Życie (Life, 2009)
Życie kontynuuje sukces Planet Earth, w spektakularny sposób prezentując życie natury. W tym tytule oglądamy właśnie życie zwierząt: ssaków, ryb, insektów i innych.
A poprzez „życie” w tym wypadku rozumiem pokazywanie, jak jedne zwierzęta jedzą drugie. Z tego głównie składa się ten tytuł: polowań (udanych bądź nie), metod zabijania, tropienia, cierpliwego czekania (aż trucizna zadziała po ukąszeniu celu), uciekania (przed lisem) czy skakania (aby capnąć insekta i zanieść go swoim małym).
Ten tytuł naprawdę potrafi imponować, kiedy myślę o ilości pracy włożonej w niego. Oglądamy materiał nagrany na terenie całej planety, w każdych możliwych warunkach – w nocy, z dystansu, kamera nawet znajduje się w tak zaskakujących miejscach, jak nora, gdzie matka chowa swoje młode. Jak to się udało? Na granicy cudu, taka prawda. Użyto sprzętu pierwszej jakości, aby móc z bliska obserwować istoty, które na sam nasz widok by uciekły – zrobili więc gigantyczne zbliżenie, ale takie, którego w ogóle nie czuć. Podczas oglądania czułem, jakbym znajdował się obok tych stworków razem z kamerą, jakby one mi ufały. Do czasu, aż kamera robi oddalenie i okazuje się, że tak naprawdę obiektyw stał z pięć kilometrów od celu. Mimo to w scenach akcji wciąż udało się zarejestrować płynne ujęcia w ruchu, kiedy kamera podąża za polującym lisem.
Prawdopodobnie też niemal żaden segment nie został zarejestrowany na jeden raz, tzn. ekipa nie spędzała jednego dnia w danym miejscu, by w ten sposób nagrać wszystko, co potrzebowali. Oni raczej wracali, kręcili kilkanaście godzin materiału, zmieniali pozycje i następnie dokonywali cudów w montażu. Zwierzę robi coś w wodzie na powierzchni, następnie zanurza się i robi coś tam, a kamera już na niego tam czeka. A my to oglądamy w formie kilkuminutowego segmentu i w ogóle nie musimy myśleć o tym, jak wiele pracy w to wszystko weszło.
Dlatego tak bardzo jest mi żal z tego powodu, że niczego się nie nauczyłem. Te 10 odcinków to było męczące doświadczenie, z którego nic nie zapamiętam. Nawet wizualnie nie było tu wiele momentów godnych wspomnianej Planet Earth.
Może jest tak, że produkcje przyrodnicze nie są dla mnie? Kiedy myślę o moich ulubionych dokumentach, to są to tytuły historyczne, polityczne albo biograficzne, pozwalające poznać i zrozumieć daną osobę. Po seansie takowych mogę sobie z pamięci coś powtórzyć, co się właśnie dowiedziałem i zrozumiałem. Życie pokazało mi, że zwierzęta polują i mają swoje sposoby, aby przetrwać – czyli coś, co sam już wiem. Potrafię jednak zrozumieć wielbicieli takiej tematyki, którzy chcieliby poznać faunę konkretnego miejsca, zobaczyć na własne oczy te wszystkie zwierzęta w akcji. Sam teoretycznie jestem taką osobą (na wsi śledziłem kota, aby zobaczyć, jak poluje) i w małych dawkach czerpałem przyjemność z oglądania.
Poza tym czuję pewien niesmak, bo to chyba skecz Monty Pythona o filmach przyrodniczych zrealizowany na poważnie.
INNE DOKUMENTY BBC
Africa (2013) ★★★
Z reguły to samo co Life, tylko dotyczy Afryki – czyli pięciu skrajnie odmiennym warunkom życiowym, oraz temu, jak życie sobie radzi w takich okolicznościach. Znowu więc oglądamy jedne zwierzęta jedzone przez inne. Przez pięć godzin.
Rzecz niesamowita wizualnie, a jedna sekwencja (walka podwodna) jest więcej niż niewiarygodna. Trudno uwierzyć, że nie tylko udało się ją zarejestrować, ale i czytelnie zmontować. A ludzie się kłócą, czy lądowanie na księżycu było sfabrykowane…
Dla początkujących ten tytuł to najlepszy wybór, bo całość trwa tylko 5 odcinków. Jest niby szósty bonusowy (przyszłość Afryki), ale nie na Netfliksie.
PS. Walka żyraf to najgłupsza rzecz, jaką natura wymyśliła. Nie mają narzędzi, żeby ze sobą walczyć, a i tak to robią – przy użyciu swoich szyj. Absurd!
Błękitna planeta ("The Blue Planet", 2001) ★★★
Teoretycznie ten dokument miał mnie najbardziej zaciekawić, bo intryguje mnie niezbadana głębia oceanów, ale tak nie było. To nadal dokument BBC o naturze, taki sam jak reszta. Pozwala zobaczyć niesamowite stworzenia i krainy, zamyka te nagrania w jakimś schemacie fabularyzowanym (najczęściej ktoś kogoś zjada, a wcześniej jeszcze tropi/poluje), by na koniec zostawić mnie z uczuciem zmarnowanego czasu, bo jako dokument ten tytuł nic mi nie daje. Może z wyjątkiem kilku ciekawostek, ale nie otrzymałem żadnej prawdziwej wiedzy.
PS. Na Netfliksie brakuje dwóch ostatnich odcinków. Zbierają one strasznie niskie oceny na IMDb, ale są pozbawione opinii, dlatego pozostaje mi zgadywać… że chodzi o narratora. W każdym z nich David Attenborough został zastąpiony, przez kogoś innego. Widać widzowie nie chcieli usłyszeć takiego Pierce’a Brosnana…
Najnowsze komentarze