Gęsia skórka (Goosebumps, 1995-98)

Gęsia skórka (Goosebumps, 1995-98)

16/10/2018 Opinie o serialach 0
Goosebumps
R.L. Stine
Ryan Gosling (serio!)

Idealna formuła na horror dla nieletnich widzów. Niedorzeczny i konsekwentny we właściwy sposób.

Jak tytuł wskazuje – nie mówimy tu o prawdziwym strachu albo ambitnym horrorze psychologicznym. Jesteśmy raczej w rejonie nastoletnich opowiadań, które wywołują dreszczyk emocji i właśnie gęsią skórkę.

Swoją drogą to okropna nazwa, ale nie mi osądzać neologizmy przodków.

Goosebumps to serial, w którym każdy odcinek jest oddzielną historią. Inny bohater, inna fabuła, ale za każdym razem mamy nieletniego protagonistę oraz tandetny, kiczowaty i niedorzeczny pomysł. Mówimy tu o bibliotekarzu, który je robaki i zmienia się w potwora po godzinach. Albo o morderczej gąbce z szafki pod zlewem. A co powiecie na tatusia prowadzącego eksperymenty w piwnicy, któremu zaczynają rosnąć liście na głowie?

Niedorzeczny. Kolejne głupie słowo.

Należy więc najpierw rozpracować to, w jaki sposób ten serial w ogóle działa. Cóż, przede wszystkim – jest świadomy swojej absurdalności. Są momenty, na których trudno jest się nie śmiać od ucha do ucha i po prostu dobrze bawić. Dziewczyna wraca do domu w biegu i krzyczy do rodziców:

Dziewczyna: Widziałam potwora!
Tata: Czy nikt tutaj już nie umie powiedzieć cześć?
D: Cześć, tato, widziałam potwora!
T: Mam nadzieję, że to gadanie o potworach jest tylko fazą, przez którą przechodzisz.
D: Życie jest fazą, przez którą przechodzę!

Po prostu czuć, że sami scenarzyści musieli zrobić przerwę, gdy napisali ten dialog. Jest więc w tym serialu luz, humor i dobra zabawa, a nastolatki faktycznie zachowują się jak nastolatki. Oglądam tych ludzi i przypominam sobie, jak sam się zachowywałem w podstawówce. Jak moi znajomi się zachowywali – a to tylko część uroku lat 90. zamkniętego w tym tytule. Oglądanie Goosebumps jest jak oglądanie innej epoki – wracanie do domu po aparat fotograficzny, żeby wrócić na miejsce zdarzenia i zrobić tam zdjęcie potworowi. Albo wyjechanie na obóz i zorientowanie się, że nie ma tam telefonu. Jakiegokolwiek!

Wracając do tematu – pomysł na historię może być głupkowaty i można się do tego przyznać, ale konsekwencje punktu wyjściowego są jak najbardziej prawdziwe i poważne. Często jest tak, że nasi protagoniści są osamotnieni i nikt im nie wierzy w istnienie zagrożenia. Sami muszą stawić im czoła, a na koniec nie ma żadnego uniku. Do tej pory tylko jeden odcinek skończył się na tym, że tak naprawdę wszystko było udawane. Pozostałe odcinki nie bawią się w takie rzeczy – potwory są prawdziwe, zagrożenie jest prawdziwe, a bohater naprawdę ratuje sytuację.

Na Netfliksie mamy tylko 13 odcinków

Nie są po kolei, ale przynajmniej mówimy tu wciąż o pierwszym sezonie. Nie są to odcinki wzięte z przekroju całego serialu. Dlaczego tak jest? Nie mam pojęcia, ale było już tak rok temu.

To trochę jak straszenie młodszego rodzeństwa bezsensownymi historiami o potworach. Problem w tym, że one okazują się prawdziwe. Formuła jest więc bezbłędną, a w każdym odcinku udało się ją wykorzystać w świeży i pełnoprawny sposób. Tak naprawdę to wcześniej jakoś nie myślałem o tym, czy da radę zrobić horror dla młodszych widzów, bez jednoczesnego zakłamywania wizji świata i przedstawiania go jako miejsca bardziej bezpiecznego i grzecznego niż jest w rzeczywistości. Okazuje się, że to jest możliwe. Ponad 70 epizodów powstało o tym, i to tylko w obrębie tego jednego tytułu. Jego sequeli czy ostatnich filmów kinowych nie liczę.

Pierwszy sezon zaliczyłem w zasadzie w jeden dzień i mogę tylko dodać jedno – przy okazji Halloween jest to znakomity seans dla wszystkich. To naprawdę dobra zabawa z dreszczykiem. Jeśli ktoś chce lekki horror, to nie ma wiele lepszych propozycji.