Nowy rok i aktualizacja bloga
Kolejny rok za nami, kolejny raz strony Internetowe robią, co mogą, by w pocie czoła stać się mniej funkcjonalne. Last przestał scrobblować, filmweb usunął blogi i przestał wysyłać powiadomienia o komentarzach, LanguageTool (strona sprawdzająca pisownię) już nie pozwala przekopiować poprawionego tekstu, by wrzucić do notatnika, bo wtedy znikają wszystkie entery. Nawet RateYourMusic poprawiając rankingi i dodając kilka fajnych opcji (teraz można zobaczyć zestawienie filmów z wybranego okresu czasu, np. 1980-2010), to zmienił wizualnie stronę list – a ja wolałem starą wersję, kompaktową, gdzie było mniej kliknięć, ale to już subiektywna uwaga. PayPal nadal stara się poznać mój numer telefonu, co trzeba obchodzić, kombinując z adresem strony. Nadal nie ma dobrej aplikacji na telefon do seriali, Tidal przestał informować, ile minut trwa dana płyta, a w wersji na telewizory nie pokazuje wszystkich playlist, jakie się stworzyło. Mubi z kolei przestało informować za ile dany film zniknie – a jeśli nie wiecie, to jest VOD, gdzie każdy film pojawia się tylko na 30 dni. I teraz trzeba sobie liczyć, za ile i którego dnia dany film zniknie. Ale hej, przynajmniej śnieg spadł w tym roku.
U mnie za to pojawiły się w końcu listy ulubionych filmów, seriali i zespołów, a teraz wchodzi jedna duża zmiana – inaczej będzie liczony ranking reżyserów. Teraz, zamiast wyliczać średnią ze wszystkich widzianych filmów, jakie wyreżyserowali, będę liczyć tylko dziesięć najwyżej ocenionych pozycji. I będę dążyć, aby do końca roku każdy w mym Top 50 miał te 10 pozycji, które widziałem na własne oczy. Chyba że zrobił ich mniej.
Powód tej decyzji jest taki, że nie chcę się obawiać przed seansem mniej udanych filmów jakiegoś reżysera, którego lubię. Konkretnie chodzi tu o Woody’ego Allena, którego unikałem od sześciu lat – wielu powie, że słusznie – ale obejrzałem najnowszy film i nie był może dobry, ale miał to, czego szukam u tego twórcy. Jestem zadowolony, że go widziałem, ale średnia reżysera będzie teraz niższa i spadnie on w rankingu… Który przecież powinien być tylko ciekawostką, niczym więcej. Więc wprowadzam zmiany, żeby móc oglądać i by nic negatywnego z tego nie wynikało. Reszta zasad pozycjonowania bez zmian – istotna będzie średnia, potem ilość pięciogwiazdkowych tytułów, potem ich ilość na mojej liście ulubionych filmów, by w końcu decydowała ich konkretna pozycja… Chociaż chciałbym też, by były istotne moje wyróżnienia za bycie reżyserem roku, ale to raczej tylko do ciekawostek, a nie dlatego, aby wpływały na kolejność na liście. To w końcu nagroda, która jest przyznawana czasami „z braku laku”.
Nowe nazwiska na liście:
19 Mikio Naruse
21 Edward Yang
39 Tadeusz Konwicki
171 Victor Sjostrom
202 Rian Johnson
…dzięki czemu lista teraz liczy aż 242 osoby (duety licząc jako jedną). I w sumie brakuje tylko kilka osób, może uda mi się zamknąć w 250 osobach? Jeszcze Stanley Kramer, Jiri Menzel, Grzegorz Królikiewicz, Dorota Kędzierzawska, Nikita Michałkow, Andrzej Konczałowski, Eric Rohmer, Frederick Wiseman, John Schlesinger… No dobra, jeszcze kilkanaście nazwisk wymienię. A przecież zaraz Mike Mills czy inny S. Craig Zahler zrobią więcej filmów, ich też trzeba będzie liczyć.
Więcej zmian nie ma, a co do planów na 2021 rok – mogę je podsumować słowami ostateczne przygotowania do 2022 roku, kiedy to planuję zobaczyć wszystkie premierowe obrazy. Do tego momentu chcę więc być spełnionym kinomanem – co jednak nie uda mnie się w 100%, już teraz to wiem, więc mam kilka punktów, które pozwolą mi to osiągnąć w stopniu wystarczającym:
– obejrzeć te kilka filmów, które naprawdę chcę zobaczyć, ale od lat nie znalazłem na to czasu: Napoleon Abela Gance’a, Aleksander Wielki, tego typu rzeczy.
– powtórzyć wszystkie filmy, które powinny być na mojej liście ulubionych i ułożyć je tak, aby faktycznie zbudować z nich ranking
– to samo z serialami
– zrealizować przegląd twórczości filmowej dla każdego reżysera w moim Top 50. Do końca roku powinienem się wyrobić i jest to osiągalne.
– kontynuować podsumowanie poszczególnych roczników. Obecnie skończyłem 1994, a z wyliczeń wynika, że uda mi się dokończyć zarówno lata 90. jak i 80. Może nawet zacznę 70., ale i bez tego oznacza to, że będę miał na blogu podsumowanie filmowe czterech ostatnich dekad. Wiem, że pojedynczo nie są to zbyt interesujące wpisy, może nawet wydają się robione jako zapychacze, ale ja cały czas celuję w ten większy obraz – a faktem jest, że nie kojarzę drugiego miejsca w Internecie, które by to miało, a to niewiarygodnie ułatwia mi kochanie kina jako całości, pamiętania o przeszłości.
– obejrzeć każdy film, jaki chcę zobaczyć z tych mających premierę po 2012 roku. Chcę być już na bieżąco i ostatnie lata chcę mieć poznane.
– muszę też zrobić „Sto lat w kinie” dla 1921 i 1922 roku na zapas, skoro w 2022 będę oglądać tylko nowości!
Co do festiwali filmowych – jeszcze nie mam planów. I pewnie nie tylko ja. Na pewno wybiorę się na jakiś nowy, omijając wszystkie, na których byłem osobiście.
Najnowsze komentarze