomas Vinterberg

Obecnie Thomas Vinterberg nie znajduje się w moim rankingu reżyserów (za mało widziałem)
Top
1. Festen
2. Na rauszu
3. Polowanie
4. Z dala od zgiełku
Ważne daty
1969 – urodziny (Kopenhaga)
1990 – debiut reżyserski (średni metraż)
2010 – drugie małżeństwo, są do teraz
2024 – najnowsza reżyseria (serialu)
Festen (1998)
Życie nie jest jak w Amerykańskim filmie z 1960 roku.
Jeden z kilku tytułów, które najbardziej wywiązały się z postanowień Dogmy 95. Kamera jest z ręki, muzyka i dźwięki rejestrowane są na bieżąco i słyszymy to, co aktorzy. I pasuje to do tematyki, ponieważ przekonuje widza o realności tego, co widzi: jakby oglądał nagranie z prawdziwych urodzin, gdzie wszyscy zaczynają się kłócić. Oczywiście iluzja nie jest pełna, w większości scen kamerzysta byłby wygoniony na samym początku, plus niektóre ujęcia (prosto w twarz, albo zawieszone pod sufitem), ale no. Plus całość paskudnie wygląda na telewizorze 50”. Lepiej obejrzyjcie to na telefonie czy coś.
W każdym razie – urodziny głowy rodziny, zjeżdża się liczna banda ludzi, w tym trochę dzieci. I jedno z nich ma dla wszystkich wyjątkowo soczystą niespodziankę – więcej zdradzać nie będę, ale pewnie na tym etapie większość kinomanów wie, co się później stanie. Sekret produkcji, w zasadzie cały pomysł na nią, kryje się w tym, że reakcja na niespodziankę nie będzie wyglądać jak w filmach na podstawie sztuki Tennessee Williamsa, gdzie tok wydarzeń zostałby zmieniony. I pewnie do tego się przyzwyczailiśmy, mogliśmy w to uwierzyć, mogliśmy w końcu chcieć, żeby tak to wyglądało w prawdziwym świecie… Festen prezentuje inną wersję wydarzeń: taką, gdzie nikt nie traktuje oświadczenia na poważnie, nic się nie dzieje… Cóż, przynajmniej dopóki do gry nie wejdzie użycie siły.
Tym samym całość nie obiecuje satysfakcji, wręcz odwrotnie. Uzyskanie sprawiedliwości podczas urodzin będzie wyzwaniem. Wręcz jest ostatnią i jedyną szansą na cokolwiek, jakikolwiek cień… zemsty? Czegoś lepszego? Ten film zapewne zaboli niektórych widzów. Podjęte tutaj tematy, takie jak niewłaściwe działania jednego rodzica podejmowane za zgodą i wiedzą drugiego, z czasem zyskały na istotności jeszcze bardziej. Jako widzowie chcemy, żeby finał był… No, szczęśliwy nigdy nie będzie. Ponura wymowa filmu nie obiecuje niczego innego. Wystarczy chyba tylko, żeby stało się… cokolwiek. To w zasadzie największe osiągnięcie tego filmu.
Rezolucja nie jest zbyt wiarygodna. Kobieta czyta list i to jest czymś wystarczającym dla wszystkich? To nie zestarzało się dobrze. Plus jak wspomniałem, obraz jest niskiej jakości, nagrany kalkulatorem w Nokii 3110. Nadal jest w nim jednak duża siła – z jednej strony fanatyków teorii filmowej, chcącej udowodnić, że da się inaczej. Z drugiej strony siła ludzka, pragnąca dać nam coś prawdziwego, mającego w sercu ból typowy dla człowieka i coś z nim zrobić. Dać nam jakiś spokój przy jednoczesnym pokazaniu, że nie będzie to wyglądać jak w fantazji. Ani też nie da takich rezultatów, na jakie mogliśmy liczyć. Prawda wyjdzie na jaw… I nic więcej.
PS. Byłem pewien, że rolę ogłosiciela gra tutaj kobieta. Chyba pomyliłem z innym filmem, tylko jakim?
Najnowsze komentarze