Dzień kobiet

Dzień kobiet

22/01/2014 Uncategorized 0
dzien kobiet

Bohaterka „Dnia kobiet” Halina awansuje na pozycję kierowniczki w sklepie Motylek.I wtedy zaczyna się dla niej piekło pozbawione fabuły.

Halina jest zmuszana do niewolniczego wykorzystywania kobiet, które jeszcze do niedawna były jej koleżankami, oszukiwaniu na umowach, podrabianiu papierów, czarowania z nadgodzinami i eksploatowania siły pracującej ponad możliwości. Zwalniania, gdy zabraknie pieniędzy, a gdy nie odejdą po dobroci, to znowu trzeba czarować. Ktoś jest w ciąży? I tak ma harować. A w życiu osobistym cisza, ten debil był cztery lata temu i nic od tamtego czasu, więc romans z szefem nastąpi. Do tego córka, która gra w RPG na monitorze Liteon a słychać przy tym dźwięki z jakiejś strzelanki, i oczywiście do szkoły nie chodzi tak długo, i pali, i złe towarzystwo i… i deszcz dużo pada, i jest szaro, i…

I wiecie, czego tu brakuje? Fabuły. Jeśli zastanawiacie się, ile dramatu można zmieścić w 90 minutach, to „Dzień kobiet” was zaskoczy. Na śmierć. Bo zmieści więcej w o wielu krótszym czasie. Wystarczyło rzucać w widza absolutnie wszystkim, co było wykonalne. Bez porządku i umiaru. Nawet chłop umrze pomiędzy półkami. Tuż przed otwarciem sklepu. Szef oczywiście palnie: „Otwierajcie i tak. A chłopa przykryjcie i tyle„. Biedna Halinka rozkaże, by otworzyć, przykryje denata, poleci kilka przekleństw… ale tak się właśnie stanie. A ciało zabrane zostanie około 15. Koniec historii. Jeśli macie jakieś pytania o zapach trupa czy inne szczegóły, to film ich nie ma.

To wszystko zawalone jeszcze niesamowicie przejaskrawioną i nierealną tapetą. W aktorstwie, w dialogach, w inscenizacji, rozwoju fabuły… Tak, temat wykorzystywania pracowników i pracownic przez korporacje jest super, i w krótkich momentach, podczas których to jest głównym tematem, wtedy jest to ciekawy film. Szybko to się zmienia w coś innego, dołożony zostaje kolejny dramat, cel gdzieś znika, zostaję zmuszony do oglądania czegoś, w co nijak nie mogę uwierzyć… Od czasu do czasu zostaję zaskoczony pojebanymi sekwencjami, w których bohaterka np. otwiera szafkę, i wylatują z niej siatki, i ona tak stoi, i wokół niej te siatki latają, ona próbuje je łapać, ale ich jest tak dużo, a to był sen, jak się okazuje… Widzicie, na siatkach było logo tego sklepu Motylek, i ta sekwencja symbolizowała natłok problemów, z którymi tak trudno walczyć.

Sadowska ma 37 lat, a druga scenarzystka do tej pory pracowała w dwóch polskich serialach. Tego właśnie się spodziewałem.