Podsumowanie 2017 roku. Garrety & Rezy!
Ostatnia aktualizacja: marzec 2024
NAJLEPSZE FILMY ROKU
Miejsce #1: Niemiłość ("Nelyubov / Loveless")
Obraz, który zachwyca precyzją wykonania. Reżyser wyraźnie wiedział, jak wyglądać ma cała jego produkcja, ale też potrafił skupić się na bieżącej sytuacji. Mamy tu małżeństwo, które sprzedaje mieszkanie, ponieważ się rozwodzą. Oboje mają już następną drugą połówkę i są na dobrej drodze do nowego życia, ale co z ich dzieckiem? Na pochwałę zasługuje zarys postaci – są jednakowo i jednoznacznie negatywni, ale nie w jednoznaczny sposób. W każdym z osobna można zobaczyć coś dobrego. Można zrozumieć, czemu ktoś z nimi był i dał im drugą szansę. Z chęcią zadałem sobie nieraz pytanie: gdzie zaczyna się ich ciemna strona? Gdzie jest wina w tym, że ich sytuacja zaczęła wyglądać tak, a nie inaczej?
Miejsce #2: Trzy billboardy za Ebbing, Missouri
Tytułowe miejsca reklamowe stoją tuż obok siebie, na mało używanej drodze. Mildred Hayes wykupuje je, by dzięki nim w głośny sposób zapytać policję w miasteczku, dlaczego nic nie zrobili w sprawie jej zamordowanej córki. W tym filmie nic nie kręci się wokół jednej postaci lub jednego wydarzenia. To trudny film do jednoznacznego omówienia. Będziemy do niego wracać i rozmawiać o nim, by dojść do tego, co tak naprawdę on sobą wyraża. Jest tego wart. Teraz powiem tylko jedno: jestem pod wrażeniem tego, ile dobra reżyser znalazł w ludziach. https://garretreza.pl/martin-mcdonagh/
Miejsce #3: Blade Runner 2049
Znakomita kontynuacja. Zachowuje niepowtarzalny styl, adaptuje go na swoje użycie, do tego skrywa kawałek fascynującego sci-fi, chociaż mógłby go trochę bardziej odkryć. Dziękuję.
Miejsce #4: Logan
Główny bohater jest już stary. Opiekuje się dawnym przyjacielem i chcę zamieszkać na łódce. Ale jest mutantem, więc ktoś znowu pakuje go w kłopoty i nasz bohater musi uciekać razem z małą dziewczynką przed ludźmi, którzy chcą jej zrobić krzywdę. Byłem zdziwiony, gdy ten film premierował w Berlinie, ale zaskakująco pasuje on do takiego miejsca jak festiwal filmowy. „Logan” jest poważny i dojrzały, w stylistyce jak i podejmowanych tematach – starość, umieranie, egzystencja bez celu i własnego miejsca. Przy tym umie zabrać widza w tą beznadziejną podróż bez wywoływania u niego chęci aby przerwać seans – i osiąga to pomimo braku nadziei. Wiemy, że na końcu podróży nie znajdziemy zbawienia, bo takie sztuczki są poza zasięgiem tego wszechświata… A i tak jedziemy.
Miejsce #5: Dunkierka („Dunkirk”)
Eksperyment, który stał się filmem. Sukces na każdym poziomie. Filmowość, rozmach i unikalne podejście do pokazywania strachu. https://garretreza.pl/christopher-nolan/
Miejsce #6: Night is Short Walk on Girl
O jednej nocy, która rano będzie się wydawać odległą przeszłością. O nocy, podczas której wydarzy się wiele niesamowitych rzeczy. To list miłosny do nocnego życia i jego nieskończonego potencjału, aby odmienić czyjeś życie. Dziewczyna spaceruje, a chłopak śledzi ją i zbiera się na odwagę, aby zagadać, zabłysnąć, zaimponować jej. A to nie będzie łatwe z wielu powodów. https://garretreza.pl/night-is-short/
Miejsce #7: Blok 99 („Brawl in Cell Block 99”)
Zahler znowu przekracza granice brutalności na ekranie, a Vince Vaughn bije się lepiej niż superbohaterowie w kostiumach. „Blok 99” nie jest dla wszystkich, bo to dosyć wystylizowany tytuł, ale znakomitym. Reżyser swoim drugim filmem udowodnił, że warto czekać na jego produkcje, że potrafi dostarczyć niesamowicie satysfakcjonujący finał. https://garretreza.pl/blok-99/
Miejsce #8: Wojna o Planetę Małp ("War for the Planet of the Apes")
Już po pierwszym kadrze widać, że jesteśmy świadkami wyjątkowego filmu – oto kamera krąży nad żołnierzami, maszerującymi przez las, pokazując ich od tyłu. Tak naprawdę widzimy tylko ich kaski i napisy, które tam mają, przypominając nam o klasykach kina wojennego.
Miejsce #9: Piękny kraj ("God's Own Country")
Pastwiska Irlandii, gdzie nie ma nawet zasięgu telefonicznego. Skromna rodzina zatrudnia młodego człowieka do pomocy na farmie. Cenię sobie ten tytuł już za samo to, że chociaż opowiada o gejach, to jest wyzbyty wątków dyskryminacji. Czekałem, aż coś takiego się pojawi, ale tego nie dostałem wcześniej. Dla twórców homoseksualiści to po prostu ludzie, którzy mogą mieć normalne problemy w życiu – takie jak samotność, problemy z poczuciem własnej wartości czy podejmowanie trudnych, życiowych wyborów.
Miejsce #10: Uczciwy człowiek (Lerd)
Główny bohater imieniem Reza jest nękany (jego miejsce pracy jest niszczone, życie rodziny zagrożone), a jego oprawcy uchodzi wszystko na sucho, bo tak wygląda sprawiedliwość w Iranie (wszyscy są przekupieni i robią, co każe ten, co najwięcej płaci). Jak mówi jedna z postaci: tam albo uciskasz, albo jesteś uciskany. Co zrobi główny bohater? Z przyjemnością stwierdzam, że odpowiedzi są warte poznania. Film który od początku ma pomysł na siebie i nie zwleka z niczym. Pełnoprawne kino gatunkowe ze społecznym zacięciem.
Miejsce #11: Lady Bird
Lady Bird to piękne imię, a „Lady Bird” to piękny skrót z życia osoby dorastającej. Jest tu obecny ciąg przyczynowo-skutkowy i kolejne sceny są logiczną kontynuacją wcześniejszych, ale tak naprawdę nie ma tu historii. Nie jest to też zbiór epizodów. To skrót z życia nastolatki, jej dorastania. A my możemy tylko to obserwować. https://garretreza.pl/lady-bird/
Miejsce #12: Opowieści o rodzinie Meyerowitz (utwory wybrane)
Czasami po prostu oglądamy film o ludziach. I staramy się ich zrozumieć. Ludzie próbują sobie radzić w życiu. Mają małe problemy. Jak to możliwe, że mają one takie duże znaczenie dla nich? Przecież sami o tym nawet wiedzą. Mówią na głos, co ich uwiera – i słyszą, jak niepoważnie to brzmi. A jednak to jest dla nich takie ważne. Jak to się dzieje, że chociaż są udani, to widzimy tylko ich uszkodzoną stronę? Ostatnia scena jest fenomenalna. Obywatel Kane Baumbacha. https://garretreza.pl/noah-baumbach/
Miejsce #13: A Ghost Story
„I like it when people on TV hug each other„. Najsmutniejszy film zestawienia, a przy tym jedno z najbardziej filmowych doświadczeń w 2017 roku. Śmierć, samotność – ale ta od życia doczesnego, życia przez wieczność, w zapomnieniu, które w końcu dotyka nawet ciebie samego i wspomnienia, kim i gdzie jesteśmy, co robimy…
Miejsce #14: Spider-Man: Homecoming
Wzroku nie mogłem oderwać. Zero Marvela w Marvelu. Ten tytuł miał naprawdę wszystko: pomysły, bohatera, historię, wyzwanie, siłę, świetny scenariusz… Będę wracać, nie mam żadnych wątpliwości. https://garretreza.pl/spiderman-idealny/
Miejsce #15: Długa, dziwna podróż („Long Strange Trip”)
List miłosny do Greatful Deadi jego fanów, ale jeśli ktoś nigdy o nich nie słyszał, nie zna ich płyt, ten zapewne poza odpowiedzi, których szuka. Mogę tylko nadmienić, że tak było właśnie w moim przypadku. Lubię ich American Beauty, uwielbiam Box of Rain, ale niczym więcej nie jestem. Cieszę się jednak, że ten zespół istniał, a ludzie mogli go pokochać. To był piękny rozdział w historii ludzkości. https://garretreza.pl/long-strange-trip/
Miejsce #16: Boso po ściernisku
Pierwsza nauka chodzenia po suchej trawie, konflikty w rodzinie i zmuszanie dzieci, żeby objęły stronę między tatą i dziadkiem. Beztroska dorastania w czasie drugiej wojny światowej w typowym ujęciu czeskiego poczucia humoru. „Florida Project” bardzo próbowała być tym filmem – tak początkowo pomyślałem, ale okazało się, że te tytuły są z tego samego roku. Taki ze mnie profesjonalista. https://garretreza.pl/laf-18/
Miejsce #17: Blask ("Hikari")
Jestem zauroczony, chociaż możliwe, że wczytuję się w to zbyt głęboko. Tym razem Naomi Kawase opowiada o kobiecie tłumaczącej filmy dla ślepych. Tworzy audiodyskrypcję, próbując słowem mówionym odtworzyć magię obrazu. Widzę tu piękną historię o miłości do filmu. Próba przełożenia języka obrazu na język słów, niepowodzenie i prawdziwy żal ludzi, którzy stracili wzrok – bo stracili też filmy. https://garretreza.pl/laf-18/
Miejsce #18: Jeszcze nie koniec
Tytuł opowiada o przemocy w rodzinie, ale robi to delikatnymi środkami, bliski prawdziwemu życiu. Zamiast brutala i osiłka, który terroryzuje rodzinę, otrzymujemy spiralę nieporozumień oraz niewiedzy, co powinno się robić. To prowadzi do desperacji, ta do napięcia i w ten sposób oglądamy ludzi, którzy nie mogą ze sobą być, chociaż nikt nie ma nawet siniaka. To świat oglądany z perspektywy również dziecka, więc to też świat pozbawiony zrozumiałych zasad. Bohater nie może mówić określonych rzeczy konkretnym osobom, ale w zastępstwie nie wie, co powiedzieć. To tworzy nieufność, panikę. Wszystko to jest naprawdę dobrze ukazane, bez łatwych rozwiązań. „Jeszcze nie koniec” robi po prostu wrażenie tym, jak podchodzi do tematu. Mam z tym tytułem dwa problemy – postacią główną jest jednocześnie antagonista (czyli ojciec) i z rozwoju akcji jesteśmy w stanie zrozumieć to, czego on nie może, czyli w jaki sposób wywiera negatywne emocje wśród własnej rodziny. Nie ma jednak tutaj drugiej strony i poza oczywistościami (on je kocha) nie możemy zrozumieć jego zachowania, spojrzeć na wszystko z jego strony, czemu kontynuuje to, co robi pomimo efektów, jakie osiąga? Po drugie – zakończenie. Ma ono momenty właściwie wybitne, ale przy tym jest też nieco pójściem na łatwiznę. Mimo to nie mogę mu odmówić zrobienia na mnie wrażenia.
Miejsce #19: Kapitan
Na dwa tygodnie przed końcem 2 wojny światowej uciekinier przyodziewa strój kapitana, aby przeżyć. „Kapitan” trzyma w napięciu, muszę przyznać. Informacja o zbliżającym się końcu podana jest na samym początku, więc w zasadzie cały seans tylko czekamy, aż ta bomba czasowa wybuchnie bohaterowi w twarz. Bohaterowi, którego rozumiemy – a przynajmniej tak nam się tylko wydaje. Zakładałem, że chce on tylko przeżyć – w końcu ledwo uszedł z życiem w scenie otwierającej. Życie jest jednak skomplikowane, bohater będzie musiał robić różne rzeczy. W każdej kolejnej sytuacji dane nam jest do zrozumienia, że jego przykrywka wisi na włosku, a ludzie wokół grają w jego grę tylko po to, by też coś zyskać. Bohater jednak tego nie wie, on tylko idzie w zaparte, cały czas balansując na granicy przegięcia pały, robiąc coraz bardziej szalone rzeczy… A zegar tyka.
Miejsce #20: Ryuichi Sakamoto: Coda
Zamiast typowego dokumentu o kompozytorze muzyki do „Ostatniego cesarza” albo „Zjawy„, tutaj spędzamy z nim po prostu czas. Anegdoty czy wspomnienia też tu są, ale liczy się to, co jest teraz, kim ten człowiek jest dzisiaj, jakie są jego plany na przyszłość, marzenia, ambicje oraz przemyślenia. Czyli jak to jest być z człowiekiem, który po zamachu na WTC przestał na tydzień słyszeć muzykę.
Również warte uwagi: Syn królowej śniegu
NAJLEPSZE SERIALE ROKU
Miejsce #1: Pozostawieni- sezon III
Najlepsza rzecz w historii kinematografii – odcinek trzeci i ostatni. Najlepsze momenty tego serialu polegają na pokazaniu rozmowy, ale przede wszystkim wygłoszenia opowieści. To wskazuje na to, że o tym jest cały trzeci sezon: na pokazaniu, że największym skarbem, jaki możemy zaoferować drugiemu człowiekowi, jest wysłuchanie go… Oraz otworzenie się przed nim.
Miejsce #2: Vietnam War - miniserial
Brutalne i bezlitosne rozliczenie się z wojną wietnamską. Ken Burns rozłożył ten bałagan na części pierwsze, w końcu to można zrozumieć i zrobić następny krok. To przytłaczający i druzgoczący seans o wielkim wydarzeniu, które wywarło każdy możliwy negatywny impakt na wielu ludzi. Nikt się z niego niczego nie nauczył, a Ken Burns razem z Lynn Novick pochylili się nad tym i zastanowili, dlaczego tak się stało. Dlaczego ludzie popierali tę wojnę, czemu w niej uczestniczyli, czemu przedstawiali ją inną niż była w rzeczywistości, czemu kłamali na jej temat i czemu wierzyli w jej przeróżne wersji oraz dlaczego do dzisiaj wojna wietnamska dzieli ludzi, dlaczego ludzie wybierają bycie podzielonymi?
Miejsce #3: Ray Donovan - sezon V
Bezradność bohaterów zawsze mnie przygnębia. To zresztą kluczowe słowo w tym sezonie. Fani mogą być zaskoczeni, że ich serial się zmienił, ale to konsekwencja wielkich zmian w życiu bohatera. Bohatera, który zawsze mógł COŚ zrobić – aż do teraz.
Miejsce #4: Master of None - sezon II
O miłości, o jedzeniu, o codzienności. Proste rozmowy, najtrudniejsze do zrealizowania, tutaj sprawiają wrażenie łatwych, pozbawionych wysiłku. Jak w życiu – te rzeczy po prostu się dzieją. A my to oglądamy i mamy z tego przyjemność, bo mamy przed sobą ludzi, którzy nas interesują. Oni mogą nas zaprowadzić wszędzie – poznajemy ich święta, idziemy z nimi na wesele, na pierwszą randkę, a także stawiamy pierwszy krok w miłości, która może nas zranić. Relaksujące kino, zaskakujące też głębią nawiązań, użytych środków wyrazu czy samą tematyką. I jednocześnie można to olać, wyciągając z tego jedno: jedzenie jest naprawdę fajne.
Miejsce #5: BoJack Horseman - sezon IV
Cholernie konkretny i zróżnicowany sezon. Nie ważne, za co kochasz ten serial, dostajesz wszystkiego po trochu, a opowiedziane to jest w zachwycający sposób.
Miejsce #6: My Hero Academia - sezon II
Bohater staje się inspiracją dla innych. Oni też będą wymagać od siebie jeszcze więcej. Dadzą z siebie jeszcze więcej. Nie będą kombinować, tylko zaczną walkę. Uczciwą walkę. Każda walka to bogata konstrukcja psychologiczna, wewnętrzny monolog, pokonywanie barier, rozwiązywanie wewnętrznych konfliktów i problemów. Nie chcą wygrywać. Chcą przeżyć. Pokazać, że coś wytrzymają, że dadzą radę. Wygrana, nawet objęcie pierwszego miejsca, nie ma dla nich znaczenia, jeśli pewne warunki nie były spełnione. W tym np. przeciwnik, który świadomie, otwarcie i celowo decydujujący się nieużywać jednej ze swoich mocy. W końcu, gdyby jej użył, to mógłby zwyciężyć. Co to więc za wygrana nad nim?
Miejsce #7: iZombie - sezon III
Ten serial z każdym sezonem stawał się jeszcze lepszy. Dostarczał tego, czego chcieliśmy, ale równocześnie się rozwijał, próbował nowych rzeczy. Dobra rzecz.
Również warte uwagi: Kroniki Times Square (S1) F Is for Family (S2) Archer (S8)
NAJLEPSZE ODCINKI ROKU
Miejsce #1: "Book of Nora" (Pozostawieni, 3x8)
Najlepsza produkcja tej dekady. Nawet nie wiem, kiedy „Book of Nora” jest lepsza – za pierwszym razem? Za drugim i kolejnymi? Czy też za każdym razem oglądamy coś innego, bo inne wersje nas samych je oglądają?
Miejsce #2: "Time's Arrow" (BoJack Horseman, 4x11)
Wyczekiwana konfrontacja BoJacka z jego matką. Więcej nie trzeba mówić (pun intended)
Miejsce #3: New York, I Love You ("Master of None", 2x6)
Jeden dzień z życia nowojorczyków. Zaczynamy od portiera i z każdym spędzamy tylko chwilę, ale widzimy co ich łączy, ten ludzki pierwiastek. Płynnie przechodzimy od jednej perspektywy do drugiej: od człowieka, który nie ma możliwości ze wszystkim się wyrobić, przez głuchą osobę, której ograniczenie jest zaskoczeniem dla innych, po osobę słyszącą, której słuchem nikt się nie przejmuje. A wszyscy chcą równie mocno obejrzeć film wieczorem w kinie. Piękne doświadczenie, zabawne i ciepłe.
Miejsce #4: "Scream" (Attack on Titan, 2x12)
Miejsce #5: Clean Up ("American Vandal", 1x8)
Kto by się spodziewał, że ta parodia dokumentów będzie tak poważna? Kto by się spodziewał, że śledztwo będzie wciągające? I kto by się spodziewał, że finał sprawy, która zaczęła się od 27 penisów będzie mieć tak gorzki finał? Po co szukać prawdy, jeśli nic dobrego z tego nie wyniknie? Po co tworzyć, jeśli rujnuje to życia? Po co walczyć o niewinność, jeśli to niczego tak naprawdę nie zmieni? Dobrze, że przynajmniej warto szukać winnych – bo nawet, jeśli się ich nie znajdzie, to dowiemy się wtedy czegoś o sobie samych.
Miejsce #6: Rest and Ricklaxation ("Rick and Morty", 3x6)
W tym sezonie naprawdę trudno wyróżnić tylko jeden epizod, bo gdy było dobrze – to było naprawdę dobrze. Najbardziej jednak zaimponował mi pomysł na historię o spa, gdzie bohaterowie pozbyli się swoich toksyn. Całkowicie. A tu się okazuje, że bez toksyn życie, także to międzyludzkie, może sporo stracić. Zabawny, przygodowy – i o czymś. Takiego „Ricka i Morty’ego” lubię.
Miejsce #7 "The Lying Detective" (Sherlock 4x2)
Sherlock lubił bawić się formą. I tutaj znowu to zrobił. Cudowna zabawa, chociaż zbędna z całą pewnością. Tym większe osiągnięcie, zdaje się.
Również warte uwagi: Put It Down (South Park, 21×2)
REŻYSER ROKU:
Edgar Wright („Baby Driver”)
Denis Villeneuve („Blade Runner 2049”)
Christopher Nolan („Dunkierka”)
Andrey Zvyagintsev („Niemiłość”)
Martin McDonagh („Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”)
Wciąż jestem pod wrażeniem jego zimnej precyzji w zespoleniu każdego elementu produkcji. Zdjęcia, aktorzy, choreografia – wszystko grało w każdym momencie filmu jak w zegarku, ale pod tą dyktaturą wciąż było miejsce dla postaci.
SCENARIUSZ ROKU:
Christopher Nolan („Dunkierka”)
James Mangold & Friends („Logan”)
Damon Lindelof & Friends („Pozostawieni”, sezon III)
Mohammad Rasoulof („Uczciwy człowiek”)
Martin McDonagh („Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”)
Pozostawieni praktycznie od początku pokazywali, że pomiędzy tym serialem i resztą kinematografii jest kilka galaktyk różnicy, jeśli chodzi o poziom pisania scenariuszy. W trzecim sezonie nie jest inaczej, otwierając przedziwnym ciągiem wydarzeń i pytań. Zbiorem tym bardziej zastanawiającym, że jest tak logiczny, zrozumiały i uporządkowany. Ten scenariusz należy studiować, aby zrozumieć, w jaki sposób autorzy dali radę wytłumaczyć wszystko widzowi, niczego nie tłumacząc.
ZDJĘCIA ROKU:
Hoyte Van Hoytema („Dunkierka”)
Michael Seresin („Wojna o planetę małp”)
Roger Deakins („Blade Runner 2049”)
Wiadomo, że Deakins. Na ten temat powiedziano już wystarczająco dużo. Od siebie tylko dodam, że jeśli Blade Runner 2049 powstałoby kiedy indziej, to Złoty Garret wciąż powędrowałby do produkcji, która zasługiwała na wyróżnienie. Żałuję, że Dunkierka i Wojna… muszą obejść się smakiem w tym roku. Pierwszy ma najwięcej momentów piękna zasługujących na powieszenie na ścianie, druga z kolei ujęła mnie swoim ruchem. Blade Runner 2049 ma obie te cechy, tylko dodatkowo ma jeszcze cuda z oświetleniem oraz wykorzystaniem scenografii czy efektów specjalnych w kompozycji kadru.
MONTAŻ ROKU:
Lee Smith („Dunkierka”)
Nick Houy („Lady Bird”)
Tak po prawdzie to przez cały rok zapadła mi w pamięci jedynie Dunkierka pod kątem montażowym. Tylko ten tytuł zmusił mnie do zastanawiania się nad użyciem konkretnych ujęć w danym momencie. Wciąż nie jestem pewny, czy zakończenie całego filmu ujęciem na gościa czytającego gazetę było właściwym wyborem. Dlaczego nie skończono sceną nad płonącym samolotem? Nawet mimo to, Dunkierka jest tytanicznym osiągnięciem na poziomie montażu i nic innego w tym roku nie może się z nią równać.
MUZYKA ROKU:
Benjamin Wallfisch & Friends („Blade Runner 2049”)
Hans Zimmer („Dunkierka”)
Jonny Greenwood („Nić widmo”)
Michael Giacchino („Wojna o planetę małp”)
Nie byłem świadomy, że muzykę do Wojny… pisał Giacchino, ale oglądając napisy końcowe miałem nadzieję, że zobaczę tam jego nazwisko. Uszy mnie nie zawiodły, rozpoznałem jego pracę. Dunkierka może być filmem mającym puls dzięki Zimmerowi, ale Wojna… dzięki Giacchino ma muzykę. Nie oglądałem filmu Andersona, nawet nie mam na to większej ochoty. Soundtrack Greenwooda przesłuchałem za to trzy razy i nie mam dosyć. Strasznie przypomina mi koncerty Rachmaninowa, tylko… skondensowane. Kto wie, może nawet obejrzę kiedyś Nić widmo?
AKTOR ROKU:
Andy Serkis („Wojna o planetę małp”)
Christopher Eccleston („Pozostawieni”)
Justin Theroux („Pozostawieni”)
Robert Pattinson („Good Times”)
Sam Rockwell („Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”)
Nawet trudno mi teraz wskazać ten jeden moment, w którym Christopher Eccleston zdobył moje serce, ale taki moment był. Zdecydowanie. Może wtedy, gdy rozmawiał z Bogiem?
AKTORKA ROKU:
Amybeth McNulty („Ania z Zielonego Wzgórza”)
Sissy Spacek („Bloodline”)
Saoirse Ronan („Lady Bird”)
Carrie Coon („Pozostawieni”)
Frances McDormand („Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”)
Dla Amybeth oglądałem średni serial aż do końca – jej rola jest tak dobra! – dla Spacek było warto obejrzeć trzeci sezon Bloodline, ale potem zobaczyłem ostatni sezon Pozostawionych i tutaj nie mogłem zdecydować inaczej. Kolejny rozdział z życia Nory – kobiety czującej się zbędnej we własnym życiu – to kawał zapadającego w pamięć kina, a udział Carrie Coon w tym musi być doceniony.
SCENA ROKU
Rozmowa z Bogiem („Pozostawieni”)
Statek uderzający o statek („Ostatni Jedi”)
Sam Rockwell w słuchawkach („Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”)
W sumie nie kojarzę jednej sceny w tym roku, która warta byłaby szczególnych względów. Trzy wymienione na pewno będę pamiętać, ale nie umiem wybrać. Postawiłem więc na „Pozostawionych”, tam roi się od małych momentów, które będę pamiętać. Sama wyróżniona rozmowa to przykład sceny, gdzie najważniejsze jest budowanie całego odcinka, gdzie każda kolejna sekwencja prowadzi do jednego ważnego wydarzenia. A potem zastanawiania się, co właśnie się obejrzało – tylko po to, by po seansie przypomnieć sobie, że Bóg już wcześniej pojawił się kilkukrotnie w serialu. Co twórcy chcieli w ten sposób przekazać? Trzeba cały serial obejrzeć od początku… Jeszcze raz.
DIALOG ROKU
SMACZEK ROKU
Poszukajcie w Internecie, jak użytkownicy różnych forów oglądali odcinki „Tabu” raz za razem, żeby znaleźć duchy ukryte w tle – albo jeszcze lepiej, sami ich szukajcie podczas seansu. Jednego sam widziałem pod koniec pierwszego odcinka, gdy bohater rozmawia z politykami i za nimi w pewnym momencie coś widać. Fascynująca rzecz. I trzeba czekać na kolejny sezon, żeby się dowiedzieć, o co z tym chodzi.
NAJFAJNIEJSZA RZECZ ROKU
Ktoś w końcu przytulił Lee Chandlera („A Ghost Story”)
Sam Rockwell zawsze będzie najfajniejszy, ale w tym roku ma wyjątkową konkurencję. Trudno było wybrać jedno!
POSTAĆ ROKU
Wściekłe rosyjskie dziecko („Requiem dla pani J”)
Każde z nich warto zobaczyć na ekranie. Nie ważne, czy to jest mała dziewczynka, która nie ma rodziców, czy też gej, który zaraz umrze na HIV – ale najbliżej mi do Johna i jego walki o spokój wewnętrzny.
NAJSTRASZNIEJSZA RZECZ ROKU
POWRÓT ROKU
Laura Dern. W 1990 roku zagrała w „Dzikości serca„, rok później w „Parku Jurajskim„, a przez następne 25 lat… Była w „Iluminacji„, ponoć dobry serial. W 2017 roku jednak pojawiła się w „Wielkich kłamstewkach„, „Twin Peaks„, gdzie zagrała najlepszą postać, pod koniec roku zagrała w „Star Wars„, a w międzyczasie podłożyła głos pod Sue Murphy w serialu „Nie ma jak w rodzinie„. Wśród tych tytułów tylko jeden polecam, ale za to szerokie umiejętności aktorskie zostały zaprezentowane wzorowo. Wielki powrót, bez dwóch zdań.
CYTAT ROKU
„It’s Always nice to be included in a sentence someone says„
„BoJack Horseman” – sezon IV
PIOSENKA ROKU
Put it Down („South Park”, sezon XXI)
Z odcinka o tej samej nazwie. Jeden z nielicznych w tym sezonie, który da się zrozumieć nawet jeśli nie oglądacie wiadomości. Tutaj bohaterowie obawiają się, że działanie Trumpa na Twiterze może doprowadzić do wojny między krajami. Mają ku temu podstawy, bo tweety prezydenta Trumpa już teraz prowadzą do licznych zgonów – ludzie tak się na nich skupiają, że zapominają np. trzymać kierownicę pojazdu, który w tym momencie prowadzili. Doprowadzają tym samym do wypadków, dlatego w finale epizodu wykonana zostaje piosenka o tym, żeby Trump odłożył swój telefon i nic już na nim nie pisał.
NAJGORSZY SCENARIUSZ
„Baby Driver„. To zastanawiające, że w filmie tak bardzo skupionym na właściwym tempie… Właśnie tempa nie ma za grosz. Jednym jest synchronizacja wystrzałów z broni do muzyki, ale czym innym jest napisanie historii, która będzie mieć tempo, a tego brakuje. Połowa scenariusza trzeba wywalić, a druga zmierza donikąd, bohater w 3/4 okazuje się być supermanem by w finale bić się na samochody z kimś, kto został antagonistą filmu cztery sekundy wcześniej, bo zapomnieli napisać finał mający sens. O błędach w „Baby Driver” można gadać dłużej niż o smaczkach i przywiązaniu do detali Wrighta. Paradoks.
NAJBARDZIEJ ZMARNOWANY POTENCJAŁ
#1 Flea, basista i dusza Chili Peppers, wystąpił w „Baby Driver„. Można go przegapić. Ja bym go posadził na masce jednego z aut w scenie akcji, a z jego gitary zionąłby słup ognia.
#2 John Karna, czyli uwielbiany Noah z serialu „Scream„, wystąpił w „Lady Bird„, ale był na ekranie tylko kilka sekund. Przynajmniej pośpiewał, pocałował i zniknął. Pewnie poszedł mordować swoich kolegów ze „Scream„.
NAJGŁUPSZA RZECZ W "OSTATNIM JEDI" NIE LICZĄC LATAJĄCEJ LEI
Andy Serkis w wywiadach robiący widzów w konia, że jego bohater jest potężny („Last Jedi„)
DZIWNE GRUPY ROKU
NAJGORSZA RZECZ ROKU
Dzieci płaczące w „The Florida Project„. Cokolwiek im reżyser zrobił, żeby to osiągnąć, nic w jego filmie nie było warte wywoływania u tych dzieci łez. Wstyd, wstyd, wstyd. I po co? Żeby mieć najbardziej desperackie zakończenie roku obok „Call Me By Your Name„? Wstyd.
Najnowsze komentarze