Moje plany wakacyjne, czyli dlaczego nie jadę na Nowe Horyzonty

Moje plany wakacyjne, czyli dlaczego nie jadę na Nowe Horyzonty

23/07/2018 Blog 0
nh

Nowe Horyzonty to festiwal filmowy, największy w Polsce. Byłem tam trzy razy i w tym roku już mnie tam nie będzie. Wybieram inne festiwale.

Nowe Horyzonty są wprost dla mnie idealne. Oferują przegląd trudno dostępnego kina, nowości na długo przed premierą, wszystko jest bezbłędnie zorganizowane. Impreza ma miejsce we Wrocławiu, mieście wspaniałym, a ludzie, których tam spotkałem, byli rewelacyjni. To festiwal, przy którym nie wiadomo co jest lepsze: oglądanie filmów przez 14 godzin dziennie czy też wychodzenie po północy ze znajomymi do baru, żeby rozmawiać o kinie do drugiej-trzeciej w nocy. Nie znam lepszego sposobu na świętowanie miłości do filmu niż Nowe Horyzonty.

Czemu więc tam znowu nie jadę? Decyzję podjąłem już podczas poprzedniej edycji, od tamtego czasu w snach wracałem do Wrocławia cztery razy i mimo to twardo trzymam się swojego postanowienia. W tym roku chcę odwiedzić inne festiwale.

Jeśli chciałbym zrealizować ranking festiwali w Polsce, miałbym tylko kilka do dyspozycji – Pięć Smaków, Święto Niemego Kina, ewentualnie French Film Festiwal (z czego tylko na NH byłem od początku do końca). I wygrałby w tym wszystkim… Splat!, ponieważ jako jedyny oferuje dodatkowe atrakcje (to festiwal horrorów, gdzie można było zdobyć zdjęcie samego siebie w worku z prosektorium – wiecie, że niby jesteście trupami). Nawet Nowe Horyzonty to koniec końców chodzenie do kina i tyle, różni się to tylko ilością tytułów oglądanych w ciągu dnia oraz ludźmi, których spotykasz przy okazji. Często są to osoby, które przyjechały z całej Polski i są żywo zainteresowane filmem. Rozmowę z nimi nie trzeba zaczynać od tłumaczenia się, jak można oglądać więcej niż 100 filmów rocznie albo dlaczego oglądam pięciogodzinne produkcje. Po prostu zagadujesz do osoby siedzącej obok ciebie na sali albo na schodach i zostajecie przyjaciółmi do końca życia. To bardzo dużo, ale chciałbym też, żeby organizatorzy festiwali stawiali na dodatkowe atrakcje, by festiwal był czymś więcej niż tylko wyjściem do kina. Zobaczę więc, jak to wygląda gdzie indziej.

Pomijając temat braku funduszy oraz problematyczny dojazd, to ja tak naprawdę mam tylko jedną okazję rocznie, by poznać jakiś nowy festiwal. Do tej pory były to Horyzonty, bo były pewne – mam tam okazję spotkać ludzi, których znam, miasto też było znane, podobnie zasady panujące na danym wydarzeniu. To taki bezpieczny wybór, czyli zaprzeczenie idei Nowych Horyzontów! To jest nawet w samej nazwie! Nie chcę się ograniczać do jednego miasta i zamykać tam do końca życia. Rok temu czułem się już źle we Wrocławiu, bo to raczej moje finalne miasto, na które jeszcze nie zasłużyłem. Trzy razy tam byłem i myślę, że raczej nic nowego już tam mnie nie spotka. Nie w najbliższym czasie.

Innym koniecznym warunkiem jest jeszcze wymóg brania 10 roboczych dni urlopu z rzędu, żeby w pracy zabrali mi trochę mniej z pensji w danym miesiącu. Z tego powodu wiele festiwali odpada, bo te trwają tylko tydzień i na dodatek nie dzieje się wtedy nic dodatkowego (w sensie, że nie nakłada się wtedy kolejny festiwal w innej części Polski). Tutaj znowu Nowe Horyzonty są idealne, ale poza nimi rozważałem dwie opcje: Warszawski Festiwal Filmowy (12-21 października) połączony z American Film Festiwal (23-28 października), albo Dwa Brzegi (28 lipca do 4 sierpnia) połączone z Letnią Akademią Filmową (3-12 sierpnia). Wybrałem to drugie, ponieważ 1) mam studia i nie wiem, może będę miał pielęgniarskie ćwiczenia w październiku, na których koniecznie muszę być, a po 2) jednak chcę wakacje w słońcu.

dwa brzegi

A tak w ogóle to przez cały rok myślałem, że wezmę urlop we wrześniu i przejadę się na Splat! (festiwal horrorów w Lublinie), a potem do Gdyni. Niestety przesunęli Splat na listopad i nic z tego nie wyszło, a oba chcę zobaczyć!

Całość już teraz zapowiada się dla mnie ciekawie, ponieważ zdecydowałem się na noclegi na polach namiotowych, a to tylko początek. Wszystko wskazuje na to, że będę miał trochę czasu pomiędzy filmami na różne wystawy oraz spędzanie czasu nad brzegiem Wisły. Nie wiem, ile filmów zobaczę, tempo będzie na pewno mniejsze, niż mogłoby być na Nowych Horyzontach. Programowo też nie jestem pod wrażeniem, głównie będę oglądać to, co będzie. Najprawdopodobniej nie będę też brał laptopa (doradzono mi, że w przypadku namiotu to kiepski pomysł), a to oznacza, że nie będę w stanie zdawać codziennej relacji na blogu z obejrzanych filmów oraz wydarzeń mających tam miejsce. Pisać będę oczywiście na bieżąco, ale opublikuję to dopiero po powrocie. Myślę więc nad odkurzeniem swojego profilu na Instagramie i by tam zdawać relację z Dwóch Brzegów oraz Letniej Akademii Filmowej. Jeszcze się zobaczy.

Na pewno cieszę się jeszcze bardziej z zakupu tabletu, bo do Kazimierza i Zwierzyńca mam naprawdę daleko. Na szczęście będę miał kilkanaście odcinków „Przystanku Alaska” do dyspozycji, powinienem dać sobie radę. Teraz tylko problemem jest jak dbać o higienę na polu namiotowym, ale to przyszłość. Na razie zrobiłem na IMDb dwie listy, na których zawarłem program z obu nadchodzących festiwali. Wszystko po to, by móc zobaczyć, jakie tytuły nie mają jeszcze ocen i które są najwyżej oceniane. Jeśli chcecie skorzystać, to proszę:
Dwa Brzegi: https://www.imdb.com/list/ls024539224/
LAF: https://www.imdb.com/list/ls024579008/

Czy z kimś się widzę na miejscu? Na jakie festiwale jedziecie, jeśli macie to w planach? Grunt, by był to mile spędzony czas. Tego wam życzę i do zobaczenia na filmowym szlaku!