Pakt (2015-16)

Pakt (2015-16)

15/06/2020 Opinie o serialach 0
Marcin Dorociński

Naprawdę dobra intryga. Nawet pomimo całej reszty.

3/5

Sezon I (2015)

W 2014 roku powstał norweski serial Układ, który rok później zaadaptowano przez HBO do Polski jako Pakt. Jest to historia dziennikarza, który trafia na ślad afery pieniężnej, co jest tylko początkiem wielkiej intrygi. I jest ona naprawdę dobra! Wciągająca, złożona i pomysłowa – to w zasadzie taki polski Dan Brown, mieszający różne motywy i ukrywający ślady, po których udaje się dojść do prawdy. To opowieść, w której nikomu nie możemy ufać, jesteśmy cały czas zaskakiwani i musimy zgadywać, o co chodzi, by i tak potem dowiedzieć się, że całość ma o wiele większy wymiar, niż mogliśmy sobie nawet wyobrażać. To jest zagadka, napięcie, to się autentycznie chce oglądać. Pod względem intrygi Pakt zasługuje na pochwałę.

Co innego sposób, w jaki ta intryga się łączy – czyli w jak ona się rozwija, jak bohaterowie dowiadują się kolejnych rzeczy, jak dochodzi do kolejnych komplikacji… Cóż, tutaj jest naprawdę różnie. Momentami żenująco. Zachowanie postaci jest czasami niezrozumiałe, a gdy w jakimś momencie wystarczyłaby prosta rozmowa, żeby wiele wyjaśnić, wtedy scenarzyści wychodzą z siebie, byle tylko do tego nie doszło.

– Muszę ci coś powiedzieć!
– CO CHCESZ MI POWIEDZIEĆ?!
– TO BARDZO WAŻNE!
– CO JEST TAKIE WAŻNE?!
– TO JEST NAPRAWDĘ POWAŻNE!
– CO TY SOBIE ZNOWU WYMYŚLIŁEŚ, CO?!
– NIE WYMYŚLIŁEM!

Ponadto bohater jest z zawodu dziennikarzem i pomaga mu pani informatyk (czyli wiecie: HAKER), ale te dwie profesje są raczej polem do twórczej interpretacji przez trzeciorzędnych scenarzystów chcących tylko popchnąć fabułę do przodu, dlatego najczęściej oglądanie kogokolwiek wykonującego swój „fach” przyjmowałem z politowaniem. Czasami z zażenowaniem. Nie pomaga też, że w zasadzie wszyscy aktorzy mówią tak samo. Lubię choćby Dorocińskiego, potrafi grać twarzą czy ciałem, ale nie głosem, nie dykcją, a tutaj wszyscy brzmią jak on. Każde słowo w zdaniu mówią z takim samym tempem, zwracając uwagę bardziej na wymowę niż emocje. I nie wiem naprawdę, czyja to mogłaby być wina. Reżysera? Aktorów? Scenariusz też czasami ma problem z dostarczeniem udanych dialogów. Może to było narzucone od producentów, którzy wymagali takiego spokojnego, zimnego tempa, które wypełni godzinny format każdego odcinka. A osobiście czuję, że lepiej ten serial sprawdziłby się jako sześć półgodzinnych odcinków. Nie chcę teraz powiedzieć, że to wolne tempo jakoś przeszkadza – bo jednak byłem wciągnięty w opowieść, ale raczej pomimo tych wszystkich problemów z aktorami, reżyserią i scenariuszem, nie dzięki nim. I zagadką dla mnie jest, dlaczego tak jest.

Oglądało się to naprawdę z przyjemnością. Problem pojawił się na samym końcu, kiedy już rozwiązano zagadkę… Co było absurdalne. I oglądając zakończenie, ja nawet nie miałem pewności, czy bohater w ogóle został oczyszczony z zarzutów (bo wiadomo, w takich tytułach policja zawsze ściga protagonistę)? A jeśli tak, to na jakiej podstawie? Widać to nie było potrzebne. Za to twórcy ciskają gromy w kierunku bogatych za to, że są bogaci (bo na pewno ukradli, jak inaczej mieliby tyle pieniążków?), to jest to, co mamy wynieść z tego seansu. Wszyscy bogaci to złodzieje.

Drugi sezon jest już w całości autorstwa polskich twórców, nie został adoptowany z zagranicy, ale już nie mam ochoty go sprawdzać. Pakt był wystarczający do tego, aby mu zaufać na okres jednego sezonu. Tego czasu nie żałuję, to była naprawdę dobra opowieść.

PS. Dorociński podczas najazdu sił specjalnych ściska swojego laptopa podobnie, jak to było podczas afery podsłuchowej w 2014 roku (jeśli nie pamiętacie – Sowa i Przyjaciele, Amber Gold, przeklinanie, kraj z dykty). Celowe?