Lekkoduch („Swing Time”, 1936)
Dziurawy scenariusz & Stepowanie & Miasto
Głupi film, uroczy Astaire i całkiem udany występ taneczny pod koniec filmu.
Denerwująca komedia z elementami tańczenia walca. Bohaterem jest profesjonalny tancerz, który kocha hazard bardziej od tańca. Spóźnia się na własny ślub, więc wyjeżdża, by zarobić 25 tysięcy i w ten sposób kupić (!) pozwolenie przyszłego teścia na ślub. Na miejscu oczywiście się zakocha w innej.
Każdy żart w tej produkcji opiera się na cierpieniu w tej lub innej formie. Osoby trzecie tak organizują sytuację, aby dana postać była w jakiś sposób niezasłużenie winna czemuś i nie mogła tego naprawić. Najwidoczniej kogoś to bawi. Na początku bohater śpieszy się na ślub, ale jego „koledzy” tego nie chcą, więc zaczynają go kiwać. Gdy dzwoni telefon z zapytaniem, gdzie pan młody, bo ślub się zaczął, to odbiera ktoś inny, imituje go, a panu młodemu mówi, że do ślubu jeszcze pół godziny, nie trzeba się spieszyć. Efekt – ślubu nie ma. Całe szczęście każdy tu robi pozostałych w bambuko, każdy będzie mieć okazję i „przypadkiem” z niej skorzysta. Astaire po spotkaniu nowej kobiety w swoim życiu kradnie jej ćwierć dolara. Kobieta zgłasza to policjantowi, a ten na to:
– Przecież to Astaire, kobieto, po co mu twoje 25 centów?
– Ale on mi je ukradł!
– Proszę iść, zakłóca pani spokój.
– Ale…
– Wypierdalaj kobieto!
I ona wypierdala. W takich chwilach było mi strasznie przykro i chciałem umieścić „Lekkoducha” na liście najgorszych filmów w historii.
W drugiej połowie owa kobieta stwierdza, że zakochała się w Astairze, on nie chce się angażować, ona robi mu awanturę, że jak to, więc on stwierdza „no dobra„, wtedy ona dowiaduje się, że on jest zaręczony, więc robi mu awanturę, że ona zakochała się w zajętym gościu, który zdecydował, że nie chce być zajęty, bo woli być z kobietą, która robi mu awantury.
W sumie wystarczy powiedzieć na głos, co się dzieje w filmie, żeby uzasadnić niską ocenę. Recenzje są zbędne. Nie polecam.
Najnowsze komentarze