Trochę wrażeń z 2022 roku

Trochę wrażeń z 2022 roku

13/01/2023 Blog 0
Smoke screenshot

Filmweb podaje, że w tym roku wyszło 4362 filmy i 2289 sezonów seriali. Obie te liczby nie są dokładne, bo w tych pierwszych na bank są braki, w tych drugich liczone są wszystkie produkcje nadal trwające w 2022, ale niekoniecznie takie, które wypuściły nowy sezon (np. Wiedźmin czy Squid Games). Widziałem 466 filmów i 126 sezonów seriali, co odpowiednio daje 10,6% filmów oraz 5,5%. Skrót wrażeń z oglądania wyłącznie nowości przez rok, w punktach bez kolejności. Nie tylko z życia filmowego.

  • Tak od początku roku ciężko zaczynać takie wyzwanie, bo nie ma za bardzo co oglądać. Styczeń spokojnie można sobie odpuścić, wtedy wyjdzie ledwo garść filmów. Pozostają wam seriale. Pierwszy film widziałem 5 stycznia, drugi 16 stycznia.
  • Netflix wypuszcza masę filmów. Możecie oglądać od najwyżej ocenionych, najczęściej ocenionych, najrzadziej ocenionych, jak tylko sobie wymyślicie. Miesiąca nie starczy, by być na bieżąco. Niestety usuwają też te filmy, więc to nie jest tak, że można sobie poczekać – oni w tym czasie usuną jakiś film z Brazylii tak słaby, że nawet na torrentach go nie będzie;
  • Duża ilość filmów to po części „zasługa” produkcji true crime czy dokumentów na temat nadający się na filmik na YouTubie, a nie film pełnometrażowy;
  • Torrenty są nadal najlepszym sposobem oglądania. Czysta esencja kina bez żadnych brudów w postaci stron w Internecie wywołujących we mnie poczucie winy, że czegoś nie lubię, albo wyrzeczeń w postaci bloków reklamowych trwających 30 min, zaczynających się od słabej reklamy polskiego filmu z disco polo;
  • Wiele razy pisałem w tym roku, że zawsze będę zachęcać do wizyty w kinie. Skończyłem ten rok z przekonaniem, że jest to co najwyżej akceptowalna metoda oglądania filmów. I to tylko dlatego, że są premierami. Telewizor własny nie ma sobie równych;
  • VOD potrafi dać film wyłącznie z lektorem; za sam seans Psa z lektorem mówiącym „śpiulkolot” wszyscy filmowcy w Polsce powinni ogłosić żałobę i zamknąć na następną dekadę wszystkie legalne źródła, niech się ogarną no…
  • Trzeba sprawdzać w kilku miejscach, czy dany film jest z danego roku, jeśli was to interesuje. Filmweb, IMDb i Upflix mają różne dane, a każda ze stron VOD robi co chce chyba;
  • Pixar nadal nie robi filmów mających sens;
  • Maratony w kinie to bycie w kinie, tylko założą ci opaskę z reklamą na nadgarstek i tyle z atrakcji obecnie – już lepiej zostać w domu;
  • Miałem wyrzuty, że nie podoba mi się Wszystko wszędzie naraz, ale okazuje się, że nikomu w tym kraju ten film się nie podoba (poza jedną osobą) i tylko ja mam z tym problem;
  • Legalnie jednak nie ma tragedii w tym sensie, że już w kwietniu mogę oglądać nowe filmy z Turcji czy RPA. Właśnie dzięki Netfliksowi. Są to słabe filmy, ale jednak. 10 lat temu bez festiwalu to byłoby niemożliwe.
  • Długie filmy to nie festiwale, ale właśnie Netflix. Nowe Horyzonty pokazały mi film, który nie trwał nawet trzech godzin. Regularne kino dało mi seans Avatara 2, trwającego 3h12min i Batmana, który był trochę krótszy. Lav Diaz co prawda zrobił film trwający 6 godzin, ale póki co jest melodią przyszłości. Poza tym – Netflix i Blonde czy nowy film Inarritu to najdłuższe pozycje roku.
  • Mam teorię, że polskie kino robią ludzie wydający 150 złotych dziennie na kawę. Na początku pisałem kwotę o połowę mniejszą, a potem we Wrocławiu zapłaciłem 25 złotych za gorącą czekoladę;
  • Tak, polskie komedie serio są aż tak złe. Szersze omówienie kina polskiego to u mnie materiał na całą serię esejów.
  • Istnieje coś takiego jak podgatunek dokumentów, gdzie celebryci się masturbują nad sobą. Kupują sobie film albo nawet miniserial, gdzie przez parę godzin wszyscy się nad nimi zachwycają. Wszystko niby realistyczne i improwizowane, ale jasnym jest, jaka jest prawda. Zero autorefleksji, pozorne konfrontowanie z mitami o swojej osobie czy zarzutach, ale w fałszywy i ograniczony sposób;
  • Filmy Straight-To-DVD są droższe do obejrzenia niż filmy w kinie; pomijam kwestię dojechania, ale bilet kosztował 14 złotych w czasie, gdy wypożyczenia gniota z Liamem Neesonem na dwa dni kosztowało 19 złotych. Jakość obu produkcji była podobna, ale nie o to chodzi
  • Festiwale online jeszcze istnieją, ale mogą być melodią przeszłości, bo dystrybutorzy wolą rzucić film tylko do oglądania na miejscu;
  • Żeby oglądać jak najwięcej filmów polskich z danego roku nie można jechać tylko do Gdyni, ale wcześniej trzeba zahaczyć o Kraków;
  • Przed obejrzeniem nowego filmu upewnij się, że filmweb odblokował możliwość oceniania go;
  • Disney+ jest jedynym VOD dodającym materiały dodatkowe, ale są one tylko częścią kampanii reklamowej, nie zbiorem faktycznie przydatnych ciekawostek rozszerzających znajomość jakiejś produkcji (chyba że w znaczeniu negatywnym – że Buzz Astral zaczął się od sygnału, że robią film, a dopiero potem zaczęli myśleć, o czym on będzie)
  • Adaptacje musicali to hańba dla oryginalnych przedstawień – powinni pokazywać zarejestrowane występy, zamiast robić filmowe wersje (13, Matilda) albo dokumenty o tych sztukach (Spring Awakening)
  • Filmy z Rosji są fuj i w ogóle bojkot, bez podania powodu odwołujemy festiwal kina Rosyjskiego… Ale filmy z Chin to są. I innych niedobrych krajów. Od kiedy was w ogóle obchodzi, że jakiś kraj jest zły? I czemu akurat teraz?
  • Sesje Q&A na festiwalach to nadal strata czasu (z nielicznymi wyjątkami)
  • Kino Amondo w Warszawie to najlepsze kino
  • Splat to najlepszy festiwal
  • WFF zaliczył kosmiczną wpadkę dając do programu film, którego nie wyświetlili, ale zamiast postawić sprawę konkretnie, to się czaili na zasadzie: „Chwila, może w ciągu ostatnich godzin jednak dostaniemy pozwolenie na wyświetlenie, nie wiemy, przyjdzie do kina tak czy siak, może się okaże, że będzie, a może nie”
  • AppleTV ma najlepsze filmy własnej produkcji
  • Sherlock Holmes, Opowieść wigilijna oraz Tom i Jerry są wiecznie żywi
  • Danny Trejo to ostatnia gwiazda kina
  • Można zrobić rasistowski film, jak najbardziej, tylko trzeba być Hindusami. Albo można obrażać tylko Brytyjczyków. Albo to i to, nie jestem pewien. Wtedy można i nikt się nie zająknie (RRR)
  • Poziom Legalnej Kultury wynosi 48%. Liczyłem to na początku roku – w skrócie sprawdziłem ile moich ukochanych filmów i seriali jest dostępnych na VOD, oraz ilu polskich reżyserów z mojego topu ma przynajmniej 5 filmów do oglądania. I wyszło mi 48%.
  • Wśród VOD brakuje w Polsce tylko Paramount+, którego oryginalne produkcje nadal nie są dostępne w Polsce. Inne, jak Hulu, Peacock, Epix czy Shudder umieją się dogadać z innymi stronami dostępnymi w Polsce
  • VOD to nadal syf, który potrzebuje innych stron, żeby zapoznać się z katalogiem bez logowania. Netflix, HBO i inne „działa”, więcej dobrego powiedzieć się nie da. 2/10.
  • Z 20 najlepszych filmów roku: 12 pokazali na sześciu polskich festiwalach, 4 było premierą na VOD, 2 można było oglądać w kinie, 2 w ogóle nigdzie nie było (Pearl i Cicha dziewczynka)
  • Z seriali brakuje The U.S. and the Holocaust, który jest chyba tylko na PBS.
  • Z shortów brakuje kilku na filmuwebie, w tym mojego ulubionego (Wilderness), ale przynajmniej były legalnie tu i tam (Mubi). Więc te 48% to by się zgadzało…
  • A właśnie – Mubi już nie usuwa filmów po 30 dniach. Dodają i kiedyś usuwają, ale teraz ten czas jest większy. Nie ma za to wygodnego przeglądania katalogu dostępnych rzeczy.
  • Wygodny okazał się Filmweb, który miał katalog dostępnych filmów z danego roku. I mogłem je sobie segregować dowolnie, w tym pod względem obecności na danej stronie VOD. Używam czasu przeszłego, ponieważ w przypadku seriali to zepsuli gdzieś w połowie roku i zaczęli wtedy uwzględniać nie tylko seriale zaczęte w 2022 roku, ale dodatkowo te, które są wciąż nadawane. Nie, że w 2022 roku wyszedł nowy odcinek, po prostu jeszcze nie został zakończony, więc np. mam tam seriale zaczęte w 2019 roku, mające następny sezon w 2023 roku.
  • Wszystkie konkursy, nagrody i wyróżnienia są do bani, ale jeszcze pracuję nad listą festiwali i nagród, które są najmniej do bani. Cannes raczej będzie na dnie.
  • Chodzenie do kina jest do bani właściwie z każdego powodu: reklamy, olewająca obsługa, drogo, kiepskie warunki, kiepska jakość wszystkiego, słaby wybór
  • Własny telewizor, własne głośniki, film z nielegalnych źródeł (żeby miał dobrą jakość obrazu i dźwięku) to jedyny sposób na okazanie szacunku filmowi
  • Token ma teraz na imię Tolkien i udajemy, że tak było od zawsze (South Park)
  • 38 dni zajęło mi zobaczenie pierwszych 10 filmów
  • Nagroda Tarantino za kino z fetyszem stóp idzie do serialu Peryferia i sceny gry w pokera.
  • I gdzie nowe Królestwo von Triera?!
  • Było też sporo scen z penisami. Najdziwniejsza była w serialu Pam & Tommy, gdzie Tommy gadał ze swoim penisem, który poruszał się cholernie nienaturalnie. W filmie African Disaster jedna scena miała miejsce w pokoju, gdzie były penisy na ścianach, tak po prostu. Więcej penisów nie pamiętam, ale były na pewno.
  • film o gotowaniu ziemniaków i patrzeniu w ścianę jest wybrany przez grupę ludzi za najlepszy film w historii, chociaż nikt z głosujących tak tego filmu nie nazwał (podawali tylko tytuły, bez kolejności, więc po prostu sporo osób go lubi, a nie, że wszyscy głosujący uznają go za najlepszy). W uzasadnieniu pisze tam, że film wyreżyserowała kobieta i że fakt objęcia pierwszego miejsca jest triumfem kobiecego kina, że jest długi, awangardowy i feministyczny, cokolwiek to znaczy wg osoby, która to pisała, oraz że pani reżyser przekształca kino w wyzwalającą siłę, bez pisania jak to robi, z czego wyzwala i co to w ogóle oznacza, ale to ładne hasło na koszulkę. „Akerman transforms cinema into a liberating force”. Mi to wygląda na zapowiedź pożegnania się z kanonem jakimkolwiek, bo to są „stare filmy” i na co to komu. Już niedługo historia kina będzie się składać z ostatnich 15-20 lat i bez przeszkód będzie można wynajdywać koło na nowo.
  • Na kulturę wydałem 4526 złotych z groszami, poza filmami i festiwalami (prawie 1000 na same bilety na WFF…) w tej kategorii są takie rzeczy jak gry czy Spotify, oraz karnet na Off Camerę przyszłoroczną.
  • Filmweb to dno, ale pod tym dnem są jeszcze wszystkie inne strony poświęcone pisaniu newsów o tym, co aktor napisał na Twitterze. Filmweb przynajmniej napisze, jak się zacznie jakiś festiwal czy coś.
  • Ogólnie sztuka krytyki wydaje się nie istnieć, wszyscy tylko piszą o filmach tak, jakby samo oglądanie było najmniej istotną częścią doświadczenia sztuki – istotniejsze jest pisanie o tym, co reżyser próbował osiągnąć, jego wcześniejszy dorobek, inspiracje i inne bzdety
  • W sumie tylko felietony Bartosza Żurawieckiego zasługiwały na znajomość, wyróżnienie i wracanie do nich. Jego spojrzenie na nowy film Bławuta sporo mi dał – pisanie o filmie bez pisania o tym, czy jest dobry albo zły. A jego uwaga o kinie homoseksualnym w Polsce to cytat, na który będę się jeszcze wiele razy powoływać („rodzimy twórcy przyjmują postawę asekurancką. Z jednej strony chcą tych gejów pokazywać w jak najmilszy sposób, z drugiej nie chcą urazić społeczeństwa, mówiąc mu rzeczy niemiłe. Powstaje więc dziwna hybryda, w której społeczeństwo łaskawie pozwala mniejszościom na istnienie, pod warunkiem, że mniejszości te, no właśnie, będą miłe i pożyteczne. Na przykład oddadzą nerkę”). Reszta artykułów, na które trafiłem, wydaje się pisana przez ludzi, którzy tylko czytają o filmach, a nie je oglądają, bo ważniejsze jest dla nich napisanie tekstu pod tezę
  • Nadal nawet nie wiedzą, czym jest relacja z festiwalu. W nagłówku pisze relacja, w treści zbiór amatorskich opinii o filmach, które tam się widziało, zero relacji
  • Pod względem prezentów do karnetu wygrywa festiwal w Gdyni (bez koszulki, ale ta była słaba), NH i WFF nawet już nie bierze udziału (NH torbę dali niewygodną, WFF nie ma karnetu), a Splat ma najlepszą koszulkę (którą musiałem dokupić)
    – Robienie rankingów najlepszych filmów roku na podstawie polskiej premiery to absurd, szczególnie przy jednoczesnym ignorowaniu premier festiwalowych. Często ta polska premiera oznacza, że film można zobaczyć w pięciu miastach przez tydzień.
  • Podział Polski:
    – Polska A – czyli są wszystkie premiery (Wrocław, Warszawa i pewnie coś jeszcze się znajdzie)
    – Polska B – większość premier można zobaczyć, głównie największych, może i krótko, może i z tygodniowym opóźnieniem
    – Polska C – można zobaczyć garść premier kilka tygodni po premierze w reszcie kraju, najczęściej grają 1-3 tytuły w kółko przez prawie miesiąc
    – Polska D – kino objazdowe raz w miesiącu albo rzadziej, w miejscowym Domu Kultury
    – Polska E – w ogóle nie ma kina
  • Czy dzięki temu, że oglądam wszystko, trafiłem na coś wartościowego, na co bym nie trafił oglądając „standardowo”? Tak, ale jeśli chodzi o całe filmy, to raczej wszystko bym zobaczył. Co najwyżej nie pojechałbym aż na 4 festiwale w jednym roku – zazwyczaj wystarczał mi jeden. Bardziej istotne jest, że zobaczyłem wiele pojedynczych scen, albo odwiedziłem wielu aktorów, których już nie widać w filmach pierwszej ligi.
  • Może tylko Pearl bym nie zobaczył, bo X nie lubiłem, a tak się przycisnąłem i nie żałuję. I teraz nawet chcę powtórzyć X
  • Widziałem dwa filmy w reżyserii Rona Howarda w tym roku – tego się nie spodziewałem. I pięciu reżyserów polskich, którzy zrobili po dwa słabe filmy, też widziałem, ale po nazwisku nie pamiętam
  • Widziałem Zanussiego, podałem rękę Skolimowskiemu, cieszę się ze znajomości z panią Martą Stalmierską

INNE OBSERWACJE

  • GARFIELD
    – Wciąż wychodzi i bawi, kilka stripów sobie zapisałem, a to jest mój ulubiony z tego roku: https://www.gocomics.com/garfield/2022/03/12

  • GRY
    – kupiłem Olli Ollie World. Musiałem zaakceptować trzy różne umowy przed przystąpieniem do grania. Jak to piszę, to w tle leci nieprzewijalne intro
    – Zapowiedziane z 6 lat temu usunięcie bullshotów (czyli fikcyjnych SS nie oddających faktycznego stanu rozgrywki) nie zostało jeszcze wprowadzone w życie, a tym samym SS są bezużyteczne
    – Nadal jest tendencja do ukrywania przycisku wychodzenia z gry. To wychodzę do paska, nie mój problem.
    – Chciałem być dorosły i skoro mogę sobie pozwolić na zakup dużej gry w dniu premiery, to kupię. Jak na złość, nic dużego nie wyszło poza Elden Ring (grałem pierwsze DS przez pół godziny w ciągu ostatnich 8 lat, więc…), God of War Ragnarok (nie mam konsoli) i nowe Call of Duty (nawet ok, ale zwróciłem po 100 minutach). Jeszcze z Indie Neon White był wyjątkowo chwalony, ale do tego czasu ambicje mi minęły i wolę grać w to, co już mam, a nie jest skończone.
    – Zresztą gry na premierę kosztują za dużo i są w złym stanie technicznym… Okolice 300 złotych za dużą premierę? Powodzenia…

  • PORN
    – Też ciężki temat, aby znaleźć osoby startujące w tym roku. Potem człowiek śledzi dokonania tych ludzi i nie wie, że robi to od dekady.
    – Najlepsze nowe osoby: Lumi Ray, Theodora Day, Reina Rae, tak pobieżnie patrząc. Jak coś mi się przypomni, to dopiszę
    – Z tego co wiem, nikt mi znany z działu porno nie zmarł w tym roku. Przynajmniej wg strony https://pornstardeaths.com/year-of-death/2022/
    – Zaczęli mieszać filmy trans ze zwykłymi. Dziwne.

  • WIADOMOŚCI / TELEWIZJA / RADIO
    – Jak człowiek zacznie to śledzić, to tylko bezsilność człowieka ogarnia
    – Siłą rzeczy z uwagi na miejsce pracy jestem wystawiony na działające odbiorniki, więc na własne uszy i oczy byłem świadkiem propagandy w reklamach i informacjach, obracaniu wydarzeń tak, aby pasowały do narracji.
    – Reklamy na grzybicę pochwy to standard
    – Infopiguła to najlepsze źródło informacji, jest nawet aplikacja

  • SPORT
    – Miał miejsce finał wszech czasów w piłce nożnej. Pierwsza bramka to karny po tym, jak piłkarz Argentyny przestał biec, a zaczął lecieć bez nart, piłkarz Francji będący za nim wbiegł na niego, polski sędzia odgwizdał karnego, polscy komentatorzy nie mogli się nachwalić jak dobrze argentyński piłkarz się podłożył.
    – W skokach narciarskich uczestniczą kobiety. W sensie są teraz konkursy mieszane, drużynowe.
    – Kubacki jest teraz mistrzem? Stoch dalej w czołówce, ale zazwyczaj parę miejsc za nim?

  • KSIĄŻKI
    – Trudno jest osiągnąć cel czytania wyłącznie nowości, jak nowościami najczęściej jest tegoroczny druk w języku polskim. Tak działają wszelkie rankingi nawet. W filmach przynajmniej liczy się rok premiery, ale w książkach? Komiksach? Jak chcesz premiery, to tak naprawdę czytasz wtedy polskie książki. I Stephena Kinga, a na resztę możesz poczekać lub kupić w oryginale przez księgarnie internetowe
    – Żeby się dokopać do daty prawdziwej premiery polecam goodreaders. Z komiksami to samo – nowy komiks może być nowy jako pierwsze wydanie w całości, ale pierwotnie wychodziły pojedyncze zeszyty.
    – Przeczytałem tylko jedną nową pozycję: Niepowinność. I mam tę możliwość nazwania jej najlepszą książką roku nie tylko dlatego – to po prostu rewelacyjna opowieść, Zabić drozda w kostiumie PRL. Tak na oko: Top 25 książek mojego życia.

  • YOUTUBE
    – Jeszcze sporo przede mną, ale na obecną chwilę i w pośpiechu te filmiki są moimi ulubionymi z tego roku. Analizy filmowe, skecze komediowe i kilka prawdziwych nagrań, dla których Internet powstał.
    – Najlepszą rzeczą jest jednak nowa seria 100 na Athlean-X. Ogólnie to jedyny kanał, który oglądam jak tylko wypuści nowy filmik, ale w tej serii przedstawiono mi zupełnie nowy sposób ćwiczeń i myślenia o nich. Filmik z ćwiczeniami ramion jest tylko przykładowy, tu chodzi o wszystkie z serii (i mam nadzieję, że jeszcze kolejne powstaną).
    – A zakładka „na czasie” to serio inny świat. Polski YouTube też jest fajny (Grzegorz Boberek i jego wykłady o 2 wojnie), ale te najpopularniejsze rzeczy to przecież vlogi ludzi chodzących na zakupy „(kupuj wszystko, co mieści się w dupie mojego psa”, dużymi literami itd) i mających nudne życie, albo uczestniczących w walkach w klatce (łącznie z gadaniem przed, które trwa 3h)
    – A pamiętacie, jak na początku roku była afera, że jeden z jutuberów został oskarżony o pedofilię i natychmiast jego kumple się od niego odwrócili?
  • MEMY
    – Miałem dać listę ulubionych memów z podziałem na kategorie (polityka, relacje, poważne, śmieszne, hard), ale nie miałem czasu. Dam więc tylko jeden, który lubię z wielu powodów, jest bardzo wymowny:
  • NAUKA ROKU
    – Nie ma obiektywnego powodu, byście ścielili łóżek. To nie jest ani dobre, ani złe, nie ma z tego żadnych korzyści póki sami nie uznacie, że pościelone łóżko jest korzyścią. Możecie tam zostawić bałagan – albo po prostu nie kłaść tam 14 poduszek, które 15h później trzeba będzie zdjąć. Albo kładźcie je, jeśli chcecie. Żadne z was nie ma racji bardziej od drugiej strony. Jeśli nie chcecie ścielić, nie zależy wam, nie widzicie w tym sensu – w porządku, nie jesteście gorsi! Co najwyżej możecie sobie przestawić w głowie, że jesteście lepszą wersją samych siebie, jeśli ścielicie łóżko, ale nie ma nic na obiektywne poparcie tego poza tym, że tak o sobie myślicie. A jak potrzebujecie nawyku na rozpoczęcie dnia, to pijcie wodę i zwisajcie z drążka przez minutę codziennie, tu już będą obiektywne korzyści.