Gattaca – szok przyszłości (1997)

Gattaca – szok przyszłości (1997)

06/01/2018 Blog 0
Gattaca Poster
Andrew Niccol & Slawomir Idziak
Jude Law & Uma Thurman & Ethan Hawke
Przyszłość & GMO & IN SPAAACE

Kino futurystyczne, które przypomina o podstawach człowieczeństwa. Teraz tylko czekam, aż Villeneuve zrobi remake.

Przyszłość. Ludzie wciąż zachodzą w ciążę jak dzisiaj, ale nie jest to już nazywane „naturalnym„. „Właściwą” drogą do potomstwa jest modyfikacja genetyczna – nie tylko usuwanie wszelkich skaz, które rodzice przekazują dalej, ale też traktowanie kodu genetycznego jako narzędzi, którymi można majstrować. Oczywiście po to, by osiągnąć jak najlepsze rezultaty. W taki sposób nie powstaje nasz główny bohater, Vincent – ten urodził się i od razu został spisany na straty, ponieważ stwierdzono, iż czeka go śmierć w młodym wieku z powodu wady serca. To jednak nie powstrzymuje go przed marzeniem o tym, by udać się w podróż na inną planetę. To czeka jednak tylko najlepszych, modyfikowanych genetycznie ludzi. Vincent będzie musiał znaleźć sposób, aby dostać się na tytułową Gattackę…

Film ma wiele problemów, od narracji głosowej po białe dziury w budowie świata (co tak naprawdę Vincent robi w tej firmie? Za go mu płacą? Co stoi na przeszkodzie, aby każdy był modyfikowany genetycznie?), ale istotny jest tylko jeden. Ten najważniejszy i największy.

Widać na całej produkcji odciski palców po ludziach, którzy nie byli twórcą, ale za to skutecznie mu doradzali. Dzięki nim „Gattaca” miała być bardziej komercyjna, gatunkowa i przystępna publiczności. W planach zapewne była to historia o człowieku, który wyrusza z podróż do gwiazd, mając serce tak słabe, że zapewne nie dożyje do orbity – ale wciąż to robi, bo taka jest siła ludzkich marzeń i pokonywania przeszkód. Może nawet znalazłoby się miejsce dla komentarza porównujących ludzi do robotów, jakie są różnice między nimi? Wyszłoby z tego zapewne ciężkie, przytłaczające kino, po którym wychodzilibyśmy z kina i gapili się w gwiazdy, zamiast wracać do domu. Film, jaki otrzymaliśmy, to co innego – dodano wątek kryminalny oraz postać kobiecą, żeby bohater mógł ją pokochać i przejść przez fazę „może jednak tutaj zostać, w końcu mam dla kogo„. Zabiegi znane i rozpoznawalne przez widownię. Proporcje się zawahały, żeby zrobić miejsce istniejące, wątki należało zmieniać – niektóre przez to prowadzą donikąd, jak choćby ten z bratem bohatera. Treść właściwa nie znika, ale zostaje wyraźnie rozmyta, a jej potencjał na fascynujący finał zmniejszony. Na koniec nie pamiętałem już wielu istotnych rzeczy, chociaż samo zakończenie ma w sobie spory ładunek emocjonalny. Problem w tym, że powinno mieć na mnie o wiele większy impakt, biorąc pod uwagę, co tam się tak naprawdę dzieje.

Mimo wszystko, po tym wszystkim „Gattaca” wciąż jest filmem spójnym, wartym seansu, a także zawierający masę interesujących pomysłów. Wiele z nich na tyle oryginalnych, że nie znajdzie się ich w innych tytułach. Kino futurystyczne, które przypomina o podstawach człowieczeństwa. Teraz pozostaje nam tylko czekać, aż Denis Villeneuve zrobi remake.

…Możecie to sobie wyobrazić? Ja aż się spociłem na samą myśl. Mam nadzieję, że Denis już to rozważa.

Chcecie więcej?

Moon” z 2009 roku o samotnym człowieku prowadzącym bazę w kosmosie.